Od utraty immunitetu przez Ziobrę minęły godziny, a tu takie wieści. Żurek idzie za ciosem

12 godziny temu 5

Historyczne głosowanie w Sejmie w sprawie Zbigniewa Ziobro, otwierające drogę do postawienia mu 26 zarzutów w sprawie Funduszu Sprawiedliwości to zaledwie początek. Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Waldemar Żurek, natychmiast skierował do Sejmu kolejne wnioski o uchylenie immunitetu, tym razem dotyczące Łukasza Mejzy i Antoniego Macierewicza. W ciągu kilkudziesięciu godzin od politycznego trzęsienia ziemi, Prokuratura Krajowa, pod kierownictwem Żurka, zasygnalizowała, że okres bezkarności dla posłów jest zakończony.

Akcja Żurka w sprawie Ziobry i lawina konsekwencji

Waldemar Żurek jako Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości odegrał kluczową rolę w doprowadzeniu do uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobro. Po wielomiesięcznych pracach śledczych, piątkowa decyzja Sejmu stała się faktem: posłowie wyraźną większością głosów zgodzili się na pociągnięcie byłego ministra do odpowiedzialności karnej, a co ważniejsze, na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Dokument prokuratury, liczący ponad 150 stron, zawiera aż 26 zarzutów, w tym dotyczące nieprawidłowości w przyznawaniu dotacji, zakupu systemu Pegasus oraz potencjalnego kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.

Natychmiast po głosowaniu Żurek i Prokuratura Krajowa uruchomili procedury procesowe. Wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów oraz o przymusowym doprowadzeniu Ziobry, którego wykonanie powierzono funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Decyzja o zaangażowaniu ABW podkreśliła wyjątkowy charakter i wagę prowadzonego postępowania.

Mimo że Ziobro, łącząc się z Budapesztu, nazwał działania rządu i prokuratury "ewidentną ustawką" i "politycznym atakiem", Żurek podkreślił gotowość do działania, nawet na scenariusz międzynarodowy, ostrzegając, że Węgry mogą być zmuszone do wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), jeśli Ziobro nie wróci dobrowolnie, co w ostry sposób spina jego stanowisko z politycznym wymiarem sprawiedliwości.

Żurek złożył dokumenty ws. Mejzy

Ledwo opadł kurz po głosowaniu w sprawie Ziobry, minister Waldemar Żurek skierował do Marszałka Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłowi PiS Łukaszowi Mejzie. Sprawa dotyczy drastycznego naruszenia przepisów ruchu drogowego, do którego doszło kilka tygodni temu na drodze ekspresowej S3 w okolicach Polkowic. Policja zatrzymała Mejzę za jazdę z prędkością 200 kilometrów na godzinę, co skutkowało nałożeniem mandatu w wysokości 2500 złotych i 15 punktów karnych. Łukasz Mejza odmówił przyjęcia mandatu, zasłaniając się immunitetem poselskim, co automatycznie uruchomiło długotrwałą procedurę uchylenia nietykalności.

Choć poseł PiS później publicznie zadeklarował, że "zrzeka się" immunitetu, Kancelaria Sejmu stanowczo wyjaśniła, że samodzielne "zrzeczenie się" nie jest prawnie skuteczne, dopóki do Sejmu formalnie nie wpłynie wniosek ze strony policji, precyzyjnie określający czyn. Podpis Żurka pod wnioskiem ma na celu przerwanie tej prawnej blokady.

Sam Żurek jasno skomentował tę sprawę na portalu X, pisząc: "Zero tolerancji dla piratów drogowych" i dodając, że poseł "powinien świecić przykładem, a nie ignorować prawo". Potencjalne konsekwencje dla Mejzy są jasne: jeśli Sejm uchyli immunitet, poseł będzie musiał ponieść pełną odpowiedzialność za wykroczenie drogowe, co w jego przypadku oznacza grzywnę i punkty karne. Co więcej, w kontekście powtarzających się naruszeń prawa drogowego przez parlamentarzystów, sprawa Mejzy ma wymiar symboliczny - staje się testem dla nowej władzy, która obiecywała równe traktowanie wszystkich obywateli wobec prawa.

Żurek pozbawi immunitetu Macierewicza? Jest wniosek

Oprócz Łukasza Mejzy, na celowniku Waldemara Żurka znalazł się kolejny poseł PiS - Antoni Macierewicz, którego wniosek o uchylenie immunitetu również został podpisany przez ministra. W jego przypadku chodzi o serię poważnych wykroczeń drogowych, które miały miejsce na początku listopada ubiegłego roku w centrum Warszawy.

Dziennikarze "Faktu" udokumentowali i opisali "rajd" Macierewicza, który miał złamać szereg przepisów w trakcie jednego przejazdu. Zarzucane posłowi czyny są poważne i obejmują: rozmowę przez telefon podczas opuszczania miejsca postojowego (grożąca 500 zł mandatu i 12 punktów karnych), wyprzedzanie na przejściu dla pieszych (1500 zł mandatu i 15 punktów karnych) oraz przecięcie podwójnej ciągłej linii i wjazd na buspas (200 zł mandatu i 5 punktów karnych). Według ustaleń medialnych, łączna suma punktów karnych mogła sięgnąć aż 32, co w ocenie dziennikarzy powinno zakończyć się utratą prawa jazdy (próg to 24 punkty).

Sam Macierewicz w telewizyjnej wypowiedzi częściowo się bronił, twierdząc, że podczas rozmowy telefonicznej "samochód wtedy stał", i zapewnił, że "zrealizuje wszystko, co będzie wynikało z konsekwencji, jeśli takie działania rzeczywiście miały miejsca". Wniosek Żurka ma na celu umożliwienie pociągnięcia Macierewicza do odpowiedzialności w postępowaniu wykroczeniowym. Konsekwencje w przypadku uchylenia immunitetu są dalekosiężne - oprócz nałożenia wysokich mandatów, zgromadzone punkty karne mogą faktycznie doprowadzić do odebrania posłowi prawa jazdy, co byłoby wydarzeniem bezprecedensowym. To pokazuje, że Prokuratura Krajowa, kierowana przez Żurka, przyjęła nową, zerową tolerancję wobec łamania prawa, niezależnie od statusu posła.

Poseł powinien świecić przykładem, a nie ignorować prawo.

Kilka tygodni temu poseł Łukasz Mejza został zatrzymany przez policję i odmówił przyjęcia mandatu. Pędził ponad 200 km/h trasą S3.

Właśnie podpisałem wniosek do Marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu posłowi Łukaszowi…

— Waldemar Żurek (@w_zurek) November 7, 2025
Przeczytaj źródło