Niepełnosprawny mężczyzna eksmitowany na bruk. W tle spór z sąsiadką

6 dni temu 20
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W Szczytnej, niewielkiej miejscowości w powiecie kłodzkim, doszło do eksmisji mężczyzny z niepełnosprawnością z mieszkania socjalnego — pisze "Gazeta Wyborcza". Sprawa nabrała rozgłosu po publikacji nagrania w internecie, na którym Norbert opowiada o swoim losie. Przyczynić do tego miała się jego sąsiadka, która jest matką dziecka również z niepełnosprawnością. Mężczyzna oraz jego żona mieli utrudniać im życie.

Norbert i jego żona Justyna od lat mieszkali w lokalu socjalnym przy ulicy Wolności. Mieszkanie zostało przyznane mężczyźnie po wcześniejszej eksmisji i przystosowane do potrzeb osoby poruszającej się na wózku. Jak podkreśla Justyna, dzięki remontowi sfinansowanemu ze środków PFRON, warunki były dostosowane do ich potrzeb i przez pewien czas żyło im się tam dobrze.

Jednak, jak opisuje "Gazeta Wyborcza", problemy zaczęły się, gdy między małżeństwem a sąsiadką mieszkającą piętro wyżej narósł konflikt. Justyna przyznaje, że wraz z mężem nie stronili od alkoholu, a sąsiadce przeszkadzały hałasy, głośna muzyka i imprezy. Dochodziło do interwencji policji, kłótni i szarpanin.

Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo.

Wyrok sądu i eksmisja

W końcu sąsiadka zdecydowała się skierować sprawę do sądu, domagając się eksmisji Justyny i Norberta z powodu uciążliwości. W grudniu 2023 r. sąd przychylił się do jej wniosku i nakazał usunięcie małżeństwa z mieszkania, z zastrzeżeniem, że gmina musi zapewnić im inny lokal socjalny. Justyna wspomina, że nie bronili się przed sądem, bo również mieli dość konfliktu i chcieli się wyprowadzić. W styczniu 2025 r. gmina zaproponowała Justynie i Norbertowi jedyne dostępne mieszkanie.

Małżeństwo mogło przeprowadzić się dp lokalu przy ulicy Kościelnej, jednak Justyna odmówiła przyjęcia lokalu, argumentując, że mieszkanie znajduje się na pierwszym piętrze i nie jest odpowiednie dla osoby z niepełnosprawnością. Jej mąż nie mógłby korzystać z łazienki ani toalety. Dziś Justyna przyznaje w rozmowie z "Wyborczą", że żałuje tej decyzji, bo w efekcie zostali bez dachu nad głową.

Sąsiadka poinformowała komornika o odmowie przyjęcia mieszkania przez małżeństwo, a ten rozpoczął procedurę eksmisyjną. Justyna próbowała uzyskać pomoc u burmistrza i szukała mieszkania na wolnym rynku, jednak bezskutecznie.

Burmistrz Krzysztof Żak cytowany przez "GW" przyznaje, że sytuacja jest skomplikowana, ponieważ za Justyną i Norbertem ciągnie się zła opinia z poprzedniego miejsca zamieszkania. Próby przypisania im innego lokalu spotykały się z protestami mieszkańców. Jednocześnie burmistrz zapewnia, że gmina potrzebuje dwóch miesięcy, by przygotować odpowiednie mieszkanie dla rodziny. W tym czasie zaproponował, by Norbert zamieszkał w schronisku, gdzie miałby zapewnioną rehabilitację oraz wsparcie psychologa i prawnika, a Justyna mogłaby podjąć pracę. Jednak para nie zgodziła się na rozdzielenie, nawet na kilka tygodni.

Przeczytaj źródło