Od Sawickiego do Żukowskiej? Koalicja ma szansę na wspólną listę? "Nikt przecież nie będzie idiotą"

2 tygodni temu 14

Wspólna lista zatrzyma PiS? 

Poparcie dla Koalicji Obywatelskiej, i to mimo słabych notowań rządu i premiera Donalda Tuska, jest stabilne i zwykle wyższe niż to, którym cieszy się Prawo i Sprawiedliwość. Na największą spośród partii rządzących chce głosować około 30 proc. badanych. Gorzej jest z koalicjantami - ci rzadko kiedy przekraczają próg wyborczy.  

Nie inaczej jest w najnowszym sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, w którym KO zanotowała rekordowe 38,12 proc. poparcia (PiS - 29,81 proc.), przy czym pozostałe partie Koalicji 15 października spadły pod próg wyborczy. Chęć oddania głosu na Nową Lewicę deklaruje 4,13 proc., PSL – 2,78 proc., a Polskę 2050 – 1,61 proc. W kiepskiej sytuacji jest także partia Razem z poparciem na poziomie 2 proc.   

W zdecydowanie lepszej kondycji są partie prawicowe – Konfederacja może liczyć na 15,5 proc. głosów, z kolei ugrupowanie Grzegorza Brauna, Konfederacja Korony Polskiej – na 6 proc. 

Ogólnopolska Grupa Badawcza zapytała też respondentów o wariant, w którym cały dzisiejszy obóz rządowy startowałby wspólnie. Wówczas taka lista mogłaby liczyć na 46,73 proc. (PiS na 28,7 proc., Konfederacja – 16,54 proc., KKP – na 5,84 proc., a Razem – 2,19 proc.). 

KO chce wspólnej listy 

Tego typu opcja najbardziej podoba się Koalicji Obywatelskiej, która podobny projekt zbudowała już w 2019 roku. Mowa o Koalicji Europejskiej, która na jednej liście do PE pomieściła wówczas: KO, PSL i SLD. Choć wynik był korzystny (ponad 38 proc. głosów), to eurowybory zdecydowanie wówczas wygrało jednak Prawo i Sprawiedliwość (ponad 45 proc.). - Pomysł z szerokim porozumieniem środowisk demokratycznych bardzo mi odpowiada i cieszę się, że ma tak szerokie poparcie także wśród naszych wyborców - nie kryje satysfakcji senator KO Krzysztof Kwiatkowski. I podkreśla, że podobna formuła sprawdziła się w ramach tzw. paktu senackiego, obejmującego KO, Lewicę i PSL. - Jak to ocenili wyborcy? Dając nam 64 mandaty w Senacie. Nie większość, ale dwie trzecie większości - podkreśla Kwiatkowski. 

Podobne opinie słychać wśród innych polityków formacji Donalda Tuska, którzy deklarują otwartość na rozmowy o wspólnym starcie. - Nie wykluczam, że być może Koalicja Obywatelska zostanie rozszerzona jeszcze przed wyborami, może o ludzi z Polski 2050? - słyszymy od jednej z posłanek. 

Mniejsi wolą sami 

Mniejsze formacje koalicyjne deklarują na razie wolę samodzielnego startu. Andrzej Szejna z Lewicy przypomina, iż wariant tak szerokiej koalicji rozpatrywano również przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. - Analizy wykazały, iż mamy większe szanse startując w trzech blokach. To się powiodło - dodaje poseł [KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica zdobyły wówczas łącznie 248 mandatów w Sejmie - przyp. red.]. - Przygotowujemy się do startu samodzielnego, a naszym celem i marzeniem jest start wszystkich środowisk lewicowych na jednej liście - zaznacza Szejna.  

Nie kryje, iż chodzi przede wszystkim o ponowny start z partią Razem, ale też mniejszymi podmiotami, jak Unia Pracy. - Sondaże wskazują, iż gwarantowałoby to kilkunastoprocentowy wynik – przekonuje poseł Lewicy. 

Z formacją Adriana Zandberga może być jednak kłopot, bo jej drogi z Nową Lewicą rozeszły się rok temu, kiedy parlamentarzyści Razem opuścili wspólny klub, wcześniej wielokrotnie dystansując się od rządu. Dziś nie uśmiecha im się nawet głosowanie w listopadzie za kandydaturą Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu, co – jak słyszymy z kolei od polityków Nowej Lewicy - będzie pewnego rodzaju testem intencji potencjalnego partnera. - Jeśli nie poprą wyboru Włodka, będzie to dla nas sygnał gdzie i jak się pozycjonują - ocenia jeden z naszych rozmówców.  

Do wspólnych list wyborczych nie spieszy się też Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, które choć od tygodni notuje słabe poparcie, to ma silne struktury i wielu samorządowców, zwłaszcza na wsi i w mniejszych miastach. - Nie rozumiem skąd biorą się takie sondaże, bo sam jeżdżę po Polsce, rozmawiam z ludźmi i odnoszę zupełnie inne wrażenie. Uważam, że wciąż mamy spore poparcie w kraju – przekonuje polityk PSL. - Nas już wielokrotnie składano do grobu i zawsze jakoś udawało nam się dostać do Sejmu – dodaje inny. 

Wiceszef KPRM Jakub Stefaniak potwierdza, że i tym razem Ludowcom najbliższa jest opcja budowy własnej listy. - Wielokrotnie mówiliśmy o tym, że PSL przygotowuje się do samodzielnego startu w wyborach parlamentarnych. Oczywiście mam świadomość, że nie wszyscy mogą być z tego powodu zadowoleni, ale próba wywierania presji na PSL, np. poprzez publikacje niesprzyjających dla nas sondaży, to niekoniecznie dobra droga - mówi Stefaniak.  

Trzecia Droga: reaktywacja? 

W najtrudniejszej sytuacji jest Polska 2050, bo jest ugrupowaniem, które wciąż nie zbudowało struktur w terenie, a w dodatku jej lider i najbardziej rozpoznawalna postać, Szymon Hołownia, postanowił niedawno rzucić politykę (ubiega się o funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców) i ogłosił, iż nie będzie ubiegał się o ponowny wybór na szefa swej partii. W Polsce 2050 trwa obecnie poszukiwanie alternatywy dla dotychczasowego lidera. - Za wcześnie mówić o jakichkolwiek scenariuszach na przyszłość, najpierw musimy wybrać nowe władze. To one będą decydować o tym, co zrobimy przed wyborami w 2027 roku - mówi posłanka Polski 2050. 

Przyznaje, iż najsensowniejsza wydaje się opcja ponownego startu z PSL. - Projekt Trzeciej Drogi już raz się sprawdził, dał nam ponad 14 proc. poparcia – przypomina nasza rozmówczyni. - Ja osobiście nie miałabym problemu, żeby kandydować wspólnie z KO lub z Lewicą, bo pochodzę z dużego miasta, ale nasi koledzy z mniejszych okręgów, czy tych na wschodzie Polski, pewnie woleliby bardziej konserwatywną opcję z PSL - tłumaczy. 

- Do wyborów jeszcze dwa lata. Na dziś scenariusz jest taki, że rząd przez ten czas realizuje swój program, a potem patrzymy, jak wyglądają słupki poparcia i podejmujemy decyzje - mówi z kolei wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka. 

Oczywistym jest, iż szeroki wyborczy projekt jest korzystny przede wszystkim dla KO i Donalda Tuska, bo premiuje zwykle największy podmiot. Ale i wśród koalicjantów można usłyszeć, iż przy niskich notowaniach poszczególnych partii, wspólna lista może być koniecznością. - Jeśli sondaże nie będą gwarantowały nam wejścia do Sejmu, to i wspólną listę pewnie trzeba będzie rozważyć. Nikt przecież nie jest idiotą i nie będzie ryzykował niedostania się do Sejmu – przyznaje przedstawiciel jednego z mniejszych ugrupowań Koalicji 15 października.  

Bąkiewicz wzmocnił KO? 

W obozie rządowym podzielone są też opinie co do przyczyn wzrostu notowań KO przy jednoczesnym spadku poparcia dla jej partnerów z rządu. - Nie rozumiem tego. Przecież niedawno dogadaliśmy z Lewicą kwestię związków nieformalnych, to powinno premiować, jeśli już nawet nie nas, to przynajmniej Lewicę - nie kryje rozczarowania polityk PSL. - Niestety, pewnie jest tak, że jak już jest jakiś sukces, to idzie głównie na konto Platformy, a my się gdzieś rozmywamy w całym tym układzie – dodaje. 

Krzysztof Kwiatkowski wzrost notowań KO wiąże m.in. z serią niedawnych ataków na swą formację i jej lidera. - Nie mam żadnych wątpliwości, że to, co się działo w ostatnich dniach – Robert Bąkiewicz mówiący o wypalaniu napalmem, człowiek, który przyszedł z koktajlem Mołotowa, żeby obrzucić wejście do siedziby PO - to polaryzuje emocje w społeczeństwie i jak widać ta polaryzacja powoduje, że w sposób szczególny widać Koalicję Obywatelską i PiS, a jedyną, która jeszcze potrafi się z tego wyłamać jest Konfederacja – ocenia senator.  

Wysokie notowania KO dziwią Prawo i Sprawiedliwość, zwłaszcza, że - jak zauważają politycy tej partii – ani obecny rząd, a nie jego szef, nie cieszą się specjalnym uznaniem wśród Polaków. Według badania CBOS z końca września, obecną Radę Ministrów popiera tylko 29 proc. badanych (przeciwko jest 46 proc.). Jeszcze gorsze notowania ma sam premier - 32 proc. deklaruje zadowolenie z faktu, iż to on stoi na czele rządu, przeciwnego zdania jest 55 proc. ankietowanych. - Trzeba by poprosić socjologów o wyjaśnienie, dlaczego w sondażu oceniającym Donalda Tuska on szoruje po dnie, a w tym sondażu [OGB – przyp. red.] ma wyższe poparcie - komentował w czwartek w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. 

Prawo i Sprawiedliwość też planuje startować samodzielnie, nie bierze pod uwagę koalicji z Konfederacją. Dopuszcza jedynie możliwość zbudowania prawicowego "paktu senackiego". 

W najbliższy weekend ma zresztą dojść do starcia między dwiema głównymi siłami politycznymi w Polsce. KO i PiS organizują duże wydarzenia, które z pewnością skupią uwagę mediów i potencjalnych wyborców. PiS szykuje dwudniową (piątek-sobota) konferencję programową w Katowicach, natomiast Koalicja Obywatelska - konwencję, która ma w sobotę zjednoczyć i przekształcić w nową partię: PO, Nowoczesną oraz Inicjatywę Polska. Po blisko 25 latach zniknie więc szyld PO, a zostanie dotychczasowy Koalicji Obywatelskiej.  

Przeczytaj źródło