Nawet 140 tys. chorych w Polsce. "Wystarczy chwila nieuwagi i dochodzi do zakażenia"

7 godziny temu 1
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
  • W Polsce około 140 tys. osób może być nosicielami HCV. Większość z nich może o tym nie wiedzieć
  • Choroba może być przenoszona przez kontakt z zainfekowaną krwią, co wiąże się z ryzykiem podczas różnych zabiegów medycznych
  • Chociaż terapia przeciwwirusowa jest skuteczna, diagnostyka i testowanie osób zakażonych HCV w Polsce są niewystarczające
  • Zakażenie wirusem HCV może prowadzić do marskości wątroby lub raka wątrobowokomórkowego
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Niewidzialny wróg

Wyobraź sobie, że idziesz do kosmetyczki albo studia tatuażu czy piercingu. Usługa na pierwszy rzut oka przebiega profesjonalnie. Zresztą i tak zwracasz większą uwagę na jej efekt, niż na szczegółowy przebieg. A tymczasem jedna taka wizyta może zaważyć na twoim zdrowiu. I życiu.

Zakażenie wirusem HCV może łatwo prowadzić do marskości wątroby lub raka wątrobowokomórkowego. Objawy, jeśli się pojawią, są zwykle niespecyficzne i obejmują przewlekłe zmęczenie, bóle stawów, ból brzucha oraz brak apetytu.

Zakażenie wirusem najczęściej następuje przez kontakt z zainfekowaną krwią. Oznacza to ryzyko podczas używania wspólnych igieł, przeprowadzania zabiegów medycznych bez należytej sterylizacji, a nawet podczas wizyty u kosmetyczki, jeżeli używane narzędzia nie są właściwie dezynfekowane i sterylizowane.

W Polsce około 140 tys. osób może być nosicielami HCV, a większość z nich może nie być świadoma swojego stanu. Największe ryzyko występuje wśród osób, które przeszły transfuzję krwi przed 1992 r. lub były hospitalizowane w latach 80.-90. z powodu operacji chirurgicznych czy innych zabiegów. Czy to oznacza, że obecnie jest już bezpiecznie? Niestety nie. Istnieje jednak sposób, aby zapobiec, by nasze życie nie przypominało filmu z czarnym charakterem w roli głównej. Wystarczy poddać się testowi w kierunku HCV.

Szybkie rozpoznanie choroby stanowi największy "twist" w tej historii, a nie leczenie, bo to jest na takim poziomie, że dziś nie stanowi żadnego wyzwania.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Gdzie tkwi problem?

Według prof. Doroty Zarębskiej-Michaluk, kierowniczki Zakładu Chorób Zakaźnych i Alergologii na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, zastępczyni kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach oraz wiceprezeski Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego, szanse na wyleczenie wynoszą blisko 100 proc.

"Dane z Polski pozyskane z projektu EpiTer-2 prowadzonego w ponad 20 polskich ośrodkach dokumentują skuteczność na poziomie 97-98 proc. niezmiennie od 2015 r. Wydaje mi się, że nie ma drugiej takiej choroby, w której szansa na sukces byłaby tak wysoka" — podkreśla ekspertka. Na czym więc polega największy problem z diagnostyką? W końcu od dwóch lat badanie przeciwciał przeciw HCV jest bezpłatne w każdej placówce POZ.

"Przy łatwo dostępnej, wysoce skutecznej i bezpiecznej terapii przeciwwirusowej, którą dysponujemy od prawie 10 lat, wzywaniem pozostaje wykrycie osób zakażonych. Na możliwość testowania w kierunku obecności przeciwciał w podstawowej opiece zdrowotnej, lekarze chorób zakaźnych, zajmujący się leczeniem chorych z zakażeniem HCV, czekali z dużymi nadziejami" — wyjaśnia prof. Zarębska-Michaluk.

I dodaje: "Od lipca 2022 roku to badanie jest finansowane przez NFZ w ramach budżetu powierzonego. Po dwóch latach od umożliwienia testowania w POZ, zamiast oczekiwanych kilku milionów testów rocznie, co przekładałoby się na 1-2 testy dziennie w każdej placówce POZ, dane wykazują przeprowadzenie kilkudziesięciu tysięcy testów. Daleko poniżej oczekiwań i możliwości. Daleko poniżej szans na osiągnięcie celu WHO, który zakłada wyeliminowanie zakażenia HCV jako zagrożenia zdrowia publicznego do 2030 roku. Jako kraj nie mamy na to szans, mało tego, prognozuje się, że nie nastąpi to w Polsce przed 2050 rokiem".

Będzie epidemia raka wątroby?

Jak tłumaczy prof. Zarębska-Michaluk, ryzyko rozwoju raka wątrobowo-komórkowego (HCC) jest największe u pacjentów z marskością wątroby, którą rozwija około 20 proc. zakażonych po dwudziestu latach. W leczeniu marskości, zarówno lekarz, jak i pacjent powinni być świadomi, że choć skuteczna terapia przeciwwirusowa może zakończyć walkę z HCV, to nie eliminuje ryzyka jego długoterminowych skutków.

"Taki chory po wyeliminowaniu wirusa nadal pozostaje w grupie ryzyka HCC i w związku z tym podlega tzw. nadzorowi onkologicznemu, co oznacza, że co 6 miesięcy musi mieć wykonywane badania, w tym USG jamy brzusznej. Niestety, ten nadzór w naszym kraju nie jest sformalizowany i zależy od dobrej woli lekarza POZ, który wyda skierowanie na takie badania lub od możliwości ośrodka, który prowadził terapię przeciwwirusową tego chorego" — mówi.

"Stało się to szczególnie widoczne w okresie pandemii, kiedy ośrodki chorób zakaźnych, a w pewnym momencie prawie wszystkie placówki służby zdrowia dedykowane były pacjentom z COVID-19. Po ponownym otwarciu oddziałów chorób zakaźnych dla chorych z zakażeniem HCV wzrosła liczba rozpoznań HCC. W ośrodku, w którym pracuję, zdarzały się miesiące, w ciągu których rozpoznawaliśmy kilka nowotworów wątroby, często w zaawansowanym stadium, niedającym szans na skuteczność leczenia onkologicznego" — tłumaczy sytuację prof. Zarębska-Michaluk.

Znów wraca puenta, że jedynym sposobem na pokonanie "cichego zabójcy" w naszym organizmie jest podjęcie prostego działania: testowania. Badanie polega na pobraniu krwi z opuszka palca, która nanoszona jest na płytkę testową.

W ciągu 15 minut pojawia się wynik. W życiu, jak i w filmie — proste scenariusze są najbardziej spektakularne. A na pewno łatwiej w nich o happy end.

Bezpłatne testy anty-HCV można wykonywać w wielu przychodniach POZ, w ramach ogólnopolskiej kampanii społecznej Fundacji Urszuli Jaworskiej #CzasNasGoni.

#CzasNasGoni

#CzasNasGoniMateriały prasowe

Przeczytaj źródło