W wielu miejskich budynkach w Toruniu zlikwidowano stare piece, lecz mieszkańcy wciąż nie doczekali się podłączenia do sieci centralnego ogrzewania. Z powodu braku zgód na prace ziemne, ciepło do części mieszkań nie dotarło na czas, a lokatorzy muszą radzić sobie z niskimi temperaturami. Sytuacja wywołała falę niezadowolenia i pytań o odpowiedzialność za zaistniały kryzys.
- W wielu miejskich budynkach w Toruniu po likwidacji pieców nie uruchomiono na czas centralnego ogrzewania, co wywołało poważne problemy dla mieszkańców.
- Przyczyną opóźnień są formalności związane z brakiem zgód na prace ziemne, które uniemożliwiły szybkie podłączenie do sieci ciepłowniczej.
- PGE Toruń wdraża rozwiązania tymczasowe i zapewnia, że mieszkańcy nie poniosą dodatkowych kosztów, jednak wielu lokatorów już zapłaciło za ogrzewanie elektryczne z własnej kieszeni.
- Po więcej najnowszych informacji odwiedź stronę główną RMF24.pl.
Od początku sezonu grzewczego w wielu budynkach komunalnych w Toruniu panuje chłód. Zlikwidowane piece nie zostały zastąpione nowym źródłem ciepła, a mieszkańcy codziennie mierzą się z niską temperaturą w mieszkaniach, sięgającą nawet 14 st. C. Problem dotyczy m.in. budynków przy ulicach Batorego, Chłopickiego i Lubickiej.
To są bezmózgowcy. Kto widział, żeby budować ciepłociąg zimą. Był piec, było ciepło. Nie ma pieca, to śpię w kożuchu, chociaż choruję na raka. Teraz mówią, że ciepło wróci, ale słyszę to od wielu dni - mówiła rozgoryczona mieszkanka budynku przy ul. Batorego 26. W podobnej sytuacji jest matka trójki dzieci z ul. Chłopickiego, która podkreśla, że nie stać jej na ogrzewanie elektryczne.
Za opóźnienia w dostarczaniu ciepła odpowiada przede wszystkim brak zgód właścicieli sąsiednich działek na prowadzenie prac ziemnych. To uniemożliwiło szybkie przyłączenie budynków do miejskiej sieci ciepłowniczej. PGE Toruń - operator sieci - zapewnia, że dokłada wszelkich starań, by jak najszybciej przywrócić ogrzewanie, jednak napotyka nieprzewidziane trudności formalne.
Według PGE Toruń, dotychczas nie notowano aż tylu odmów na prowadzenie prac przyłączeniowych. Firma zwróciła też uwagę, że nie wymagała demontażu pieców węglowych przed uruchomieniem nowych źródeł ciepła - była to decyzja administratora budynków.
W oczekiwaniu na uzyskanie wszystkich niezbędnych zgód, PGE Toruń wdraża rozwiązania tymczasowe. Część budynków zostanie podłączona do mobilnych kotłowni olejowych lub elektrycznych. Takie rozwiązanie, choć przejściowe, ma dać mieszkańcom minimum komfortu do czasu zakończenia inwestycji.
Operator sieci ciepłowniczej zapewnia, że mieszkańcy nie poniosą dodatkowych kosztów związanych z tymczasowym źródłem ciepła. Opłaty za ogrzewanie nie będą wyższe niż w przypadku ogrzewania sieciowego, a wszelkie koszty montażu i eksploatacji kotłowni pokryje PGE Toruń.
Najlepsza sytuacja panuje w budynkach przy ul. Sobieskiego 50-52, gdzie ciepło z mobilnej kotłowni olejowej ma pojawić się już 15 października. W przypadku bloków przy ul. Lubickiej i Chłopickiego, ogrzewanie powróci wraz z montażem liczników elektrycznych, co planowane jest na przełom listopada i grudnia. Docelowe przyłączenie do sieci ciepłowniczej ma nastąpić do końca roku.
Choć PGE Toruń zapewnia, że mieszkańcy nie zapłacą więcej za tymczasowe ogrzewanie, wielu lokatorów już poniosło dodatkowe koszty, korzystając z przenośnych grzejników elektrycznych. Starsza mieszkanka budynku przy ul. Sobieskiego 52 wydała w ciągu trzech tygodni aż 600 zł na prąd. Pojawiają się pytania o ewentualne rekompensaty za wydatki, jednak na razie nie padły konkretne deklaracje ze strony operatora sieci.
Część mieszkańców wyraża również obawy o wpływ tymczasowych kotłowni olejowych na środowisko. Zwracają uwagę, że likwidacja pieców miała poprawić jakość powietrza, tymczasem tymczasowe rozwiązania mogą okazać się mniej ekologiczne.

2 tygodni temu
19



English (US) ·
Polish (PL) ·