Nie dajcie mi upaść

2 dni temu 14

Kiedy staramy się uczynić zadość wezwaniu: „Opowiem, co uczynił mej duszy”, chcąc, nie chcąc zahaczamy o własną słabość, niedolę, własny grzech. Takie świadectwo jest czasem wymogiem chwili, niekiedy staramy się być po prostu uczciwi. Jest jednak także i cień naszych opowieści: chwilowe przekonanie, że ta słabość, niedola, ten grzech, to przeszłość, że teraz jesteśmy silni. Że jak nawet przyjdą pokusa i strach, damy radę.

Sytuacja opisana przez Jezusa: dwaj lub trzej zebrani w Jego imię – zdaje się mieć u korzenia zupełnie inne przekonanie. Gromadzi nas Osoba, to jasne. Ale i poczucie wspólnoty, jakaś więź. Zbudowane w czasie, wydarzenie za wydarzeniem, słowo za słowem. Gromadzić nas może także miejsce – bo choć się nie znamy, to inni ludzie zbudowali je czasem wiele lat przed nami, nasiąkło ich modlitwą i czynem. A to uczy przecież szukania siły nie tyle w sobie (ja już się nie potknę), ale w braciach. Uczy oparcia o ich modlitwę, czynioną przez nich pokutę, o ich służbę. O braterskie upomnienie, o którym mówi Jezus – również.

Przeczytaj źródło