Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
- Od 1 lipca wchodzą zmiany związane z egzaminem na prawo jazdy
- Według zapisów zdanie egzaminu ma być trudniejsze, bo egzaminator nie będzie przymykał oka na niektóre wykroczenia
- Choć przepisy się zmienią, to w praktyce prawdopodobnie nie będą miały dużego wpływu na zdawalność
Egzamin na prawo jazdy nie cieszy się dużą zdawalnością. Teraz procent kandydatów na kierowców, którzy zdali na prawo jazdy, może jeszcze spaść, choć nie musi. Wszystko przez zmiany w przepisach, które wchodzą 1 lipca w życie. Najbardziej kontrowersyjna zmiana dotyczy przekraczania linii podwójnej ciągłej.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoZmiany na egzaminach. Koniec taryfy ulgowej dla kursantów
Obecnie egzaminatorzy mają możliwość uwzględnienia okoliczności, w których doszło do najechania na tę linię – na przykład, gdy kursant musi ominąć źle zaparkowany pojazd. Jednak od 1 lipca 2025 r. każda taka sytuacja będzie oznaczać natychmiastowe zakończenie egzaminu wynikiem negatywnym, niezależnie od przyczyny.
Trudno jednak sobie wyobrazić, że egzaminator będzie czekał, aż kierowca źle zaparkowanego samochodu odjedzie, by umożliwić przejazd podczas egzaminu. Nie wiadomo jednak, jak będą rozwiązywać sytuację egzaminatorzy w sytuacji, gdy wjechanie na podwójną linię jest nieuniknione, by kontynuować jazdę. Więcej na ten temat pisaliśmy w osobnym artykule.
- Przeczytaj także: Kierowczyni BMW poznała moc znaku D-42. Policjant: poproszę prawo jazdy. Już nie pojedzie
Egzaminatorzy będą kończyli egzamin, tak jak teraz to robią
To nie jedyna zmiana, która wejdzie w życie wraz z nowym rozporządzeniem. Przejazd na czerwonym świetle czy nieustąpienie pierwszeństwa na przejeździe kolejowym również będą skutkować natychmiastowym zakończeniem egzaminu. Dotychczas takie błędy mogły być traktowane jako pojedyncze uchybienia, ale teraz znajdą się na liście zachowań kwalifikujących do automatycznego wyniku negatywnego.
Takie podejście akurat jest prawidłowe. Wykroczenia związane z przejazdem kolejowym są bardzo surowo traktowane przez taryfikator, nie ma więc powodu, by egzaminatorzy przymykali na to oko. Przejechanie na czerwonym świetle, czy niezatrzymanie się przed znakiem STOP już wcześniej raczej nie były przez egzaminatorów traktowane ulgowo.
- Przeczytaj także: Od tego weekendu działają zakazy jazdy. Dotyczą tysięcy kierowców. Mamy listę. Pewnie cię na niej nie ma
Kursanci muszą uważać na drobnostki
Nowe przepisy wprowadzają także bardziej rygorystyczne podejście do powtarzających się błędów. Egzaminowany będzie musiał bardzo uważać na przykład na niewłączenie kierunkowskazu, bowiem dwa takie błędy automatycznie poskutkują niezdanym egzaminem. W praktyce oznacza to, że kursanci będą musieli jeszcze bardziej uważać na drobne niedociągnięcia, które mogą zaważyć na końcowym wyniku.
- Przeczytaj także: Dlaczego kierowcy parkują na skręconych kołach? To cwany trik. Nie niszczy auta? Sprawdzamy
Egzamin będzie trudny do zdania? Już jest
Czy nowe przepisy oznaczają większą liczbę oblanych egzaminów? Zdaniem Macieja Wisławskiego, byłego pilota rajdowego i rzecznika łódzkiego WORD-u – niekoniecznie. – Myślę, że nie, dlatego, że wiadomo, co to jest czerwone światło, co to jest znak STOP, co to jest przejazd kolejowy, co to jest podwójna ciągła, przejście dla pieszych. Przykład - auto stoi przed przejściem dla pieszych, jest jezdnia dwupasmowa, więc wiadomo - no nie możemy wyprzedzać. To takie klarowne sytuacje. Nic wielkiego się nie zmieni. Nie wiem, komu zależy na tym, żeby siać jakiś taki niepokój, co do egzaminów – powiedział w rozmowie z RMF24.
Całe zamieszanie rozchodzi się więc o ostrzejsze traktowanie egzaminowanych. Już teraz jednak jeden mały błąd często kończył egzamin, a zmiany dotyczą głównie sytuacji poważnych. Kierujący, który ignoruje znaki na przejeździe kolejowym, może dostać 2000 zł mandatu i 15 punktów karnych. Trudno więc wyobrazić sobie, że podczas egzaminu takie złamanie przepisów zostanie potraktowane ulgowo. Ignorowanie linii podwójnej ciągłej również jest sytuacją, która na ulicy nigdy nie powinna mieć miejsca, bo to jedno z groźniejszych zachowań.
Ministerstwo Infrastruktury, które stoi za nowym rozporządzeniem, podkreśla, że celem zmian jest zwiększenie bezpieczeństwa na drogach oraz standaryzacja egzaminów. – Niestosowanie się do znaku "linia podwójna ciągła" może stanowić bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia uczestników ruchu drogowego. Nowe przepisy mają wyeliminować uznaniowość i szeroką interpretację – czytamy w komunikacie resortu. Zmiany te jednak praktycznie nic nie zmieniają. Na pewno nie wpłyną na większe umiejętności młodych kierowców.