Bartosz Zmarzlik i Brady Kurtz pokazali w tym sezonie wielką formę, klasę, spryt i prędkość. Walka między nimi rozwinęła się do tego stopnia, że o mistrzostwie świata decydował ostatni wyścig sezonu. Znakomicie w nim wystartował Kurtz, ale kluczową akcję przeprowadził Zmarzlik. To był manewr dający szósty w karierze tytuł najlepszego żużlowca świata!

Tylko trzy punkty dzieliły Bartosza Zmarzlika i Brady'ego Kurtza przed ostatnią rundą indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Polak mógł przejść do historii - zrównałby się pod względem liczby tytułów z Tonym Rickardssonem i Ivanem Maugerem (po sześć), ale osiągnąłby to jako najmłodszy w historii. Z drugiej strony Kurtz stał się rewelacją cyklu Speedway Grand Prix i mógł być mistrzem w swoim debiutanckim sezonie.
Zobacz wideo Robert Lewandowski przygasa? Żelazny: W meczach kadry on po prostu nie mógł więcej
Zmarzlik perfekcyjny na starcie, Kurtz naprawdę szybki na dystansie
Pierwsza seria biegów udowodniła, że Zmarzlik w Vojens imponuje spokojem ducha. Jechał w trzecim wyścigu i wygrał go już na starcie. Znalazł linię jazdy po zewnętrznej części toru i odjechał Fredrikowi Lindgrenowi. Chwilę potem jechał Brady Kurtz, który nie potrafił znaleźć sposobu na Dana Bewleya. Brytyjczyk kontrolował tor jazdy i manewry Australijczyka, pewnie go blokował.
W drugiej serii Zmarzlik znów nie zostawił wątpliwości. Od razu zamknął Andrzeja Lebiediewa, który bardzo dobrze wyglądał na torze w Vojens. To było kluczowe - dobrze wystartować, zablokować najpoważniejszego rywala w biegu i pomknąć po swoje. Podobnie w swoim biegu postąpił Kurtz, który zablokował Jasona Doyle'a i mu odjechał.
Trzecia seria ponownie była popisem Zmarzlika na starcie - nikt nie mógł go zablokować i zatrzymać. Więcej emocji było przy starcie Kurtza. Wydawało się, że został na starcie z tyłu, ale na wyjściu z pierwszego łuku wykorzystał lukę między dwoma duńskimi rywalami - Andersem Thomsenem i Michaelem Jepsenem Jensenem. Zdecydowanie przyspieszył i wysunął się na prowadzenie, którego już nie oddał.
Kurtz przed Zmarzlikiem, kosmiczna prędkość
Wyścigi w Vojens były dość przewidywalne. Najważniejszy był start - kto ruszył najlepiej, to był praktycznie pewny zwycięstwa. Tu przewagę miały tory wewnętrzne. Zdarzały się wyjątki, jak w dziesiątym biegu z udziałem Kurtza, który musiał się przebijać. Potem działo się nieco więcej, ale brakowało spektakularnych manewrów, aż do ostatniego biegu czwartej serii.
To właśnie w 16. biegu mieliśmy bezpośredni pojedynek Zmarzlika z Kurtzem. Polak startował po wewnętrznej stronie toru, a Australijczyk spod bandy. Wydawało się, że to Zmarzlik wygrał start, jadąc po kredzie, ale Kurtz znalazł przyczepność i prędkość po zewnętrznej. Sprzyjało mu to, że w przerwie po trzeciej serii bronowano tylko zewnętrzną część toru. Pomknął niesamowicie szybko i na dobre odjechał Zmarzlikowi w tym wyścigu, który zresztą wygrał. Kurtz zrównał się z nim punktami i w klasyfikacji tego Grand Prix. Wyglądało na to, że wywalczą bezpośredni awans do finału po fazie zasadniczej.
Ostatnią serię otwierał Kurtz i tutaj negatywnie zaskoczył Australijczyk. Nie miał mocy na starcie, dał się zablokować z dużą łatwością. Potem z trudem gonił Lindgrena i Lebiediewa, zdołał wyprzedzić jedynie Kuberę, który źle wyglądał w drugiej części zawodów.
Chwilę potem jechał Zmarzlik, znów startował przy kredzie. Agresywnie zamknął go Michael Jepsen Jensen i spowodował, że Polak był po pierwszym łuku ostatni. Ale obrońca tytułu mistrza świata miał dużą prędkość i niewiele brakowało, by dopadł Duńczyka tuż przed metą.
Historyczny tytuł Zmarzlika
Fazę zasadniczą wygrał Zmarzlik z 13 punktami na koncie i awansował bezpośrednio do finału. Razem z nim wszedł Kurtz (12 pkt.), więc o tytule rozstrzygał zatem ostatni bieg tego sezonu. Skład finału uzupełnili Jepsen Jesen i Bewley. Duńczyk rozkręcił się w drugiej połowie Grand Prix Danii. Z kolei Brytyjczyk zapewnił sobie trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
Bliżej kredy startował Kurtz, od razu wybrał najbardziej wewnętrzne pole, gdy zobaczył, że Zmarzlik wybrał drugie pole startowe. Było jasne, że kto z nich lepiej wystartuje, sięgnie po wygraną.
Obaj poszli koło w koło do zewnętrznej. Ale to Kurtz zamknął Zmarzlika, był tu sprytniejszy. Chcieli to wykorzystać Bewley z Jepsenem Jensenem, którzy ścięli do wewnętrznej. Ale Polak nabrał prędkości, minął łatwo najpierw Bewleya, a na wejściu w drugi łuk wyprzedził Jepsena Jensena. Zrobił tutaj motocyklowe nożyce, zmieniając kierunek jazdy, gdy Duńczyk chciał przytrzymać Zmarzlika po zewnętrznej. Potem Polak kontrolował sytuację. Wystarczyło podążać ścieżką Kurtza, dojechać tuż za nim. I tak się stało. Kurtz wygrał Grand Prix Danii, ale to Bartosz Zmarzlik po raz szósty w historii został mistrzem świata!