Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
2025-06-23 19:43
publikacja
2025-06-23 19:43
Premier Izraela Benjamin Netanjahu potrafił zirytować wielu amerykańskich prezydentów, ale w relacjach z USA umiał postawić na swoim - oceniają media amerykańskie i brytyjskie. Potrafił też całkowicie zmienić stanowisko Donalda Trumpa ws. Iranu, ale ich relacje zawsze były bliskie.


Politolodzy oceniają, że Netanjahu uważa pomoc USA za coś absolutnie oczywistego, jest bowiem przekonany, że poparcie amerykańskich ewangelikalnych protestantów, a zwłaszcza ruchu Chrześcijańskich Syjonistów, gwarantuje, że "Izrael pozostanie dobrze uzbrojony, niezależnie od tego, jak bardzo wda się w konflikt z Białym Domem" - wyjaśnia Reuters.
"Guardian" zwraca uwagę, że w ciągu zaledwie tygodnia Netanjahu diametralnie zmienił nastawienie Trumpa do ataku na Iran. Mimo publicznie deklarowanej awersji prezydenta do angażowania USA w wojny i doniesień o problemach w ich bliskich jak dotąd relacjach izraelski premier przekonał Trumpa do zbombardowania irańskich instalacji nuklearnych.
Według dziennika "New York Times" Netanjahu "słusznie oceniał", że jeśli rozpocznie wojnę z Iranem, to zdoła namówić Trumpa na włączenie się USA do tej operacji, choć nie konsultował jej z Waszyngtonem, a jedynie poinformował prezydenta telefonicznie, 9 czerwca, że Izrael zaatakuje Iran.
W otoczeniu prezydenta zdania w sprawie wsparcia dla tej inicjatywy były podzielone, ale minister obrony Pete Hegseth, zaprzyjaźniony z Netanjahu, był skłonny "zaufać Izraelowi" - relacjonuje "NYT".
Bliskie relacje Trumpa i Netanjahu mogły tu odegrać istotną rolę. "Washington Post" ocenia, że ich miarą jest fakt, iż przed wyborami w Izraelu w 2020 roku Trump wysłał swoich najlepszych doradców i specjalistów od kampanii wyborczych, by pomogli wygrać jego sojusznikowi.
Wiosną tego roku wydawało się, że Netanjahu, który miał być postawiony w stan oskarżenia w związku z zarzutami o korupcję, przegra wybory. Trump wysłał wtedy do Jerozolimy Susie Wiles, obecnie szefową jego kancelarii, Coreya Lewandowskiego, który prowadził jego kampanię prezydencką w 2016 roku, i Tony'ego Fabrizio, specjalistę od sondaży - relacjonuje "WP".
Z drugiej strony Trump zrozumiał jeszcze podczas swej pierwszej kadencji, że wszelkie nieporozumienia z rządem Izraela, a zwłaszcza z konserwatywnym Netanjahu mogą narazić go na utratę poparcia ewangelikałów, głosujących w znakomitej większości na Republikanów. Gdy w 2018 roku doszło do nieporozumień między prezydentem a izraelskim premierem, Mike Evans, doradca Trumpa i ewangelikalny pastor, zwrócił się niego, by "zrozumiał, że Benjamin Netanjahu ma znacznie większe poparcie wśród ewangelikałów w Ameryce niż on sam" - przypomniał waszyngtoński dziennik.
Netanjahu zdołał narazić się kilku amerykańskim prezydentom; był od niedawna premierem po raz pierwszy, gdy spotkał się z Billem Clintonem i tak go zdenerwował swoimi wykładami, że - jak doniósł amerykański dyplomata Aaron David Miller, który był świadkiem tych wydarzeń - prezydent po tych rozmowach powiedział w porywie wściekłości: "Za kogo, do cholery, on się uważa? Kto tu, do cholery, jest supermocarstwem?"
Netanjahu skonfliktował się z prezydentem Barackiem Obamą, który usiłował zablokować budowę kolejnych osiedli na terytoriach okupowanych i zabiegał o utworzenie państwa palestyńskiego. Niechęć przerodziła się w otwartą wrogość, gdy Obama rozpoczął negocjacje, które miały doprowadzić do podpisania w 2015 roku z Iranem porozumienia nuklearnego nakładającego ograniczenia na atomowe inicjatywy Teheranu, w zamian za wycofanie zachodnich sankcji.
A jednak - podkreśla Reuters - ostatecznie Netanjahu zawsze mógł liczyć na amerykańską pomoc. "The New Republic" zwraca uwagę, że izraelski premier chce zresztą czegoś więcej - wpływać na politykę zagraniczną USA. To on namawiał administrację prezydenta George'a W. Busha na zaatakowanie Iraku, usiłował storpedować umowę z Iranem i zmienić stanowisko Białego Domu wobec bliskowschodniego konfliktu.
"TNR" ocenił wcześniej, że Waszyngton ma długą historię ustępowania premierowi Izraela, ale to Trump w największym stopniu "tańczy tak, jak mu zagra Benjamin Netanjahu".
W 2001 roku nagrano potajemnie rozmowę "Bibiego" z osadnikami z Zachodniego Brzegu, podczas której premier powiedział: "Ameryka to taka rzecz, którą łatwo przesunąć, przesunąć we właściwą stronę (...). Oni nie będą nam przeszkadzać" - cytuje "The New Republic". (PAP)
fit/ kar/
arch.