Nie ma dosyć pieniędzy w NFZ. Była ministra zdrowia Izabela Leszczyna zabrała głos

1 miesiąc temu 32
  • W rozmowie z TVN24 była ministra zdrowia Izabela Leszczyna była pytana m.in. o problem z brakującymi pieniędzmi w ochronie zdrowia
  • Przyznała, że rzeczywiście problemy występują i niedobory finansowe również, ale jak zauważyła wynika to faktu, że "chcemy coraz więcej i coraz lepiej"
  • - Jeśli dzisiaj kilka szpitali bardzo blisko siebie rywalizuje ze sobą, o lekarzy, bo ich nie ma, o kontrakt i także o sprzęt, o inwestycje, to mamy do czynienia z sytuacją, kiedy te same pieniądze mogłyby być wykorzystane dużo lepiej, gdyby się szpitale chciały dogadywać, chciały konsolidować - dodała

Problemy ze świadczeniami zdrowotnymi w całej Polsce

Szpitale w całym kraju ograniczają przyjęcia pacjentów, o czym alarmuje Naczelna Izba Lekarska. Do Izby napływają informacje z wielu placówek o wstrzymaniu przyjęć i przekładaniu części świadczeń na przyszły rok. Była ministra zdrowia Izabela Leszczyna była pytana na antenie TVN24 o to, czy doczekamy się czasów, kiedy koniec roku w polskim systemie ochrony zdrowia nie będzie obfitował w takie właśnie komunikaty.

- Chyba należałoby postawić pytanie, czy doczekamy się takich czasów w ogóle w systemach ochrony zdrowia europejskich, także w bogatszych państwach, że jakiś minister zdrowia powie: mam wystarczającą ilość pieniędzy, żeby zapewnić wszystko, co chcielibyśmy dać naszym pacjentom. Nie czujemy tego, choć ta jakość wzrosła, a to najlepiej mogą powiedzieć pacjenci onkologiczni. Czy zawsze będzie ten problem pieniądza - będzie choćby dlatego, że mamy coraz nowsze leki, coraz nowsze terapie lekowe, fantastyczne zupełnie immunoterapie, które są celowane, wymyślane dla jednego pacjenta i one muszą być po prostu drogie. Mało tego, rozpoznajemy coraz więcej chorób. Choroby rzadkie są częstymi chorobami, ponieważ ta medycyna jest na coraz wyższym poziomie, więc coraz więcej to wszystko kosztuje. My jesteśmy wszyscy coraz starsi, całe społeczeństwo europejskie, polskie, a chorują starsi zdecydowanie częściej niż młodsi. To znaczy, że system jest bardziej obciążony - podkreśliła Izabela Leszczyna.

Przyznała, że rzeczywiście problemy występują i niedobory finansowe również, ale jak zauważyła, wynika to faktu, że "chcemy coraz więcej i coraz lepiej". - Dynamika przyrostu składki zdrowotnej jest taka, jaka jest. To znaczy, nasze pensje rosną, więc też coraz więcej pieniędzy jest w NFZ-ecie, bo nominalnie tych pieniędzy jest coraz więcej. Jednocześnie te potrzeby i oczekiwania nas, pacjentów, są coraz, coraz większe - dodała.

Pytana o „receptę”, jaką ministra Leszczyna przepisałaby polskiemu systemowi ochrony zdrowia, to są to pieniądze, czy raczej organizacja wsparta pieniędzmi i zmiana tej organizacji.

- Zdecydowanie ta druga koncepcja. Zostawiłam zresztą w Ministerstwie Zdrowia mnóstwo rozwiązań, czy to w formie projektów, czy także ustaw, które już weszły w życie. Weszła w życie ustawa o reformie szpitali i to jest ustawa, która otwiera drzwi i szpitale mogą się racjonalizować, mogą się konsolidować, mogą tworzyć różnego rodzaju konsorcja, mogą niejako wymieniać się oddziałami. Powtarzałam kilkakrotnie, że dzisiaj mamy taki problem i rozwiązanie tego problemu jest rozwiązaniem na dodatkowe, a raczej lepiej wykorzystane pieniądze. Jeśli dzisiaj kilka szpitali bardzo blisko siebie rywalizuje ze sobą, o lekarzy, bo ich nie ma, o kontrakt i także o sprzęt, o inwestycje, to mamy do czynienia z sytuacją, kiedy te same pieniądze mogłyby być wykorzystane dużo lepiej, gdyby się szpitale chciały dogadywać, chciały konsolidować - wyjaśniła ministra Leszczyna w rozmowie w TVN24.

I wskazała: ludzie głosują nogami i ludzie szukają zawsze najlepszego lekarza, najlepszego oddziału i my to widzimy także w statystykach. Problem jest w tym, że taki szpital bardzo często jest największym pracodawcą w powiecie i starosta nie do końca czasem rozumie, że jego mieszkańcy oczekują najlepszej medycyny, najlepszej ochrony zdrowia, a nie najbliższej.

Konieczne "szpitale szyte na miarę potrzeb mieszkańców"

Była szefowa MZ została także zapytana o świadczenia limitowane, i o to, czy są takie pieniądze, które są w stanie sprawić, że pacjenci nie będą cierpieć z powodu przesuwania świadczeń.

- Jeśli dzisiaj mamy oddział, który pracuje do 15, a od 15 jest pusty - lekarze jadą do innych szpitali, żeby ratować tamtejsze szpitale, żeby one w ogóle mogły wyrobić kontrakt - ale ten szpital nadal kosztuje. Tam się nic nie dzieje od 15, ale tam muszą być pielęgniarki, lekarz dyżurny, więc za to wszystko trzeba zapłacić. Powtórzę jeszcze raz, konsolidacja szpitali, zmiana szpitali - zawsze mówiłam: szpitale szyte na miarę potrzeb mieszkańców, nie mamy tego w Polsce. Mamy sieć, która została zaprojektowana ileś lat temu, jest tak mocno skostniała i ustawa, którą wprowadziłam, pozwala tym szpitalom przekształcać się i nie wypadać z tej sieci, nie tracić tego ryczałtu - podkreśliła rozmówczyni.

Dodała, że zarówno mówimy o nadwykonanach i niedowykonaniach, bo rozkłada się to nierówno w Polsce. - Powiem, co powinniśmy zrobić i co przygotowaliśmy w Ministerstwie Zdrowia: mapa potrzeb zdrowotnych. My wiemy, gdzie ludzie chorują, na co chorują, gdzie są potrzebne takie oddziały. Na to nakładamy mapę świadczeń zdrowotnych. Siadamy do stołu z właścicielami szpitali, bo problem w Polsce polega jeszcze na tym, że mamy kilku czy kilkunastu wręcz właścicieli szpitali różnych, którzy ze sobą konkurują. Ta pierwsza ustawa, którą przygotowałam w połowie ubiegłego roku, niestety ze względu na to, że nasi koalicjanci nie byli na to gotowi, ona nie przeszła przez Radę Ministrów. Ona miała właśnie doprowadzić do tego, że siadamy przy tym stole i decydujemy: gdzie mają być, jakie oddziały, jak to zorganizować dobrze, żeby każdy był zabezpieczony, żeby każdy pacjent miał leczenie onkologiczne na tym samym poziomie, kardiologiczne na tym samym poziomie, chirurgiczne itd. - podsumowała.

Co dalej z ustawą podwyżkową? "Chodzi o zmniejszenie dynamiki płac"

Była ministra wypowiedziała się także w kwestii, czy pieniędzy w polskiej ochronie zdrowia jest za mało. - Jeśli chodzi o to, czy ten strumień, który płynie ze składki jest zbyt mały, to odpowiem tak - podała. Jednocześnie zastrzegając, że nie mówi o podniesieniu składki. 

- Trzeba zrobić kilka rzeczy naraz. Jedna to jest ta konsolidacja szpitali i zmiana sieci, o której powiedziałam. Druga zmiana to jest na przykład poluzowanie pewnych oczekiwań NFZ-u wobec szpitala dotyczących różnego rodzaju norm. Trzecia kwestia to jest ustawa o minimalnym wynagrodzeniu - mówiliśmy też o tym i te rozwiązania także zostawiłam w Ministerstwie Zdrowia. Pani minister, z tego co widzę, kontynuuje tę pracę i oczywiście to ona będzie decydowała i wybierała, które z tych rozwiązań dotyczących wynagrodzeń będą akceptowalne przez środowisko - zaznaczyła Leszczyna.

Ponadto wyjaśniła, że w jej przekonaniu pracownicy systemu nie zarabiają za dużo. - Strona społeczna - i to uwaga: pracownicy i pracodawcy w Radzie Dialogu Społecznego w Zespole Trójstronnym - przyszli do Ministerstwa Zdrowia, gdy byłam ministrem, i powiedzieli, że coś trzeba zrobić z kominami płacowymi, i z płacami lekarzy zatrudnionymi na kontrakcie. Z tego co słyszę, pani minister takie decyzje podejmuje - wskazała.

Ministra Leszczyna wskazała, że pracownicy i uwaga, pracodawcy mówią o tym samym, że "nikomu nie chce ministra zdrowia niczego zabrać, chodzi o zmniejszenie dynamiki wzrostu płac, tak naprawdę". 

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Przeczytaj źródło