Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Anna Widzyk, Deutsche Welle
25 czerwca 2025, 05:30
Wed?ug rozg?o?ni RBB uchod?cy, kt?rzy maj? by? odes?ani do Polski, informuj? o powa?nych nadu?yciach, jakie ich tam spotka?y.

Wielu migrantów, którzy mają zostać odesłani do Polski, mówi, że spotkała ich tam "przemoc, upokorzenie oraz system, który odstrasza, a nie chroni" - informuje regionalny nadawca dla Berlina i Brandenburgii RBB. Dziennikarze Roberto Jurkschat i Hanna Jarząbek opisują relację mężczyzny, który przedostał się do Polski przez granicę z Białorusią, a następnie dotarł do Niemiec. Teraz ma zostać odesłany z powrotem do Polski, gdzie - zgodnie z tzw. zasadami dublińskimi - jego wniosek o azyl powinien zostać rozpatrzony.
36-letni Zayed A. relacjonuje, że w kwietniu 2024 roku wyruszył z Jemenu przez Egipt, Katar i Rosję do Mińska, skąd w pięcioosobowej grupie udał się w kierunku granicy białorusko-polskiej. W lesie spędził dziesięć dni, usiłując przedostać się przez drut kolczasty i ogrodzenie. "Trzy razy przedostaliśmy się przez drut kolczasty na terytorium Polski. Powiedzieliśmy policji granicznej, że potrzebujemy pomocy. Pobili nas i zabrali z powrotem na Białoruś, a na jednego mężczyznę policja poszczuła psa" - relacjonuje uchodźca. RBB24 przytacza również doniesienia o przemocy panującej w białoruskich obozach dla zatrzymanych na granicy migrantów. Rozmówcy stacji twierdzą, że zostali zwolnieni z obozu pod warunkiem, że przekroczą granicę z Polską.
Zayed A. twierdzi, że jego grupa ukrywała się w lesie, usiłując dotrzeć do posterunku straży granicznej dalej w głębi terytorium Polski, aby poprosić o azyl.
Zobacz wideo Ochojska: Ukrywanie spraw dotyczących migrantów sprawia, że one narastają
List otwarty uchodźców
Jak dodaje RBB24, w Niemczech uwagę na sytuację panującą w lesie na granicy polsko-białoruskiej zwrócili w liście otwartym uchod?cy przebywający w Centrum Dublińskim w Eisenhuettenstadt. "Doświadczyliśmy skrajnej przemocy w przygranicznym lesie" - cytuje stacja treść listu, który został niedawno opublikowany przez Brandenburską Radę ds. Uchodźców. "Przyjaciele zginęli w lesie wskutek pushbacków, bo doprowadziło to do niedożywienia i odwodnienia. Zostaliśmy pobici, zniszczono nam telefony, pogryzły nas psy i nie mogliśmy ubiegać się o azyl z powodu pushbacków" - napisali autorzy listu.
Według RBB24 osoby, które dotarły na posterunki straży granicznej w Polsce, "również donoszą o dyskryminacji i upokorzeniu". Zayed A. twierdzi, że został "zamknięty w celi bez okna" i musiał rozebrać się do bielizny. Po dwóch dniach przedstawiono mu 20-stronicowy dokument bez tłumaczenia; mógł tylko przypuszczać, że jest to jego wniosek o azyl. Polecono mu następnie udać się do zamkniętego ośrodka dla uchodźców, który miał - według niego - wyglądać jak baza wojskowa i gdzie nie było nikogo, kto udzieliłby pomocy. Wówczas z grupą uchodźców zadzwonił do osoby, która miała zawieźć ich do Niemiec. I tak dostali się do Guben.
Zayed A. został zakwalifikowany jako tzw. przypadek dubliński, co oznacza, że miał zostać odesłany do Polski w celu rozpatrzenia wniosku o azyl. Jednak parafia ewangelicka w Berlinie udzieliła mu azylu kościelnego. Marita Lessny z tamtejszego kościoła mówi RBB24, że "regularnie słyszy podobne historie". W rozmowach z poszkodowanymi zbiera informacje o warunkach życia uchodźców w Polsce - do dokumentacji, która może stanowić podstawę do pilnych wniosków odwoławczych przeciwko decyzjom dublińskim o odesłaniu do Polski. Według RBB24 relacje te "mówią o izolacji, nadużyciach i strachu przed koniecznością powrotu do Polski".
Odwołania mało skuteczne
Jak pisze RBB24 w obliczu krytyki, polski rząd zmodernizował i lepiej wyposażył niektóre otwarte ośrodki dla uchodźców. "Niemniej jednak sytuacja uchodźców pozostaje trudna. 18 euro kieszonkowego miesięcznie to często zbyt mało, by zapłacić za bilet autobusowy na obowiązkowe rozmowy z władzami azylowymi w Warszawie. Zakwaterowanie głęboko w lesie, na obrzeżach wiosek, gdzie kontakt z mieszkańcami jest prawie niemożliwy. Jeden z obozów znajduje się nawet obok poligonu wojskowego, gdzie uchodźcy - wielu z nich uciekających przed wojną w swoich krajach ojczystych - są narażeni na ostrzał i hałas ćwiczeń wojskowych" - piszą niemieccy dziennikarze.
Mimo to - jak zauważają - pilne wnioski, odwołujące się od decyzji o odesłaniu do Polski rzadko są skuteczne. Według niemieckiego rządu w 2024 roku sądy administracyjne rozpatrzyły 284 takie wnioski - z czego tylko 34 zostały rozpatrzone pozytywnie.
***