Nadchodzi nowy Xbox. Microsoft próbuje wynaleźć koło na nowo

1 tydzień temu 13
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera

Sarah Bond, prezes segmentu Xbox, oficjalnie ogłosiła prace nad nową konsolą Xbox. Zapowiedź nie była wielkim zaskoczeniem, podobnie jak nie zaskakuje też partner technologiczny, czyli AMD. Firma od lat rozwija chipy dla kolejnych konsol Microsoftu (i Sony), więc wybór kogoś innego byłby czymś całkowicie nielogicznym. Znacznie ciekawsze są szczegóły, które wskazują, że Microsoft pogodził się z porażką na rynku konsol i zaczyna szukać alternatywy, która miałaby wzmocnić siłę marki Xbox i pozwolić zarabiać firmie jako jednemu z największych wydawców na świecie.

Trudne decyzje na trudne czasy

Mówienie, że Xbox Series X i Xbox Series S to porażka jest może na wyrost (bo do porażki Wii U daleko), ale nie można zaprzeczyć, że to konsole, które już w zasadzie nikogo nie interesują. W czasach, gdy PS5 nadal sprzedaje się świetnie, sprzedaż Xboksów szoruje po dnie. Szybkie ogłoszenie nowego sprzętu oznacza, że Microsoft chce najpewniej wyprzedzić swojego największego konkurenta i wprowadzić kolejnego Xboksa szybciej niż zadebiutuje PS6. Za czasów X360 się to udało, więc teoretycznie mogłoby się udać i teraz.

Tyle tylko, że czasy się zmieniły i widzi to sam Microsoft. W kolejnym pojedynku konsol amerykański gigant pewnie znowu by przegrał, więc potrzebna jest zmiana. Potwierdza to zresztą sama zapowiedź, która jest pełna smaczków. I tak dowiedzieliśmy się, że nowa generacja na pewno zachowa kompatybilność wsteczną (co było do przewidzenia), w czym oczywiście duża zasługa wyboru układu AMD. Istotniejsze są jednak słowa o tym, że firma chce stworzyć "doświadczenie Xbox, które nie jest ograniczone do jednego sklepu lub przywiązane do jednego urządzenia". To ważne ogłoszenie, bo sugeruje dostępność zewnętrznych sklepów na platformie Xbox, co do tej pory nie miało miejsca.

Więcej pytań, niż odpowiedzi

Każda konsola ma bowiem własny sklep z grami, z którego producent sprzętu czerpie duże korzyści. Przy każdej sprzedanej kopii gry na Xboksa Microsoft otrzymuje swoją dolę (ok. 30 proc., co jest standardem w branży), więc potencjalne uwolnienie platformy jest bardzo ryzykowne. Komentatorzy już mówią o Steamie odpalanym na Xboksie i możliwości grania w swoje pecetowe tytuły na nowym sprzęcie. Trudno mi jednak powiedzieć, czy to ma jakikolwiek sens, patrząc na to, że Microsoft ogólnie nie potrafi sprzedać swoich urządzeń, niezależnie, o jaki sprzęt konkretnie chodzi.

Dawniej konsole sprzedawało się często ze stratą, by znalazły jak najwięcej nabywców. Różnica między kosztami produkcji i sprzedaży była pokrywana z opłat licencyjnych za gry. Te czasy oczywiście już minęły, bo dziś producenci, zamiast ciąć ceny, potrafią je podnieść nawet w czasie trwania generacji – idealnie pokazuje to przykład Xbox Series X i PlayStation 5, których cena sugerowana wzrosła. Pytanie więc, czy przy otwartej platformie cena sprzętu nie poszybowałaby jeszcze w górę. Jak bowiem Microsoft chciałby wymusić zakup produktu w ich sklepie, gdyby można go było nabyć taniej w innym i nadal uruchomić na tym samym Xboksie? Jak pokryć inwestycje w rozwój konsoli, gdy gracze mogą w łatwy sposób ominąć "podatek" od gry, kupując ją poza sklepem firmy?

Gry Xbox na PC

Gry Xbox na PCAdrian Kotowski / Komputer Świat

Z tym wiąże się też inny problem, a konkretnie co dalej z abonamentem za granie online? Jak Microsoft chce rozwiązać tę kwestię w przyszłej generacji? Obecnie bowiem bez abonamentu przynajmniej w wersji Xbox Core nie zagracie w multi na Xboksie. Tego ograniczenia nie macie w wersji tej samej gry na PC, także kupionej w sklepie Microsoftu. Co więc w przypadku, gdy gracz kupi grę w sklepie zewnętrznym i będzie chciał pograć w tryb wieloosobowy na konsoli stacjonarnej? Czy będzie musiał mieć opłacony abonament? Co w sytuacji, gdy będzie chciał w nią zagrać na przenośnym komputerze z logo Xbox? Wprowadzenie opłat dla wszystkich odpada, bo żaden gracz PC na to nie pójdzie. Pozostawienie abonamentu tylko dla użytkowników nowych Xboksów też wydaje się głupie, bo co stałoby na przeszkodzie, by gracz wybrał peceta brandowanego logo Xbox, na którym mógłby odpalić te same gry wieloosobowe bez uiszczania opłat. Czy Microsoft może sobie pozwolić na zupełną rezygnację z abonamentu za multiplayer? Szczerze wątpię.

Bardziej sensowne wydaje mi się po prostu to, że otwartość na inne sklepy dotyczy urządzeń produkowanych pod marką Xbox przez partnerów. Mowa o pecetach takich jak ROG Xbox Ally X. Ta sama Sarah Bond w tym samym materiale o Xboksie stwierdziła zresztą, że jej zespół współpracuje z zespołem Windows, by zapewnić, że to właśnie ten system będzie platformą numer jeden do gier. Jeśli spojrzymy na wspomnianego pecetowego handhelda produkcji Asusa, to zobaczymy, że już teraz widać takie podejście – jest to komputer z delikatnie zmodyfikowaną wersją Windows 11, na którym można uruchamiać pecetowe tytuły z różnych sklepów. Nie jest to jednak "konsola Xbox", bo żadnej konsolowej gry z tej platformy na Xbox Ally X nie możecie uruchomić, a przynajmniej nie w tym momencie.

Microsoft chwali się koncepcją Xbox Play Anywhere – użytkownik kupuje grę jeden raz i może grać w nią na wielu urządzeniach. Na pierwszy rzut oka to świetna sprawa – mamy grę na koncie i odpalamy nie tylko na konsoli stacjonarnej, ale też na PC czy handheldzie, a może nawet na smartfonie z chmury. Problem zaczyna się wtedy, gdy spojrzymy na segment gier fizycznych, które przez wymóg przypisania do konta właściwie znikną z rynku. Już teraz Microsoft sprzedaje w Polsce prawie wyłącznie konsole bez napędu, a nowo zapowiedziane produkcje tej firmy w przypadku wersji na Xbox mają kod, podczas gdy takie same tytuły na PS5 są dostępne na płycie.

Jak pecet nazwany Xbox stał się konsolą

Odnoszę wrażenie, że nowa koncepcja konsoli Xbox to po prostu PC, tylko opakowany tak, żeby najwięksi fanboje marki byli to w stanie przełknąć. Tak widzi to zresztą chyba również AMD, które w swoim filmie o współpracy z Xbox wspomina, że zamierza wyjść poza produkcję niestandardowych układów scalonych dla konsoli i zacząć projektować gamę układów scalonych zoptymalizowanych pod kątem gier. Te układy trafiłyby oczywiście do wspomnianych przenośnych pecetów, standardowych desktopów i platform chmurowych. Microsoft miałby budować wokół nich swój ekosystem, czyli nie robiłby niczego, czego nie robi teraz. Nadal bowiem Windows to domyślny system dla graczy komputerowych, nadal w tym systemie jest sklep z grami i usługi Xbox. Czy więc ta wielka zmiana jest naprawdę taka rewolucyjna, jak próbują ją przedstawić Microsoft i media growe?

Moim zdaniem zapowiedź Xboksa w takiej formule pokazuje swego rodzaju słabość konsoli Microsoftu. Nie udało się ze sprzętem, trzeba więc przekonać graczy do zmiany postrzegania platformy. Teraz wszystko ma być Xboksem, więc równie dobrze może nim być też pecet z Windows. Ku zaskoczeniu wielu fanów marki Xbox, to Windows ma być najważniejszą platformą do gier, a nie żadna konsola. Microsoft chce was przekonać, że nie potrzebujecie wersji fizycznych, bo przecież możecie sobie zagrać w grę na wielu urządzeniach. Że jej później nie odsprzedacie albo nie będziecie mogli komuś pożyczyć, nie ma żadnego znaczenia.

Szukasz nowej konsoli? Sprawdź ceny sprzętu w sklepie naszego partnera:

Przeczytaj źródło