Muzeum II WŚ odpowiada na komentarze ws. wystawy "Nasi chłopcy". "Niegodne i niepatriotyczne"

5 godziny temu 4
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Muzeum II Wojny ?wiatowej wyda?o o?wiadczenie w zwi?zku z negatywnymi komentarzami dotycz?cymi wystawy "Nasi ch?opcy", kt?ra pojawi?a si? w Gda?sku. Zwr?cono uwag?, ?e komentuj?cy w wi?kszo?ci nie widzieli wystawy i nie znaj? kontekstu historycznego. "Narracja wok? wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla dora?nych cel?w politycznych" - oceniono.

Muzeum II Wojny ?wiatowej w Gda?sku odnios?o si? do wystawy 'Nasi ch?opcy' Fot. Bartosz Banka / Agencja Wyborcza.pl/Facebook/Muzeum II Wojny ?wiatowej

Kontrowersyjna wystawa 

Ekspozycja "Nasi chłopcy", którą można zwiedzać w Muzeum Gda?ska, wywołała sporo emocji. Wystawa jest poświęcona służbie mieszkańców Pomorza w niemieckiej armii w czasie II wojny światowej. Można na niej zobaczyć fotografie i osobiste pamiątki, które przekazali potomkowie przymusowo wcielanych do armii III Rzeszy. Wystawa będzie czynna do 10 maja 2026 roku. Ekspozycja powstała przy współpracy Muzeum w Gdańsku, Muzeum II Wojny ?wiatowej i Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie. W sieci pojawiło się jednak wiele negatywnych komentarzy na temat ekspozycji, również wśród polityk?w

Stanowisko muzeum 

"Sprzeciwiamy się niesprawiedliwym i powierzchownym ocenom pojawiającym się w przestrzeni publicznej w związku z wystawą (...) - wyłącznie ze strony osób, które nie zapoznały się ani z samą ekspozycją, ani z jej kontekstem historycznym i edukacyjnym. Ubolewamy nad tym, że narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych" - czytamy w komunikacie Muzeum II Wojny Światowej. Dodano również, że ekspozycja jest efektem pracy historyków oraz muzealników, którzy zajmują się dokumentowaniem losów mieszkańców Pomorza, a także innych osób wcielonych do III Rzeszy. "Celem wystawy jest pokazanie tragicznego losu ludzi, którzy po 1939 roku znaleźli się pod brutalnym przymusem - wpisani na Volkslistę, powoływani do Wehrmachtu pod groźbą represji wobec siebie i swoich rodzin" - wyjaśniono. Muzeum podkreśliło również, że "przymusowa germanizacja, wpisy na Volkslistę, wcielenia do armii niemieckiej - to działania okupanta". "Pokazujemy cierpienie ludzi, którym odebrano wybór. Nie zgadzamy się na przedstawianie ich jako zdrajców lub kolaborantów. Wykluczanie ofiar niemieckiej przemocy z polskiej narodowej wspólnoty jest nie tylko niegodne i niepatriotyczne, ale przypomina haniebną retorykę propagandy PRL-u, która przez dekady stygmatyzowała ofiary, a nie sprawców" - dodano. Muzeum przybliżyło też historię m.in. Edmunda Tyborskiego ze Swornegaci - "za ucieczkę z Wehrmachtu i próbę dołączenia do partyzantki został zgilotynowany, a jego rodzina zesłana do obozu" - czytamy w oświadczeniu.

Komentarze na temat wystawy

Oburzenie wystawą wyraził polski prezydent. "Nie ma zgody na relatywizowanie historii" - napisał w mediach społecznościowych. Zdaniem Andrzeja Dudy przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako "naszych", to fałsz historyczny i moralna prowokacja. Polityk dodał, że takie działania podważają fundamenty polskiej tożsamości i godzą w szacunek dla ofiar, a on jako Prezydent RP stanowczo się temu sprzeciwia. "Kto relatywizuje zbrodnie, ten rozbraja sumienie narodu" - napisał. Wystawę skrytykował również szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Polityk uważa, że nie służy ona polskiej polityce pamięci. "Nasi chłopcy, żołnierze i cywile, Polacy, bronili Ojczyzny przed nazistowskimi Niemcami do ostatniej kropli krwi. To oni są bohaterami i to im należą się miejsca na wystawach" - czytamy we wpisie polityka.

Przeczytaj źródło