Mówili, że nie było go na pogrzebie Oskarka. "Interwencja" pokazuje nagranie

5 godziny temu 1
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Służba więzienna tłumaczyła, że pani Magdalena była w kajdankach na pogrzebie czteromiesięcznego syna Oskara, bo zachodziło podejrzenie, że jej konkubent również pojawi się na cmentarzu. Dodano, że jest on poszukiwany przez policję i może dojść do zatrzymania. "Interwencja" opublikowała nagranie, na którym widać 26-latka stojącego nad grobem syna w dniu pogrzebu. Nie został wówczas zatrzymany.

Nagranie z pogrzebu czteromiesięcznego Oskarka, który zmarł będąc pod opieką rodziny zastępczej, oburzyło opinię publiczną po emisji reportażu "Interwencji". Zarówno chłopiec, jak i jego trzyletnia siostra trafili do obcych ludzi, po tym jak ich matkę zatrzymała policja. 

Warszawa. Sprawa czteromiesięcznego Oskarka. Żegnała syna z kajdankami na rękach

Kilka dni później do kobiety dotarła informacja o śmierci syna. Pani Magdalena żegnała swoje dziecko doprowadzona na cmentarz w stroju więziennym, w kajdankach zespolonych. Sprawa błyskawicznie obiegła całą Polskę, a służba więzienna w ciągu kilku dni wydała wydała w tej sprawie kilka komunikatów. W pierwszym z nich tłumaczyła: 

"Osadzona została niedawno przyjęta do jednostki penitencjarnej. W trakcie jej pobytu uzyskano informacje skutkujące negatywną prognozą kryminologiczno-społeczną. Dodatkowo z informacji przekazanych przez funkcjonariuszy Policji wynikało, że w trakcie uroczystości pogrzebowych może pojawić się osoba bliska osadzonej - konkubent - poszukiwana przez Policję, i że podczas uroczystości Policja dokona jego zatrzymania" - podkreślono. 

ZOBACZ: Sprawa małego Oskarka. Matka zabrała głos po wyjściu z więzienia

- Gdyby funkcjonariusze nie dostali informacji, że może tam pojawić się konkubent, który jest poszukiwany listem gończym przez policję (…), to podejrzewam, że przepustka wyglądałaby troszeczkę inaczej. Na tamten moment były takie informacje i my jako Służba Więzienna nie możemy doprowadzić do tego, żeby cokolwiek zakłóciło konwój - tłumaczyła też w rozmowie z Polsat News por. Ewa Smolińska, rzecznik dyrektora okręgowego służby więziennej w Warszawie.

W poniedziałek w związku z wątpliwościami dotyczącymi użycia środków przymusu bezpośredniego na pogrzebie, dyrektor generalna SW płk Renata Niziołek zleciła kontrolę wewnętrzną. 

Dzień później poinformowano, że kontrola wykazała nieprawidłowości "w zakresie realizacji czynności konwojowych".

"Ojca nie było na pogrzebie". "Interwencja" zaprzecza doniesieniom

W przestrzeni publicznej pojawiały się informacje, że 26-letni Jakub, ojciec dziecka nie pojawił się na pogrzebie. - W rozmowach z organizatorem pieczy ojciec dzieci podawał sprzeczne informacje i deklaracje, a kontakt był z nim utrudniony. Ma kilka zarzutów, jest poszukiwany przez policję. Można domniemywać, że z tego powodu nie zgłosił się po dzieci i nie wziął też udziału w uroczystościach pogrzebowych synka - oceniła wiceminister MRPiPS Aleksandra Gajewska.

Tymczasem na nagraniach opublikowanych przez "Interwencję" widać ojca Oskarka, który swobodnie uczestniczył w pogrzebie syna. 

"Wracamy do naszej sprawy matki czteromiesięcznego Oskara, która w kajdankach doprowadzona była na pogrzeb synka i dementujemy nieprawdziwe informację na temat obecności ojca chłopca na pogrzebie. To oburzające, że wbrew oczywistym dowodom, kłamstwa o uczestnictwie pana Jakuba w uroczystości pogrzebowej syna, a także odmową opieki nad dziećmi przez członków rodziny wciąż są powtarzane zarówno przez policję, służbę więzienną, a teraz przez ministrów" - czytamy we wpisie "Interwencji" na oficjalnym facebookwym koncie, gdzie zamieszczono nagranie.

"Nie narracja polityczna, ale prawda jest teraz najważniejsza dla najbliższych Oskara" - dodano. 

Na pogrzebie nie pojawili się funkcjonariusze policji, ojca Oskara nie zatrzymano też tuż po ceremonii.  

Jak dowidzieli się dziennikarze "Interwencji", został on zatrzymany kilka dni po pogrzebie, a po złożeniu wyjaśnień zwolniony.

Dlaczego więc panią Magdalenę doprowadzono na cmentarz w stroju więziennym, w kajdankach zespolonych i podążała ona daleko za konduktem żałobnym?

22-latka w czwartek opuściła zakład karny i zabrała głos. Wniosek o zwolnienie złożyła Rzecznik Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak. - Mama dzieci będzie odbywała karę w systemie dozoru elektronicznego - przekazała w rozmowie z Polsat News. 

red. / polsatnews.pl

Czytaj więcej

Przeczytaj źródło