Nissan chce zmienić nasze samochody. Technologia rodem z laboratorium NASA?

1 dzień temu 5

Nissan, który przez lata tracił dystans do konkurencji, próbuje wrócić do gry w najpoważniejszy możliwy sposób. Japoński producent zainwestował ogromne środki w technologię, która ma mu pozwolić dogonić, a może nawet przeskoczyć gigantów takich jak Toyota czy Hyundai.

Trzecia generacja e-Power Nissana nada nowy sens hybrydom. Rewolucja czy desperacja?

Kluczem do nowej strategii Nissana jest trzecia generacja systemu e-Power. Tak się zresztą składa, że Nissan od początku wyróżniał się tym rozwiązaniem, w którym to silnik spalinowy działa wyłącznie jako generator prądu, a napęd na koła przenosi tylko jednostka elektryczna. To hybryda w nieco innej filozofii niż klasyczne układy konkurencji, pozwalająca utrzymać silnik w optymalnym zakresie pracy. Nowa odsłona ma jednak pójść o krok dalej. W jej centrum ma bowiem stać silnik ZR15DDTe, który wykorzystuje technologię natrysku na zimno miedzianych gniazd zaworowych. Nigdy wcześniej nie stosowano takiego procesu w seryjnej produkcji, a patent przyznany w kwietniu 2025 roku daje Nissanowi wyłączność na tę metodę. Przynajmniej przez najbliższe lata.

Czytaj też: Chiński gigant zdobędzie Europę szturmem. Auta, fabryka i superładowanie trafią do nas szybciej

Natrysk na zimno to proces, w którym sproszkowany stop miedzi jest rozpędzany do prędkości naddźwiękowych i wstrzeliwany w powierzchnię głowicy cylindrów. Dzięki temu można precyzyjnie kształtować porty dolotowe i poprawiać przepływ powietrza w komorze spalania. Miedź, jako materiał o wysokiej przewodności cieplnej, odprowadza ciepło z zaworów znacznie lepiej niż tradycyjne rozwiązania. Takie coś z kolei przekłada się na wyższą sprawność i lepsze warunki pracy całego silnika.

Czytaj też: Motocykl, który ładuje się w 12 minut. Ducati i technologia QS Cobra przełamują bariery elektromobilności

W praktyce oznacza to, że nowy silnik Nissana ma osiągnąć sprawność cieplną na poziomie 42%, a więc więcej niż deklarowane 41% w najnowszych hybrydach Toyoty i Hyundaia. Swoją drogą, te liczby jeszcze dekadę temu byłyby uważane za niemożliwe do osiągnięcia w silnikach benzynowych, ale musimy pamiętać, że Nissanowi nie ma co aż tak wierzyć. Firma ta ma już bowiem na koncie technologiczne potknięcia. Głośny silnik VC-Turbo ze zmiennym stopniem sprężania, reklamowany jako przełom, szybko okazał się kłopotliwy, kiedy to złożoność konstrukcji przyniosła problemy z trwałością, a kosztowne akcje serwisowe zniszczyły jego reputację.

Czytaj też: Najlepiej sprzedający się maluch Europy dorósł i chce obniżyć Twoje rachunki za paliwo

Tym razem Nissan próbuje czegoś innego, bo zamiast mechanicznych fajerwerków stawia na zmianę procesu produkcji. Teoretycznie redukuje to ryzyko awarii, a jednocześnie otwiera drogę do realnych korzyści wydajnościowych. Trochę jednak na owoc tych prac poczekamy, bo dopiero w 2027 roku mamy doczekać się debiutu tego nowego układu napędowego w Ameryce Północnej. Jeśli technologia zadziała, Nissan może wrócić na mapę innowatorów i odzyskać część prestiżu, który stracił, ale jeśli zawiedzie, to firma straci kolejne lata, a rywale tylko powiększą przewagę.

Przeczytaj źródło