Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Przez polskie media przetacza się obecnie debata o tym, jak zaplanować polski wzrost gospodarczy w najbliższych dekadach. Często mówi się o pułapkach średniego dochodu, o tym, że niezbędne są duże inwestycje publiczne w konkretnych przyszłościowych sektorach, o tym że utkniemy tu gdzie jesteśmy bez zachęt finansowych do rozwoju strategicznych technologii, o tym że Polska odstaje w innowacyjności i stopie inwestycji w badania i rozwój.
Jak produktywność zmierzyć?
Najprostsza, przybliżona miara produktywności dla całego kraju to PKB przypadające na każdego mieszkańca. Mówi nam coś o tym, ile przeciętny mieszkaniec wytwarza dóbr i usług.
Artyleria czy drony? Generał: "To bardzo drogi rodzaj wojska"
Zauważmy jednak, że PKB dzielimy przez całą populację. Produkt na mieszkańca mierzy więc nie tylko czystą produktywność kraju, ale też ile w danym kraju jest kapitału oraz to, ile osób faktycznie pracuje (a nie tylko tam mieszka).
Musimy więc wziąć pod uwagę ilu mieszkańców w danym kraju pracuje, jaki mają poziom umiejętności (kapitał ludzki) oraz jaka jest wartość maszyn, budynków, pojazdów i innych aktywów wykorzystywanych w produkcji (kapitał fizyczny).
Gdy już wszystkim tym elementom przypiszemy znaczenie w zakresie kształtowania produktu krajowego, zostanie nam właśnie to, czego szukamy: czysta produktywność. Odpowiada ona za od 1/3 do 1/2 różnić w produkcie na mieszkańca pomiędzy krajami na świecie. Jak to interpretować?
Jeśli w eksperymencie myślowym przeniesiemy z Niemiec do Polski wszystkich pracowników i cały ich kapitał, to zniwelujemy tylko połowę różnicy w dobrobycie pomiędzy tymi dwoma krajami.
Zakładając, że w trakcie tej przeprowadzki Niemcy zapomną techniki produkcji, praktyk menedżerskich, zaufania społecznego i wszystkich innych rzeczy, które składają się na produktywność.
Czym innym jest miara, a czym innym mechanizm
Choć tak mierzona produktywność pozwala w relatywnie prosty sposób wyznaczyć produktywność gospodarek, to nic nie mówi nam źródłach tych różnic, a tych może być bardzo wiele. Aby je uporządkować i porównać pomiędzy krajami, stworzono narzędzie pod nazwą Firm-level Adoption of Technology (FAT). Ustala się go, odpytując firmy o użycie technologii w typowych, wystandaryzowanych procesach, które zachodzą w każdym przedsiębiorstwie.
Przykład takiego procesu to np. kontrola jakości w firmie produkcyjnej. W tym przypadku technologia to zaawansowane czujniki i narzędzia statystyczne używane w tym procesie.
Ankiety FAT przeprowadza się głównie dla krajów rozwijających się. Polska i Korea Płd. mają jednak to szczęście, że również doczekały się analizy opartej o tę metodykę. Jak średnio rzecz ujmując (to ważne), różni się firma polska od koreańskiej? Odpowiedź jest zaskakująca: w małym stopniu. Tymczasem różnica w PKB na mieszkańca (PPP) to około 10 proc. Czyli produktywność to coś więcej niż proste zliczanie technologii i innowacji.
Przykładem niech będą Chiny. Wiele osób wraca stamtąd w szoku, widząc zaawansowanie technologiczne tego kraju. A jednak w rankingach dobrobytu Chiny wypadają słabo (relatywnie niskie PKB per capita). Utrzymanie wzrostu jest trudne, a więc wcale nie jest to oczywiste, że ta masa imponującej technologii nagle przerodzi się w spektakularny przeskok w dobrobycie.
Naśladowanie jest najwyższą formą pochwały
Jeśli nie poprzez innowacje, to jak firmy usprawniają swoje działania we wszystkich wymiarach? Kombinują. Ciągle podpatrują rozwiązania od konkurencji, uczą się od partnerów handlowych i doskonalą dzięki wiedzy i doświadczeniu nowych pracowników.
Pod szerokim parasolem zjawisk wpływających na produktywność kryją się bowiem także czynniki takie jak praktyki menedżerskie wykorzystywane w firmie: techniki rzetelnego monitorowania wyników pracy, umiejętność ustalania celów czy efektywne zarządzanie systemem bodźców. Według badania z 2019 roku różnica w umiejętnościach zarządzających fabrykami w sektorze wytwórczym w USA odpowiada aż za 1/5 różnic w ich produktywności.
To mniej więcej tyle samo, na ile szacuje się wpływ różnic w wydatkach R&D (badania i rozwój - red.) na rozkład produktywności. Zatem dobra organizacja firmy może być warta tyle samo co patenty i innowacje.
Ponadto, gdy zatrudniony jest nowy, dobrze wykształcony menedżer, wszystkie zespoły w firmie poprawiają jakość swoich praktyk menedżerskich. Co więcej, taki transfer wiedzy ma też miejsce, gdy firmy z państw rozwiniętych współpracują z firmami z państw o niższym poziomie wiedzy. Dlaczego tak się dzieje? To jest właśnie podpatrywanie i doskonalenie.
Czy na pewno Polska wyczerpała już źródła wzrostu produktywności w zakresie transferów pracowników w skali krajowej i globalnej? W ostateczności to pytanie nie tylko, czy zechcą oni zacząć w firmie pracować, ale też często o to, czy zechcą w Polsce zamieszkać.
Badanie z 2023 roku pokazuje, że jeśli przeciętna firma wchodzi w relacje handlowe z dużą produktywną 'firmą-gwiazdą', to ta początkowo słabsza firma zwiększa produktywność o 8 proc. po trzech latach od pierwszej transakcji.
Autorzy interpretują to jako wynik podpatrywania technik produkcji od firmy gwiazdy, a także łatwiejszego pozyskiwania kolejnych klientów w jej blasku.
Artykuł z 2009 roku pokazuje, jak małe amerykańskie firmy uczą się technik produkcji od dużych zagranicznych firm inwestujących w USA. Jak czytamy, około 14 proc. całkowitego wzrostu produktywności w Ameryce w badanym okresie wynikało z dyfuzji technologii od zagranicznych do lokalnych firm. Nawet tak zaawansowana technologicznie gospodarka jak amerykańska korzysta na transferze wiedzy.
Być może Polska nie ma przewagi w cenach energii, a koszty pracy wzrosły, ale czy to wyłącza całkowicie ten kanał możliwości? To raczej wątpliwe. Bez wątpliwości naszym zdaniem jednak pozostaje szkodliwość ferowanych często publicznie tez o kolonizacji Polski przez firmy zagraniczne. To bardzo krótkowzroczne myślenie, idące wbrew dobrze udokumentowanym zjawiskom.
Alokacja zasobów
Jak już mamy dobrze zarządzane firmy, które skopiowały najlepsze rozwiązania z Zachodu lub od konkurencji, to teraz mogą rosnąć i podbijać cały świat? Tak, tylko najpierw muszą wziąć pożyczkę na kupno nowych maszyn i znaleźć pracowników, którzy będą je obsługiwać. Liczba pracowników na rynku pracy jest ograniczona, a więc jak jakaś firma chce rosnąć, inna musi się skurczyć. Podobnie jest z kapitałem finansowym: gdy moja firma dostanie kredyt, to bank ma mniej środków na kredyty dla innych firm.
Istnieją badania pokazujące, że regulacje dotyczące zwolnień pracowników są istotną barierą dla rozwoju innowacyjnych firm w Europie. Paradoksalnie, firmy, które na tym tracą to te które chcą rosnąć, a nie te, które chcą się skurczyć. Firmy-gwiazdy, nie są po prostu w stanie znaleźć wystarczająco dużo pracowników.
Rynki pracy i kapitału powinny być tak zaprojektowane, aby czynniki produkcji płynęły od najmniej produktywnych firm, do tych najbardziej produktywnych. Co może w tym przeszkadzać? Na przykład, gdy państwo reguluje kiedy i jak firmy mogą zwalniać pracowników, gdy państwo wybiera firmy o preferencyjnym dostępie do kredytu, gdy reguluje kto i co może eksportować itd.
Przykład idzie z góry
Niezwykle istotnym komponentem produktywności jest zaufanie społeczne. Ono niejako oliwi tryby gospodarki i ułatwia jej funkcjonowanie.
Firmy w krajach rozwijających się są dużo mniejsze niż te w krajach rozwiniętych. Badanie pokazuje, że ważnym czynnikiem leżącym u podstaw tej różnicy jest niższy poziom zaufania społecznego w krajach rozwijających się.
Firmy nie biorą dodatkowych zleceń i nie rosną, ponieważ pracownicy wyższego szczebla nie ufają podwładnym i nie delegują do nich swoich obowiązków, choć sami nie mają czasu ich wykonać.
Czasem wystarczą mocne normy społeczne, ale zwykle konieczny jest też sprawny system prawny i administracyjny, zwłaszcza gdy dochodzi do sporów pomiędzy dużymi firmami. Gdy inwestorzy boją się, że ich roszczenia nie będą respektowane w przyszłości, nie są skłonni pożyczać środków na rozwój firm, bez względu na to jak innowacyjne przedsięwzięcia zgłaszają się po kapitał.
Żeby nie być gołosłownym, przywołajmy niedawne badanie z Włoch, w którym autorzy szacują, że nieprzejrzyste prawo kosztuje ten kraj 5 proc. PKB. Właśnie dlatego, że obniża inwestycje, tworzy niepewność odstraszającą od innowacji i zniechęca do przedsiębiorczości.
Produktywność jest wynikiem interakcji tysięcy drobnych elementów, które dopiero jako całość pokazują wpływ na firmę, gospodarkę pojedynczego kraju i gospodarkę globalną. W ostatecznej rozgrywce (oraz w aspiracjach) liczy się po pierwsze to, ile dochodu narodowego na mieszkańca udało się wytworzyć, a nie w jak wyrafinowany technologicznie sposób.
Po drugie, czy da się ten dochód podnosić. Ani w pierwszym, ani w drugim przypadku tworzenie własnej technologii rozumianej wąsko lub też odgórnie planowane inwestycje nie muszą być kluczowe. Nawet więcej: ani inwestycje, ani technologia nie gwarantują sukcesu, gdy nie ma pozostałych elementów stojących za produktywnością.
Oczywiście lepiej mieć Biontech, OpenAI, czy Google niż ich nie mieć. Jednak tworzenie innowacji na światowej granicy technologicznej wymaga dużych zasobów kapitału ludzkiego zarówno w akademii, jak i sektorze publicznym, infrastruktury naukowo- technicznej, akceptacji dla podejmowania ryzyka przez organy państwowe oraz pożyczkodawców, którzy mogą pozwolić sobie na przepalanie kapitału. Ze świadomością, że na 100 finansowanych projektów 99 upadnie, ale ten jeden przetrwa i będzie nazywał się np. Spotify. Wypracowanie tych umiejętności wymaga czasu i - o czym większość zapomina - zmian kulturowych.
Jeśli chodzi o Polskę w najbliższej dekadzie, to nisko wiszące owoce wzrostu dobrobytu leżą naszym zdaniem gdzie indziej: w budowaniu kultury pracy z naciskiem na lepsze praktyki menedżerskie (podpatrywane u zagranicznych firm), inwestycje w wykształcenie pracowników zarówno pod kątem ilościowym jak i postaw społecznych, oraz efektywnym państwie prawa o stabilnych i przejrzystych regulacjach. O resztę zadbają same firmy.
Dr Marek Ignaszak, dr Marcin Mazurek, ekonomiści mBanku

3 tygodni temu
22





English (US) ·
Polish (PL) ·