O odkrywaniu światów, które wymykają się planom: wywiad z Pauliną Hendel

1 tydzień temu 8

Najnowsza książka Pauliny Hendel "Cmentarz Grozy"

Kiedy Max nie wraca ze swojej rutynowej trasy po Zimowej Puszczy, nikt nie spodziewa się, że został uprowadzony przez jedną z najbardziej niebezpiecznych dusz. Uwięziony w mrocznej jaskini, chory, wyczerpany i zdany na łaskę obłąkanej zielarki, Max musi znaleźć sposób, by przetrwać… i uciec.

Zostaje też niespodziewanie wplątany w sprawę śmierci przyjaciółki Livii, Lilianny, i przyjmuje misję odnalezienia jej ciała na owianym złą sławą królewskim Cmentarzu Grozy. Tym razem stawka jest jeszcze wyższa: dotrzymanie królewskich tajemnic, starcie ze starymi, budzącymi grozę duszami i nieufną lokalną służbą, a także zawikłane przymierza w świecie opiekunów cmentarzy. Zamek pęka od tajemnic — nie wiadomo, kto jest sojusznikiem, kto wrogiem, a kto ukrywa prawdziwą naturę pod maską uprzejmości.

Czy Maxowi i Livii po raz kolejny uda się zrozumieć dusze? Czy odkryją, co się stało z Lilianną? I czy tym razem cienka granica między życiem a śmiercią… nie zostanie przekroczona bezpowrotnie?

Czytaj o tworzeniu nowego tomu  "Cmentarzy Osobliwości". Najnowszą część cyklu kupisz tutaj

Marcin Waincetel: Z Twojej notki biograficznej możemy wyczytać, że jesteś entuzjastką podróży, zwłaszcza tych spontanicznych, bez sztywnego planu. Powiedz, proszę, w jaki sposób to zamiłowanie do eksploracji i odkrywania nieznanego przekłada się na Twoją rolę jako twórczyni? Czy pisanie cyklu „Cmentarze Osobliwości” jest dla Ciebie formą takiej „podróży bez przewodnika”, w której prowadzisz czytelników przez nieznane rewiry polskiej fantastyki młodzieżowej? A może istnieje jednak plan?

Paulina Hendel: Z podróżami w moim przypadku było zawsze tak, że plan miałam i to dość dokładny, ale potem, gdy już docierałam na miejsce, wszystko wywracało się do góry nogami – nagle ktoś miejscowy polecił zwiedzić małe miasteczko, o którym nie napisano w przewodniku, lub trafiła się niespodziewana możliwość podróży na pustynię, na którą wydałam dosłownie ostatnie pieniądze i później musiałam wracać autostopem. Te chwile tworzą niesamowite wspomnienia pełne improwizacji, ale i ryzyka. Co ciekawe, niemal zawsze okazywało się, że wszystkie spontaniczne decyzje prowadziły mnie w miejsca dużo bardziej niezwykłe niż te zaplanowane. Podobnie było z pisaniem „Cmentarzy Osobliwości”. Gdy zabierałam się do pracy nad każdym z tomów, miałam w głowie zbudowany cały świat oraz wszystkie wierzenia. Wiedziałam, jak każda historia miała się zacząć i jak powinna się skończyć. Wyznaczyłam też sobie kilka ważnych „przystanków”, do których chciałam dotrzeć. A jednak fabuła potrafiła po drodze nagle skręcić w nieznane, postacie przejmowały inicjatywę, ja zaś, zamiast trzymać się planu, ruszałam razem z nimi w tę ekscytującą podróż. Urok tworzenia tkwi właśnie w gotowości, by porzucić mapę i dać się porwać przygodzie. Co więcej, pisanie jest dla mnie sztuką zaufania własnej intuicji. Polska fantastyka młodzieżowa wciąż się zmienia i rozwija, wciąż kryje wiele zakamarków, do których nikt nie zajrzał. Staram się więc tworzyć takie światy, których jeszcze nie było w literaturze. Czerpię ze znanych elementów, ale próbuję ułożyć z nich całkiem nowe obrazy.

Maximus Opoka na samym początku był zwykłym kurierem kasty, potem odziedziczył bardzo specyficzny dworek, został zmuszony do podjęcia się misji szpiegowskiej na Cmentarzu Zagubionych Dusz, a ostatnio przyjął misję odnalezienia ciała niejakiej Lilianny na owianym złą sławą królewskim Cmentarzu Grozy. Czy to ciągłe zmuszanie Maxa do heroicznych czynów i przełamywania swojego oportunizmu – od kanciarza do szpiega – jest kluczem do Twojej reinterpretacji schematu dojrzewania w literaturze young adult?

Max zawsze był dla mnie bohaterem, który dojrzewa nie przez wielkie idee, tylko przez konieczność. Nie jest herosem z wyboru, a raczej kimś, kto zostaje wrzucony w wir wydarzeń i musi stawić czoła wszelkim przeciwnościom, choć sam wolałby ich uniknąć. Jego przemiana od sprytnego, lekko cynicznego kuriera kasty, dbającego wyłącznie o swój interes w kogoś, kto czuje się odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za innych, to w pewnym sensie moja reinterpretacja motywu dorastania. W literaturze young adult często mamy bohaterów, którzy odkrywają swoje przeznaczenie. Max nie ma przeznaczenia, tylko przypadek, splot okoliczności i własne błędy, które tak naprawdę go kształtują. Dla mnie dorastanie nie polega na nagłym zrozumieniu świata, tylko funkcjonowaniu w nim mimo strachu i niepewności.

Twoje książki, a szczególnie seria „Cmentarze osobliwości”, opierają się na bardzo wyraźnej kreacji miejsca: Lawendowy Dworek, Zimowa Puszcza... urban legends w stanie czystym! Zastanawiam się, czy Twoje własne doświadczenia z podróży, odkrywania lokalnych mitów i nastroju słowiańszczyzny (choć nie tylko), pomagają w tworzeniu tak gęstych, mrocznych i magnetycznych fikcyjnych lokalizacji?

Uwielbiam mroczne, nastrojowe przestrzenie. Takie, które mają swoją historię, nawet jeśli dziś pozostały po nich same ruiny. Za każdym razem, gdy jestem w takim miejscu, nieważne, czy to jest zniszczony dworek, zamknięta fabryka, gęsty las, czy zapomniane miasteczko, w mojej głowie już pojawia się pomysł na to, by wpleść je w fabułę. Najważniejsze lokalizacje w moich książkach często istnieją naprawdę. A jeśli są wytworem mojej wyobraźni, rozrysowuję ich dokładny plan, bym potrafiła przeprowadzić przez nie nie tylko moich bohaterów, ale i czytelników – by w wyobraźni usłyszeli szelest liści pod butami, poczuli zapach tego miejsca i chłodny powiew wiatru na twarzy.

Zapowiedź fabuły „Cmentarza Grozy” koncentruje się na tajemnicach Zamku, próbie zrozumienia dusz oraz tym, co stało się z Lilianną, sugerując, że cienka granica między życiem a śmiercią nie zostanie przekroczona bezpowrotnie. Czy w tym tomie, w którym Max musi zmierzyć się z nowym typem grozy, postawiłaś na definitywne rozwiązanie wątków dotyczących istoty Cmentarzy i sekretów stojących za uwięzionymi duszami?

 Zresztą, Twój cykl to naprawdę wyśmienite odczytanie i reinterpretacja legend, motywów faustycznych, sugestywnej melancholii w wyjątkowo upiornym anturażu…

Dziękuję bardzo. W pierwszym tomie, czyli „Cmentarzu osobliwości”, chciałam, by główny bohater zmierzył się z tym, jak w jego świecie postrzega się śmierć i życie pośmiertne, a następnie sam wyrobił sobie opinię na ten temat. W kolejnym tomie odwróciłam to wszystko do góry nogami. Pokazałam mu, że świat może wyglądać zupełnie inaczej w zależności od tego, w co się wierzy. Podobny zabieg zastosowałam w „Cmentarzu Grozy”. Tutaj śmierć i pokuta choć z pozoru takie same, skrywają znacznie większą głębię. W „Cmentarzach osobliwości” jest tyle samo historii, co bohaterów i każda z nich jest kompletnie różna. Pragnęłam też ukazać, jak trudne i nieoczywiste może być nieustanne dążenie do odkrycia istoty ludzkiego istnienia. Maximus Opoka staje się w tym procesie kimś więcej, niż tylko obserwatorem i zaczyna się buntować przeciw narzuconym mu zasadom oraz normom społecznym.

„Cmentarze osobliwości” to cykl, który łączy w sobie elementy konwencji dark fantasy, horroru, historii obyczajowej, jak również powieści awanturniczej. Co w tym gatunkowym miksie jest dla Ciebie największym wyzwaniem warsztatowym? Czy jest to utrzymanie wiarygodności moralnej (np. postaci Maxa), spójności rozległego uniwersum, czy może zachowanie odpowiedniego balansu między grozą a czarnym humorem i określoną stylistyką całości?

Staram się łączyć gatunki literackie intuicyjnie. Nie mam żadnego stałego przepisu na to, ile grozy, a ile humoru powinno znaleźć się w tekście. Lubię bawić się konwencjami, przełamywać je i mieszać – tu dodać szczyptę horroru, tam trochę historii obyczajowej, a dla kontrastu okrasić wszystko czarnym humorem. Za każdym razem, gdy tworzę nowe uniwersum, dbam o to, by miało ono solidne podstawy, na których będę mogła oprzeć się w kolejnych tomach. Każdej postaci staram się nadać głębię, zupełnie tak, jakbym przygotowywała się do napisania o niej osobnej powieści. Dzięki temu bohaterowie wydają się bardziej prawdziwi. Być może największym wyzwaniem dla mnie była przemiana Maxa z egoistycznego cwaniaczka w odpowiedzialnego mężczyznę. Nie chciałam, by ten proces był zbyt szybki, ani zbyt cukierkowy. Zależało mi, by Max mimo wszystko pozostał sobą, tylko z czasem zaczął kierować się innymi wartościami.

Obserwujemy, jak Max Opoka przechodzi od zwykłego kuriera kasty do pełnowartościowego bohatera, który zmaga się z różnymi wyzwaniami na ścieżce swojego przeznaczenia… Zastanawiam się, co daje Ci największą satysfakcję w pracy nad postacią Maxa? A szerzej – całym światem „Cmentarzy osobliwości”? Bo nie zapominajmy o pozostałych herosach i heroinach, choćby Livii – niepozornej, białowłosej dziewczyny z niepokojącym blaskiem w oczach, która trzyma całą Zimową Puszczę żelazną ręką…

Przede wszystkim Max jest dla mnie niezwykle ciekawą postacią – szarą moralnie, kierującą się nie zawsze oczywistymi motywami. Podobnie jest z Livią, która potrafi być zarówno bezwzględna, jak i zaskakująco wrażliwa. Lubię tworzyć bohaterów, którzy wymykają się prostym definicjom dobra i zła, ponieważ wtedy budzą w czytelnikach większe emocje. Największą radość jednak sprawiało mi kreowanie postaci dusz, zastanawianie się nad tym, jak wyglądają i dlaczego po śmierci przyjęły taką, a nie inną postać. Dla każdej z nich tworzyłam osobną historię, odkrywałam jej największe lęki i pragnienia, gdyż każda dusza jest odbiciem tego, kim była za życia.

Twoje książki – zwłaszcza cykl o „Cmentarzach” – udowadniają, że fantastyka młodzieżowa może swobodnie łączyć mrok, grozę i skomplikowane dylematy moralne. Czym, Twoim zdaniem, jest ta unikalna „dusza” polskiej fantastyki young adult? Co stanowi o specyfice i sile gatunku?

Siłą gatunku są jego czytelnicy. Wbrew temu, o czym często się mówi, młodzi ludzie czytają książki, pragną zatracić się fantastycznych światach, ponieważ potrafią znaleźć w nich odbicie własnych doświadczeń i rozterek. Polskie powieści young adult zazwyczaj opowiadają o dojrzewaniu w trudnym świecie, braniu odpowiedzialności za własne czyny i o bohaterach, którzy sami muszą podjąć decyzje, kim chcą się stać. Światy w polskim fantasy są często surowe i nieprzyjazne, a w samej powieści czuć ciężar historii, lecz to właśnie te aspekty nadają jej głębi. „Duszą” polskiego young adult jest moim zdaniem to, że nawet w najbardziej mrocznych i ponurych powieściach potrafimy odnaleźć światełko nadziei.

Sakramentalne pytanie dotyczy oczywiście literackiej przyszłości i wydawniczych planów.

Serię o przygodach Maximusa Opoki uważam za zakończoną, lecz świat cmentarzy osobliwości wciąż mnie kusi i nie wykluczam, że jeszcze wrócę do tego uniwersum. W przyszłym roku czytelnicy mogą spodziewać się również kontynuacji „Wzgardy” oraz „Szeptów Rodu Eld Veriani”.

Materiał powstał we współpracy z wydawnictwem We need YA i został objęty patronatem Lubimyczytac.pl 

Przeczytaj źródło