Ten twórca nie pojawił się bowiem znikąd. Widzowie zwrócili na niego uwagę już w 2022 roku, gdy Cregger pokazał niezwykle ciekawych „Barbarzyńców”, czyli swój pierwszy autorski horror, który jasno dawał do zrozumienia, że mamy do czynienia z nowym, reżyserskim talentem i warto będzie czekać na jego kolejne dokonania. No i doczekaliśmy się. „Zniknięcia” są jeszcze lepsze. Właśnie pojawiły się na HBO i z tego, co widzę, obecnie są na pierwszym miejscu oglądalności. Wcale mnie to nie dziwi.
Miasteczko, w którym kryje się tajemnica
Właściwie im mniej się wie o tym filmie przed seansem, tym lepiej, ale ciekawość jest zawsze silniejsza od rozsądku, więc każdy chce się jednak dowiedzieć, co i jak. Ulegnijmy tej pokusie. Pewnej nocy o 2:17 w małym amerykańskim miasteczku Maybrook w Pensylwanii siedemnaścioro dzieci wybiega ze swoich domów i znika w ciemnościach. Nikt nie wie, co z nimi stało. Ponieważ oficjalne śledztwo się przeciąga i nie przynosi żadnych rezultatów, rodzice z coraz większą desperacją domagają się wyjaśnień i w Maybrook rośnie napięcie.

fot. materiały prasowe
Wszystkie zaginione dzieci chodziły do jednej klasy, którą zajmowała się Justine Gandy (w tej roli świetna Julia Garner), więc teraz na niej skupia się gniew rodziców, irracjonalnie przekonanych, że tak naprawdę nauczycielka dobrze wie, co się stało, ale z jakiegoś powodu nie chce tego wyjawić. Szczególnie napastliwy jest Archer Graff (grany przez jak zawsze znakomitego Josha Brolina), który nie chce dać nauczycielce spokoju i nieustannie ją śledzi, wiedziony obsesyjnym przekonaniem, że doprowadzi go to do odkrycia, co się stało z jego synem. Ona zaś – zawieszona w obowiązkach i wykluczona ze społeczności – topiąc lęki i frustracje w alkoholu, śledzi jednego ze swoich wychowanków, Alexa (w którego wciela się młodziutki, ale bardzo zdolny Cary Christopher), jedynego ucznia z jej klasy, który nie zniknął. Kiedy drogi zaciętego ojca i upartej nauczycielki w końcu się przetną sprawy zaczną się wyjaśniać. Ale w sposób, którego nikt się nie spodziewał.

fot. materiały prasowe
Strach, śmiech, totalne zaskoczenie
Film Zacha Creggera jest niezwykle pomysłowy i świeży. Odważnie miesza ze sobą horror, czarną komedię, psychologiczny dramat i współczesną baśń, a do tego bardzo sprawnie podsyca ciekawość za pomocą nielinearnej narracji. Wydarzenia pokazywane są z perspektywy różnych bohaterów i z każdym kolejnym epizodem dowiadujemy się czegoś nowego. Narracja jest tak zręcznie poprowadzona, że daje widzowi sugestywne złudzenie, że łączy kropki razem z bohaterami, dlatego „Zniknięcia” intrygują, błyskawicznie przykuwają uwagę i nie puszczają jej aż do samego końca. Chociaż największe zalety tego filmu mogą się również okazać największymi wadami dla kogoś, kto oczekuje całkowicie klasycznego, gatunkowego horroru z duchami, nawiedzonym domem czy wampirami. Takiego straszenia jest tu bardzo mało. Nie ten adres.

fot. materiały prasowe
Creggera interesuje coś innego – stawia bardziej na atmosferę, podskórne napięcie, konsternację i dysonans poznawczy, który doprowadza widza do sytuacji, w której ciągle pyta samego siebie: co tu się właściwie dzieje? Dlaczego czasem podskakuję ze strachu, a innym razem zanoszę się śmiechem? Jakby na to nie patrzeć „Zniknięcia” są filmem jedynym w swoim rodzaju – zjawiskowym, pomysłowym, świeżym i nowoczesnym – który po prostu trzeba zobaczyć.
Gdzie można obejrzeć „Zniknięcia”?
Film dostępny jest na platformie HBO.







English (US) ·
Polish (PL) ·