Nawrocki nie wytrzymał, oberwało się rządowi Tuska. "Nie tak to powinno wyglądać"

1 dzień temu 4

Prezydent Karol Nawrocki zarzucił rządowi Donalda Tuska próbę ograniczenia wolności słowa w internecie. W sieci opublikował mocny wpis, w którym ostrzega przed cenzurą ukrytą pod hasłem walki z dezinformacją.

Nawrocki: "Warto zabrać głos, zanim spróbują zabrać go Tobie"

Prezydent Karol Nawrocki odniósł się na portalu X do rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz niektórych innych ustaw. Jak zaznaczył, w dniu publikacji jego wpisu upływał termin zgłoszeń na wysłuchanie publiczne.

Pod pozorem walki z nielegalnymi treściami i dezinformacją rząd chce ograniczyć wolność słowa, poprzez wprowadzenie mechanizmu blokowania wypowiedzi arbitralnymi decyzjami administracyjnymi urzędników. Nie tak to powinno wyglądać – napisał Nawrocki, po czym dodał: "Warto zabrać głos, zanim spróbują zabrać go Tobie” – dodał.

Dariusz Matecki ostrzega przed "nowym ACTA"

W podobnym tonie głos zabrał poseł PiS Dariusz Matecki. Na portalu X porównał unijne regulacje do głośnej przed laty umowy ACTA, która wywołała masowe protesty w Polsce.

DSA to nowe ACTA – tylko znacznie groźniejsze. Wtedy walczyliśmy o wolność w sieci, dziś musimy walczyć o prawo do prawdy. Bruksela pod hasłem “walki z dezinformacją” chce przejąć kontrolę nad tym, co widzisz, co piszesz i co myślisz – stwierdził polityk.

ZOBACZ TAKŻE: Spięcie w programie na żywo. Polityk PSL o konwencji PiS: “nawet nazwa jest pośmiewiskiem”

Dariusz Matecki dodał także, że nowe przepisy to “walka z niezależnym myśleniem”.

To nie jest walka z nienawiścią – to walka z niezależnym myśleniem. Polska nie może pozwolić, by unijni urzędnicy decydowali, które słowa są “dozwolone” – dodał.

Co przewiduje projekt ustawy?

Rząd poinformował, że opisywany projekt określa zasady nadzoru nad wdrażaniem unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA) w Polsce. Zgodnie z planem, głównym organem odpowiedzialnym ma być prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) będzie odpowiadać za platformy wideo, a prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) – za platformy handlowe i kwestie konsumenckie.

ZOBACZ TAKŻE: Zełenski zaprosił Nawrockiego do Kijowa. Tak zareagował prezydent Polski

Projekt zakłada, że o blokadę treści będą mogły wnioskować osoby fizyczne, prokuratura, policja, Krajowa Administracja Skarbowa czy straż graniczna. Dotyczy to 27 kategorii przestępstw, w tym gróźb karalnych, nawoływania do nienawiści, propagowania ideologii totalitarnych czy publikowania treści pedofilskich.

Autor spornego materiału ma otrzymywać zawiadomienie o wszczęciu procedury i dwa dni na złożenie wyjaśnień. Decyzję o blokadzie będzie mógł wydać prezes UKE lub przewodniczący KRRiT. Od takiej decyzji nie przewidziano odwołania, jednak autor treści będzie mógł wnieść sprzeciw do sądu powszechnego.

Czas rozpatrzenia wniosków ma wynosić od dwóch do 21 dni – w zależności od rodzaju sprawy. W przypadku błędnego usunięcia treści, urzędy będą mogły nakazać ich przywrócenie.

Przeczytaj źródło