Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Celtic Glasgow i większość Szkocji jest pogrążona w żałobie po starcie legendarnego Johna Clarka. "Lew z Lizbony" zmarł w wieku 84 lat.
John Clark odszedł w wieku 84 lat.
Clark przez ponad cztery dekady był związany z ekipą "The Bhoys" jako piłkarz oraz trener. Zostawił po sobie wiele wspomnień i porad, z których przez lata korzystali zawodnicy i szkoleniowcy. Jednym z nich był obecny menedżer Celtiku Brendan Rogers.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje legendarny polski szkoleniowiec
— Wielkość to słowo, które ludzie rzucają wokół siebie, ale dla Johna Clarka jest to bardzo odpowiedni hołd. John odegrał kluczową rolę w zapewnieniu nam najwspanialszego dnia w historii, a jego osiągnięcie na zawsze zapisało się w dumnej historii Celtiku — podkreślił Rogers.
Obrońca zadebiutował w seniorskiej drużynie drużyny z Glasgow w 1959 i grał w niej do 1971 roku. Po tym czasie wrócił do klubu w innych rolach - pracował z młodzieżą, był także asystentem Bily'ego McNeila, z którym odnosił sukcesy jako piłkarz.
— Wiem, że ciągła obecność Johna w Celtiku przez tak wiele dziesięcioleci była absolutną inspiracją dla wielu zawodników, menedżerów i pracowników, w tym dla mnie. To był dla nas ogromny przywilej. Tak wiele dla nas znaczył. Dzięki swojej wiedzy, mądrości i prawdziwej miłości do Celtiku, John wniósł ogromny wkład w rozwój klubu — dodał Brendan Rogers.
Clark rozegrał ponad 300 meczów dla Celtiku. Otrzymał także przydomek "Lew z Lizbony" po zwycięstwie w Pucharze Europy 1967, kiedy to ekipa z Glasgow pokonała w Lizbonie Inter Mediolan.
