Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
- Samochody elektryczne mogą powodować większy dyskomfort podczas jazdy, w tym objawy choroby lokomocyjnej
- Brak tradycyjnych bodźców, takich jak dźwięk silnika czy wibracje, utrudnia mózgowi przewidywanie ruchu pojazdu
- Adaptacja do nowych warunków jazdy wymaga czasu, co nie zmienia faktu, że popularność aut elektrycznych stale rośnie
Samochody elektryczne szturmem podbijają rynek motoryzacyjny. Okazuje się jednak, że nie wszyscy, którzy podróżują tymi autami, czują się w nich komfortowo. Wiele badań wskazuje, że pojazdy elektryczne mogą powodować chorobę lokomocyjną w większym stopniu, niż robią to tradycyjne auta spalinowe. Dlaczego tak się dzieje?
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoBrak tradycyjnych bodźców – problem z adaptacją
Większość kierowców na świecie zdobywała swoje pierwsze doświadczenia za kierownicą samochodów spalinowych. Charakterystyczne dźwięki silnika, wibracje czy zmiany prędkości obrotowej w silniku stały się dla nas naturalnymi wskazówkami dotyczącymi zachowania pojazdu. W przypadku aut elektrycznych te bodźce znikają lub są znacznie mniej wyczuwalne.
Samochodów elektrycznych przybywa, ale nie wszyscy kierowcy czują się w nich dobrze podczas jazdyVolkswagen
Jak wynika z badania opublikowanego w 2020 roku w czasopiśmie "Applied Ergonomics", brak tradycyjnych dźwięków silnika może utrudniać mózgowi przewidywanie ruchu pojazdu. "Zdolność przewidywania nadchodzącego ruchu łagodzi objawy choroby lokomocyjnej" – podkreślają autorzy badania.
W samochodach spalinowych dźwięk obrotów silnika informuje nas o przyspieszeniu, co pozwala mózgowi przygotować się na zmiany prędkości. W pojazdach elektrycznych, gdzie dźwięk jest niemal nieobecny, mózg musi dostosować się do nowych warunków.
William Emond, doktorant z Université de Technologie de Belfort-Montbéliard, tłumaczy:
Podróżowanie pojazdem elektrycznym to nowe środowisko ruchu dla mózgu, które wymaga adaptacji. Brak tradycyjnych sygnałów, takich jak obroty silnika czy wibracje, może powodować dezorientację.
Hamowanie regeneracyjne – technologia, która wymaga przyzwyczajenia
Kolejnym czynnikiem wywołującym dyskomfort jest hamowanie regeneracyjne, które w pojazdach elektrycznych działa zupełnie inaczej niż w samochodach spalinowych. System ten wykorzystuje energię kinetyczną pojazdu do ładowania akumulatora podczas hamowania, co prowadzi do automatycznego spowolnienia auta po zdjęciu nogi z pedału gazu.
Dla kierowców przyzwyczajonych do tradycyjnego hamowania, gwałtowne spowolnienia mogą być zaskakujące i wywoływać nudności. "Lepsza wiedza na temat ruchu pojazdu pozwala przewidywać siły działające na organizm, co jest kluczowe w przypadku choroby lokomocyjnej" – wyjaśnia Emond. Gdy mózg nie jest w stanie przewidzieć sił działających na ciało, dochodzi do tzw. konfliktu sensorycznego, który może prowadzić do nieprzyjemnych objawów.
Samochody elektryczne — wymagająca przyzwyczajenia rewolucja
Pomimo tych wyzwań, pojazdy elektryczne zdobywają coraz większą popularność na całym świecie. Widać to na wielu kontynentach, nie tylko w Europie. Przykładem jest także Australia. Tam w 2021 r. samochody hybrydowe i elektryczne stanowiły zaledwie 8 proc. sprzedaży nowych aut. Prognozy wskazują jednak, że do 2025 roku ich udział wzrośnie do 25 proc. To oznacza, że coraz więcej osób będzie narażonych na ryzyko pojawienia się choroby lokomocyjnej.
Choć pojazdy elektryczne oferują wiele zalet, takich jak niższe koszty eksploatacji czy brak emisji spalin, wymagają od kierowców pewnej adaptacji. Brak tradycyjnych bodźców oraz specyfika hamowania regeneracyjnego mogą powodować dyskomfort, zwłaszcza u osób przyzwyczajonych do samochodów spalinowych. Jednak wraz z rosnącą popularnością napędu elektrycznego, kierowcy z pewnością nauczą się radzić sobie z tymi wyzwaniami.
- Przeczytaj także: Astronauci wracają na Ziemię po misji IGNIS. Co ujawniają badania krwi