Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Bliscy Mai D?bskiej zabrali g?os po ?mierci triathlonistki. Jak wynika z relacji brata 42-latki, do wypadku mia?o doj??, poniewa? kierowca jednego z samochod?w zajecha? im drog?. - Ja jecha?em pierwszy, Maja jecha?a za mn? (...). To by? u?amek sekundy - relacjonowa? brat kobiety. Co jeszcze ustalono w tej sprawie?

Śmiertelny wypadek pod Krakowem
4 czerwca w wypadku drogowym w miejscowości Grabie pod Krakowem zginęła Maja Dębska - reprezentantka Polski w triathlonie. Według relacji jej brata Maksyma Dębskiego, który wraz z 42-latką brał wówczas udział w treningu rowerowym, w kobietę miał uderzyć jeden z samochodów, jadących z naprzeciwka. Pojazd miał wyprzedzić rowerzyst?w i gwałtownie zahamować. Wcześniej w mediach pojawiały się informacje, że to 42-latka miała wjechać na przeciwny pas jazdy i doprowadzić do zderzenia z jednym z pojazdów.
Relacja brata Mai Dębskiej
- Jechałem pierwszy, Maja jechała za mną. Wyprzedził nas biały samochód i nagle się zatrzymał. To był ułamek sekundy. Powiedziałem: "uwaga" i odbiłem w prawo. Maja, broniąc się, odbiła w lewo - relacjonował Maksym Dębski w rozmowie z TVP3 Kraków. Wówczas kobieta miała uderzyć w samochód. - Kiedy podbiegłem, wiedziałem, że jest źle. Siostra była nieprzytomna. Jeszcze przez chwilę oddychała. Podjąłem reanimację aż do przyjazdu karetki - dodał mężczyzna. Partner kobiety Mariusz Gnoiński dodał również, że 42-latka była wyjątkowo ostrożna podczas jazdy. Była ostatnią osobą, która mogłaby być nieuważna. Apeluję, by nie oceniać, nie znając szczegółów - dodał mężczyzna. Miał też twierdzić w mediach społecznościowych, że "Maja została zabita podczas treningu kolarskiego przez nieodpowiedzialnego kierowcę" - przekazał portal Brd24.pl.
Zobacz wideo Donald Tusk: Nie wolno lekceważyć nawet jednego głosu
Stanowisko prokuratury
Zapytana o sprawę prok. Edyta Frączek Padoł, z Prokuratury Rejonowej w Wieliczce w rozmowie z portalem Brd24.pl przekazała, że na tym etapie postępowania nie może udzielać bliższych informacji. Z kolei Oliwia Bożek-Michalec, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie przekazała, że "postępowanie wykaże, jak doszło do wypadku. Na pewno ferowanie wyroków na podstawie wypowiedzi jednej osoby jest nieodpowiedzialne".