San Antonio Spurs kontynuują imponującą serię zwycięstw przed własną publicznością. Zespół z Teksasu wygrał po raz piąty z rzędu u siebie, a Jeremy Sochan znów pokazał, że jego rola w drużynie rośnie. Choć to De’Aaron Fox był bohaterem końcówki, Polak również dołożył ważną cegiełkę do sukcesu.
Domowa twierdza Spurs nie do zdobycia
San Antonio Spurs z przytupem rozpoczęli sezon 2025/2026. Po kolejnym triumfie – tym razem 126:119 nad New Orleans Pelicans – drużyna Mitcha Johnsona wciąż jest niepokonana u siebie. Bilans 7–2 daje im obecnie drugie miejsce w Konferencji Zachodniej, a seria domowych zwycięstw zaczyna budzić respekt w całej lidze.
Spotkanie w AT&T Center nie należało jednak do łatwych. Pelicans, mimo osłabienia brakiem Ziona Williamsona, postawili twarde warunki. Spurs musieli wykazać się cierpliwością i zespołową grą. Kluczowe okazały się minuty końcówki, w których gospodarze zachowali chłodną głowę i skutecznie wykorzystali swoje szanse – zwłaszcza dzięki De’Aaronowi Foxowi.
Powrót lidera i błysk Sochana
De’Aaron Fox wrócił po problemach ze ścięgnem udowym i od razu udowodnił, że jest liderem z prawdziwego zdarzenia. 27-letni rozgrywający poprowadził Spurs do zwycięstwa, zdobywając 24 punkty i trafiając decydujący rzut w końcówce. Dla Foxa był to symboliczny moment – oficjalne rozpoczęcie nowego sezonu po przerwie i przypomnienie, że zdrowy wciąż należy do elity ligi.
ZOBACZ TAKŻE: Brat Szczęsnego zdradza, co naprawdę myśli o Wojtku w Barcelonie. Zaskakujące słowa
Nie zabrakło też polskiego akcentu. Jeremy Sochan, jedyny Polak w NBA, dostał od trenera Johnsona 20 minut gry i w pełni je wykorzystał. Trafił 5 z 6 rzutów z gry, zdobywając 10 punktów, do których dołożył trzy zbiórki, trzy asysty, przechwyt i dwa efektowne bloki. Solidny występ Sochana potwierdził, że potrafi odnaleźć się zarówno w roli startera, jak i zmiennika dającego drużynie energię z ławki.
Wembanyama dominuje, Pelicans bez szans mimo popisu Murphy’ego
Francuski fenomen Victor Wembanyama kolejny raz pokazał, że jest jednym z najbardziej wszechstronnych graczy młodego pokolenia. Zanotował potężne double-double – 18 punktów i 18 zbiórek – kontrolując strefę podkoszową i utrudniając życie rywalom. Choć Spurs trafili tylko 35% rzutów za trzy (14/40), ich defensywa i gra na tablicach przesądziły o wyniku meczu.
Pelicans, mimo problemów kadrowych, walczyli do końca. Trey Murphy rozegrał mecz życia, zdobywając aż 41 punktów (15/22 z gry, 5/11 za trzy, 6/6 z linii). Jego znakomita dyspozycja nie wystarczyła jednak, by uchronić zespół z Luizjany przed siódmą porażką w sezonie. Spurs znów pokazali, że w San Antonio nikt nie ma łatwo – nawet gdy gra im nie układa się idealnie, potrafią wygrywać dzięki charakterowi i zespołowości.
UEFA - MŚ 2026 - kwalifikacje
Reklama

2 dni temu
9






English (US) ·
Polish (PL) ·