Od środy, 1 października 2025 roku ruszył nowy, obowiązkowy system kaucyjny. Objęte nim zostały butelki plastikowe, szklane, ale także puszki. Od teraz do każdego produktu, który zakupiony został właśnie w ten sposób, doliczana będzie kaucja, którą będzie można odzyskać za sprawą automatów.
Zamysłem tego systemu jest lepszy recykling tych rzeczy, które do tej pory trafiały śmietnik; trochę na wzór innych krajów świata, gdzie jedna szklana butelka jest w stanie być w użytku kilkukrotnie. Oczywiście redukuje to także generowane przez ludzi zanieczyszczenie środowiska. Sama idea wydaje się więc całkiem słuszna.
Kwoty, na jakie możemy liczyć przy oddawaniu butelek, prezentuje się następująco:
- 50 gr za butelkę plastikową PET do pojemności 3L;
- 50 gry za metalową puszkę do pojemności 1L;
- 1 zł za szklaną butelkę do pojemności 1,5L (ta kaucja wchodzi w życie od 1 stycznia 2026 roku).
System kaucyjny sprawi, że teraz ceny napojów przy kasie będą droższe od tego, co widać na cenówce. Oznacza to, że jeśli kupimy 1L dowolnego napoju w plastikowej butelce, który kosztuje 5 zł, to przy kasie zapłacimy 5,50 zł ze względu na kaucję. Tą oczywiście odzyskamy w momencie, kiedy zaniesiemy puste butelki do punktu zwrotu.
Według ustawy mają on być dostępne w sklepach o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych. Mniejsze sklepy mogą się zdecydować na stanie się takim miejscem, jednak zawsze jest to ich indywidualna kwestia.
Producenci napojów już teraz znaleźli obejście systemu kaucyjnego
Sklepy i producenci napojów nie pozostali jednak całkowicie bierni wobec zmian. Już pojawiły się pierwsze gazetki, które informują o tak przygotowanych produktach, by skutecznie ominąć nowy system kaucyjny.
Dość głośnym przykładem jest sieć sklepów Kaufland, który w swojej gazetce promuje butelkę wody Ustronianka o dokładnej pojemności 3,001L. Pomimo dość transparentnego napisu, który potwierdza, że taka butelka nie podlega systemowi kaucyjnemu, nie trzeba domyślać się, w jakim celu została ona wprowadzona na rynek.
Producent broni swojego produktu, podkreślając, że takowy znajduje się w ich ofercie już od ponad 20 lat. Jest ona wykorzystywana nie tylko na rodzimy, ale także zagraniczne rynki. Asystentka prezesa zarządu Ustronianki w komunikacie przesłanym serwisowi money.pl podkreśla, że teraz akurat ten wariant zyskuje nowe znaczenie.
Co więcej, taki wariant ma być "odpowiedzią na potrzeby klientów", którzy nie chcą płacić kaucji. Jest to całkiem ciekawy ruch. Spolaryzował on jednak wielu ekspertów, a niektórzy wprost mówią o "antypolskim cwaniactwie".
Klienci kręcą nosem na system kaucyjny, a eksperci są podzieleni
System kaucyjny - mówiąc delikatnie - spotkał się z mieszanym odbiorem wielu zwykłych ludzi. Podkreślają oni, że jest to coś całkowicie niepotrzebnego i służy jedynie podbijaniu cen, które trzeba potem płacić w sklepach. Z tego też powodu dość pobłażliwie podchodzą oni do pomysłu Ustronianki.
Z drugiej strony mamy ekspertów, wśród których zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że jest to dość kreatywny sposób na ominięcie przepisów i sprzedaży wody bez obowiązkowego systemu kaucyjnego. Po drugiej stronie sporu stoją ci, którzy wskazują na negatywny wpływ takich praktyk. Może to bowiem doprowadzić do sytuacji, w której wdrażanie nowych rozwiązań może być po prostu utrudnione.
Pojawił się w tej sprawie także komentarz wiceministra funduszy i polityki regionalnej Jana Szyszko. Ten w bardzo dosadnych słowach określił, że pomysł Ustronianki nie jest niczym wyjątkowym i traktować to należy, jako "antypolskie cwaniactwo".
Skrytykował za to sieć Kaufland, która odpowiada za promowanie takich postaw. Swój wpis skwitował pytaniem, czy firma stosuje podobne praktyki w swoim kraju, a więc w Niemczech. W obliczu tego pozostaje pytanie, czy inne firmy pójdą śladem Ustronianki i Kauflanda? Może będzie to jednorazowy, głośny przypadek? Odpowiedź na to pytanie przyjdzie z czasem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo