Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Aż nie wiem, od czego rozpocząć chwalenie naszych pań więc skupię się na dwóch nieoczywistych ciekawostkach:
1. Każdy mecz to inna bohaterka.
Nie wisimy tylko na ataku Stysiak i nie modlimy się już, co się wydarzy, jeżeli liderka nie wykona 50 ataków i nie zdobędzie 30 punktów. W meczu z Holenderkami fantastyczne były Korneluk i Smarzek.
W meczu z USA świetnie zaprezentowała się Łukasik.
Z Niemkami to mecz marzenie, gdzie wszystko wszystkim wychodziło. Z Serbkami cudowne były Gryka i Damaske.
Przez cały turniej kontrolująca mecze Wenerska i najlepsza obecnie libero świata Szczygłowska. Ochy-achy naturalnie cisnął się na usta, ale w pełni zasłużenie.
Mamy trzon, mamy podstawową szóstkę, a do tego Lavarini buduje sobie rezerwowe, aby każdy na boisku wiedział, co ma robić, bez względu na zestawienie. Być może nie do końca Piasecka wykorzystała szansę, ale nie skreślałbym jej po jednym turnieju. Podobnie, jak Centka-Tietianiec, obie dziewczyny stać na więcej, a my Lavariniemu wierzymy w plan. Oczywiście, dopóki wygrywa.
Damaske to naturalny zapalnik, kiedy trzeba w drużynie odpalić turbo, Grabka na zastępstwo Wenerskiej pasuje idealnie, a Smarzek obecnie jest dla mnie równorzędną zawodniczką ze Stysiak.
2. Większe wrażenie zrobiło na mnie przepychanie meczów z USA i Holandią od meczu idealnego z Niemkami.
Tak, podobają mi się drużyny, które w meczu cierpią, ale wyciągają jakoś zwycięstwa. My w pierwszych dwóch meczach walczyliśmy czasem z samym sobą, żeby w odpowiednim momencie wygrać ważną długą akcję, żeby zablokować ważną piłkę, skończyć trudny atak lub zagrać asa.
Każda drużyna może wygrać, kiedy wszystkie zawodniczki grają swojego maksa, ale nie każda wygra, jeżeli gra się nie klei. Umiejętność skupienia się w końcówkach, nie panikowanie, chłodna głowa, pewność siebie to cechy, których bardzo trudno się nauczyć.
Walczcie dalej dziewczyny, bo z przyjemnością się was ogląda, mimo że czasem nie wszystko się udaje.
Serbska siatkówka ma problem?
Mężczyźni zajęli ostatnie miejsce z jednym zwycięstwem, a panie również ostatnie, ale za to z bilansem 0 zwycięstw i 8 porażek. U panów żadnej wymiany pokoleniowej nie ma, a Gianni Cretu pracuje z tym, co ma, bez względu na PESEL zawodników. U pań widać odmłodzenie, ale po to Terzić wrócił do kadry, żeby to wszystko posklejać. Na razie Terzić czuje się zaskoczony i na serbskich łamach Sportklub już się żali.
"Są zawodniczki, na które możemy liczyć, ale są też inne, jeśli mamy być szczerzy. To mnie przeraża. Będziemy gotowi na mistrzostwa świata, z silniejszymi zawodniczkami, kiedy dołączą Tijana Bošković, Aleksandra Uzelac, Mina Popović... Ale tak naprawdę nie widzę niczego w młodzieży, co miałoby potencjał, jak w poprzednich latach. Młody zawodnik w wieku 20 lat nie jest taki młody, powinien już coś wiedzieć, pokazać im i szybciej się uczyć. Serbia nie jest przyzwyczajona do takich czasów" - powiedział szkoleniowiec.
Mimo wszystko zaskakujące słowa po ośmiu meczach tak doświadczonego trenera. Przecież przejmując kadrę musiał przedstawić plan na cztery lata i musiał znać wszystkie zawodniczki.
Za to Gianni Cretu tłumaczy to zdecydowanie delikatniej.
"Nie jestem Davidem Copperfieldem. Poznaje zawodników, szukam tych którym warto dać szansę. Serbia ma problem z nowymi zawodnikami, tych młodych graczy jest niewiele. Nie grają w najlepszych ligach. Spodziewałem się, że początek będzie dla nas trudny" - stwierdził.
Serbska siatkówka jest w kryzysie i to jest fakt.
Siatkówka w Polsce i w Stanach Zjednoczonych
Przyglądając się bliżej Tauron Lidze i rozmawiając z zawodniczkami wyjeżdżającymi z kraju, mam wrażenie, że trochę naszym dziewczynom w lidze brakuje ciosu. Oczywiście nie jest to zarzut, bo pracuje się u nas w kraju na innym materiale, ale jeżeli miałbym szukać prób gonienia siatkarskiego świata to zacząłbym właśnie od niwelowania różnic w fizyczności.
Temat kultury fizycznej w szkołach, na podwórkach, w szkółkach jest na oddzielną historię, ale jeżeli brać jakieś wzorce, to system uniwersytecki w USA jest idealny. Oczywiście zdaję sobie sprawę z możliwości finansowych na uczelniach, które możemy jedynie porównać z możliwościami dużych klubów piłkarskich w Polsce, a nie małych klubów siatkarskich.
Żeby Wam przybliżyć pracę w USA, zapraszam na wywiad z Zuzanną Czyżnielewską. Byłą zawodniczką Tauron Ligi i trenerką przygotowania fizycznego, która podbija amerykańską uczelnię.
Wywiad z Zuzanną Czyżnielewską
Jak to się stało, że wylądowałaś w USA?
Po zakończeniu kariery siatkarskiej spowodowanym kontuzjami, postanowiłam spełniać się i rozwijać jako trenerka przygotowania fizycznego. Moim celem zawsze było być najlepszą w swojej profesji, jak to tylko możliwe. Zaczęłam kształcić się międzynarodowo w kontekście przygotowania fizycznego, aby realizować kolejne sobie postawione kroki. Po kilku podróżach do Stanów Zjednoczonych na różnorodne szkolenia, konferencje czy seminaria związane z moją specjalizacją, utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że wiedza i doświadczenie tamtejszych trenerów od przygotowania fizycznego stoi na najwyższym poziomie i że jest to kierunek, w którym ja również chcę podążać.
Historia Amerykańskiej Federacji Przygotowania Fizycznego – NSCA (National Strength and Conditioning Association) sięga 50 lat wstecz i już wtedy usystematyzowano i ustrukturyzowano tam zawód trenera przygotowania fizycznego w każdej dyscyplinie sportu. Od tamtego czasu jest wymagana odpowiednia edukacja i certyfikacja, by móc wykonywać ten zawód, dlatego też w ciągu tylu lat wykształciło się tam wielu znakomitych trenerów, którzy są nazywani pionierami w naszej dziedzinie.
Z tego względu, oczywistym dla mnie krokiem rozwojowym było wyjechanie do Stanów, zdobywanie wiedzy i doświadczenia od najlepszych.
Drugim powodem wyjazdu do USA była chęć poznania i zanurzenia się w Amerykański System Sportów Uniwersyteckich – NCAA (National Collegiate Athletic Association), który w Polsce czy w Europie jest nam zupełnie obcy, a w Stanach jest on rozwinięty na olbrzymią skalę.
Zaczęłam więc realizować wszystkie kroki niezbędne do zdobycia kwalifikacji i certyfikacji, pozwalających mi przystąpić do systemu rekrutacji na amerykańskich uniwersytetach i tym sposobem najpierw spędziłam dwa semestry na Uniwersytecie w Wisconsin-Madison z tamtejszymi Mistrzyniami Stanów Zjednoczonych w siatkówce. Potem przeniosłam się do Tennessee, gdzie na Middle Tennessee State University przez rok byłam trenerką przygotowania fizycznego dla drużyn siatkarek, tenisistek i lekkoatletyki. By ostatecznie od zeszłego roku spełniać swoje zawodowe marzenia w Los Angeles, w Kalifornii, na University of California, Los Angeles (UCLA) i trenować drużyny siatkarek, softballu i golfistek.
Czym się konkretnie zajmujesz, z jaką drużyną pracujesz i za co jesteś odpowiedzialna?
Moja pozycja to Athletic Performance Coach, czyli funkcja trenerki przygotowania fizycznego. Na UCLA mamy 25 drużyn sportowych. W moim departamencie: "Strength and Conditioning for Olympic Sports" zajmujemy się osiemnastoma drużynami. Mamy sześciu głównych trenerów przygotowania fizycznego i około dziesięciu stażystów. Każdy główny trener przygotowania fizycznego jest odpowiedzialny za swoje trzy drużyny. Ja jako trener główny jestem odpowiedzialna za drużynę siatkarek, softballistek i golfistek. Do moich obowiązków należy również koordynowanie edukacją naszych stażystów, zarówno pod kątem teoretycznym, jak i praktycznym.
Jeśli chodzi o obowiązki typowo pod kątem moich trzech drużyn, to jest to całe spektrum przygotowania fizycznego. Na przykładzie siatkarek opisując (bo myślę, że tak będzie najłatwiej zrozumieć), jestem odpowiedzialna za programowanie treningów siłowych, szybkościowych, skocznościowych, zwinnościowych i kondycyjnych. Jestem również odpowiedzialna za wszystkie aspekty fizyczne podczas treningów siatkarskich (rozgrzewki, akcenty szybkościowe, akcenty skocznościowe, pracę indywidualną z poszczególnymi zawodniczkami itd.). Do moich zadań należy także koordynowanie technologii treningowej i zbieranie oraz analizowanie i użytkowanie danych w częstotliwości cotygodniowej lub cotreningowej z: platform dynamometrycznych, całego systemu Vald, fotokomórek, oraz systemu Kinexon.
System Kinexon obsługuję na każdym treningu siatkarskim. Jest to system LPS (Local Positioning System), który ma za zadanie monitorowanie obciążenia, objętości oraz intensywności treningowej za pomocą sensorów LPS, sczytując wszystkie przyspieszenia, wyhamowania, zmiany kierunku czy wyskoki naszych zawodniczek. Na podstawie cotygodniowej analizy wszystkich danych, z powyższych narzędzi technologicznych z naszymi trenerami siatkarskimi, do moich zadań należy też zarządzanie i pomoc przy planowaniu każdego kolejnego mikrocyklu treningowego. Oprócz tego, podczas naszych odległych podróży na mecze wyjazdowe (często na drugie wybrzeże Stanów Zjednoczonych), jestem również odpowiedzialna za wszystkie aktywności dookoła podróży, które mają na celu jak najszybszą adaptację do nowych warunków (inna strefa czasowa, inna lokalizacja itd.) oraz jak najszybszą regenerację po podróży, a przed kolejnym meczem.
Jakie są różnice i podobieństwa w przygotowaniu fizycznym pomiędzy uniwersytetem, a SMSem?
Myślę, że największą różnicą i taką, która w dużej mierze wpływa na odmienność w przygotowaniu fizycznym pomiędzy siatkówką college'ową a europejską, jest schemat i układ rocznego cyklu treningowego. Na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych cały rok jest podzielony na krótkie, ale bardzo intensywne sezony wszystkich drużyn sportowych danej uczelni.
Z tego względu, że na konkretnym uniwersytecie jest, w większości przypadków, około 20 drużyn sportowych, rok kalendarzowy jest podzielony na sezon jesienny i sezon wiosenny. Dyscypliny sportowe również są podzielone na te, które konkurują w sezonie jesiennym albo te, które konkurują w sezonie wiosennym (ze względów logistycznych, marketingowych i organizacyjnych).
To narzuca o wiele krótszy sezon startowy, niż ma to miejsce w Europie. Dla przykładu, siatkówka damska jest "sportem jesiennym", więc rozgrywki zaczynają się pod koniec sierpnia (tzw. pre-season) i trwają do przerwy świątecznej (koniec grudnia). Jest to niezwykle intensywny czas, gdzie mecze rozgrywane są często co 3 dni, a włączając w to bardzo dalekie podróże samolotami na drugi koniec Stanów Zjednoczonych, trzeba pamiętać, że sportowcy dalej na co dzień pełnią obowiązki akademickie. Jednak po tym zintensyfikowanym czasie, tuż po przerwie noworocznej, rozpoczyna się bardzo długi okres przygotowawczy (off-season), który trwa aż do lipca (uwzględniając kilka meczów sparingowych w okresie wiosennym i dwutygodniową przerwę wakacyjną) i jest on skupiony głównie na przygotowaniu fizycznym.
Trenujemy wtedy fizycznie codziennie. Wszystko jest skupione na budowaniu bardzo solidnych fundamentów w kontekście siły, szybkości, skoczności, zmian kierunków, kształtowania systemów energetycznych, a także minimalizowania ryzyka kontuzji. Dzięki temu ja, jako trener przygotowania fizycznego, mogę zaprogramować i odpowiednio sprogresować wiele miesięcy naszej pracy, bez obaw o presję wyniku czy rywalizację. Naszym celem w tym okresie jest skupienie się na procesie, a nie na rezultatach, a trenerzy siatkarscy wręcz wymagają w tym czasie przekierowania naszej uwagi na aspekty fizyczne bardziej niż te czysto siatkarskie.
Co można byłoby u nas poprawić na wzór USA?
Pierwszą sprawą, która przychodzi mi na myśl jest cały system i federacja przygotowania fizycznego, która określa strukturalnie zawód trenera przygotowania fizycznego i nakreśla wymagania oraz certyfikacje, które trzeba spełniać, by ten zawód wykonywać. Ale która także bardzo obszernie zajmuje się kontynuacją edukacji i rozwojem wszystkich jej trenerów. Ponieważ by z roku na rok przedłużać członkostwo i tym samym przynależność do zawodu, koniecznym jest wykazywanie udziału w szkoleniach, konferencjach, seminariach czy stażach związanych z dziedziną przygotowania fizycznego, wykazujących ciągły rozwój i bycie na bieżąco z aktualną wiedzą i praktyką.
Drugą sprawą są zasoby ludzkie i finansowe. System sportu akademickiego jest w USA niesamowicie rozwinięty, tak samo, jak i rozwinięta jest kultura sportu. Ludzie bardzo interesują się sportem, śledzą wszystkie rozgrywki aktywnie (areny sportowe są zawsze wypełnione), wspierają sport i żyją sportem na co dzień. Z tych dwóch względów (niezwykle rozwinięty system sportu akademickiego i zainteresowanie sportem), amerykański sport nie może narzekać na zasoby ludzkie i finansowe: system daje ogromne zasoby ludzkie (zatrudniane są olbrzymie sztaby szkoleniowe administracyjne i marketingowe, przepełnione profesjonalistami w każdej dziedzinie, dzięki czemu każdy może być specjalistą w swojej wąskiej dziedzinie), a wysoka kultura sportu i zainteresowanie mas dają zasoby finansowe (ludzie inwestują w sport, kupują bilety, identyfikują się ze swoimi drużynami kupując koszulki i wszystko co związane z ich sportowymi bohaterami, oglądają sport praktycznie każdego dnia, co również przynosi niesamowite zyski z oglądalności).
Jakie są różnice w fizyce 19-letniej zawodniczki w USA i Polsce? Czy jakieś w ogóle są, a jeżeli są, to gdzie największe?
W Stanach Zjednoczonych do 19 roku życia większość zawodniczek trenuje dwa, trzy lub nawet więcej dyscyplin sportowych na bardzo wysokim poziomie. Do tego stopnia wysokim, że często przy rekrutowaniu na uniwersytety są im oferowane stypendia sportowe, na przykład, w trzech sportach: lekkoatletyce, koszykówce i siatkówce. I dopiero w wieku 19 lat takie zawodniczki dokonują wyboru specyficznej dyscypliny, wcześniej trenując kilka sportów równolegle z taką samą intensywnością. Dzięki temu są one wytrenowane ogólnorozwojowo na wysokim poziomie i trafiają na uczelnie jako "sportowiec-atleta", a nie jako "siatkarka".
Zauważam, że ma to pozytywny wpływ nie tylko na ich fizykę czy formę sportową, ale także na zmniejszone ryzyko kontuzji z powodu przetrenowania tych samych wzorców ruchowych, jak i na wydłużenie ich kariery siatkarskiej ze względu na mniejsze problemy zdrowotne. Poza tym bycie ogólnorozwojowym atletą poszerza zdecydowanie ich perspektywy progresu i rozwinięcia ich potencjału już w wąskiej specjalizacji, jaką jest siatkówka, jak i podnosi ich przysłowiowy "sufit" do osiągnięcia jeszcze lepszych rezultatów w perspektywie kolejnych lat.
***
Tak jak napisałem wyżej, ważne są finanse, a takimi uczelnie dysponują. Student walczy o stypendium sportowe, ponieważ sport gwarantuje bardzo dobre wykształcenie. Szkoda, że u nas w kraju nie pociągnięto tematu siatkówki na uczelniach, bo wielu zawodniczek i zawodników po SOSach i SMSach nie trafia do profesjonalnej siatkówki, a chciałoby połączyć studiowanie z graniem, ale nie jako profesjonalista.
Dodatkowo jedna rzecz mnie uderzyła. Tworzenie "sportowca-atlety" zamiast "siatkarza", kiedy my idziemy w kompletnie odwrotnym kierunku. Nawet nie sportowca dobrego w wielu dyscyplinach tylko młodego człowieka, któremu się już na boisku przypisuje pozycję, ponieważ za zdobycie mistrzostwa województwa można uzyskać jakieś pieniądze z Ministerstwa na życie klubu.
Od środy ruszają nasi panowie. Na razie największy problem przed drugimi turniejami mają Kubańczycy, bo ktoś zapomniał, ktoś czegoś nie dopilnował i tylko sześciu zawodników plus kilka osób ze sztabu dostało wizy. Żeby jeszcze Kubańczykom uprzykrzyć życie tej małej grupie zagubiono bagaże. Część zawodników ma dolecieć bezpośrednio na halę w Belgradzie.
Nasza kadra bez takich kłopotów tylko z jednym małym problemem z kolanem Szymury zagra z solidnymi markami. Włosi na galowo, Brazylia na galowo, Kanada bardzo ciekawa, USA jeszcze nie wiem jak ocenić, ale i tak szykuje nam się świetny turniej z dużą ilością kawy do meczów o 02.30.