Mój eksperyment z AI. Bliscy uwierzyli. Potem Messenger zapłonął od absurdalnych wiadomości

1 dzień temu 7

Zacznijmy od początku. To jest prawdziwe zdjęcie: mój pies, Hektor, siedzi na dywanie w salonie.

Hektorek w salonie.

arch pryw

Hektorek w salonie.

Potem wrzuciłam fotografię do ChatGPT z prostą komendą: "Nałóż na to zdjęcie wilka leżącego na środku dywanu". Oto efekt.

Hektorek z "wilkiem" w salonie.

arch pryw

Hektorek z "wilkiem" w salonie.

W tym momencie wpadłam na pomysł prowokacji. Chciałam sprawdzić, czy moi bliscy dadzą się nabrać na obraz wygenerowany przez sztuczną inteligencję. Ważny kontekst: jestem znana z pomagania zwierzakom, ale też z tego, że lubię żartować i wkręcać ludzi. Byłam pewna, że nikt się nie złapie. Niestety — prowokacja się powiodła. Zaskoczyło mnie, ile osób uwierzyło, że w moim salonie leży wilk.

Żeby "uwiarygodnić" historię — tak jak robią to internetowi oszuści — chwilę przed wysłaniem zdjęcia dorzuciłam emocjonalną wiadomość:

Boże, jaka akcja. Michał był z Hektorem na spacerze i przybłąkał się do nich jakiś pies, więc Michał go wziął, bo myślał, że to czyjś. A mi się wydaje, że to wilk, bo byli przy lesie.

Jestem w stanie zrozumieć, że przez telefon czy w wiadomościach nikt nie powiększał zdjęcia. Wtedy taka ilustracja wydaje się bardziej realna. Zaczęły spływać odpowiedzi:

"A to nie suka?"

"O k****, ja bym powiedziała, że to wilk".

"A obrożę miał?"

"Jak to — wilk? Na pewno?"

"Co zamierzacie z nim zrobić?"

"Na zdjęciu wygląda, jakby był u siebie".

Na rodzinnym czacie — już po wyjawieniu prawdy — wszyscy ostrzegali się nawzajem przed oszustwami z użyciem zdjęć AI i emocjonalnych wstępów.

Wysyłałam "wilka" dalej. Byłam w szoku, że pierwsze osoby się nabrały. Kolejna grupowa rozmowa (dwie osoby):

"Sylwia, spokojnie, to stara suka, nakarm, jutro znajdziecie właścicieli".

I nareszcie pierwszy trafny komentarz: "Przecież od razu widać, że to AI".

Wysłałam zdjęcie koleżance. Odpisała po pięciu sekundach — była w biegu, może nie zerknęła dokładnie:

"Ty chyba sobie k**** żartujesz. Przecież to wilk".

Inna przyjaciółka:

"Bez kitu, wygląda jak wilk, a Hektor jaki dumny".

Po kilku godzinach (bo nie odpisałam od razu):

"Serio to nie wilk?"

Mój przyjaciel napisał wprost:

"Wkręcasz mnie — jakieś dziwne oczy ma".

Gdy zdradziłam mu, że jest jednym z nielicznych, którzy nie uwierzyli, odparł: "Ty byś wzięła wilka, ale Michał nie — bo to rozsądny człowiek".

Koleżanki dziennikarki na wspólnej grupie od razu:

"To AI, co nie?"

A potem przypadek, który zaskoczył mnie najbardziej — osoby, z którymi nieraz rozmawiałam o takich "wytworach":

"O wow, j****. Ale jaki piękny. To raczej nie wilk… taki udomowiony? Przecież one się tak nie zachowują. Wyślij jeszcze jakąś fotkę".

Ktoś, kogo byłam pewna, że się nie złapie:

"Nagraj go — ma dziwną mordę".

"No nie wiem, pysk jakiś dziwny, ale faktycznie wilcz. Mam nadzieję, że was w nocy nie zagryzie".

I na koniec:

"W Straży Miejskiej chyba można sprawdzić czip, jak coś".

Na innej grupie:

"What? To nie jest fotomontaż?" / "Co to za ściema? Krzywe oczy ma".

Kolejna absurdalna wiadomość:

"A spokój był? Hektor nie szczekał?"

Wniosek: emocjonalny wstęp + szybkie "rzucenie okiem" na ekran = gotowy przepis na wiarę w obrazek z AI. Nawet ci, którzy znają temat, potrafią się zawahać. A ja? Już wiem, jak łatwo dać się nabrać — i jak ważne jest, by zawsze powiększyć zdjęcie i poszukać nienaturalnych detali, zanim kliknie się "podaj dalej", albo co gorsze — kliknie w nieznajome, niebezpieczne linki.

To był żart — kontrolowana prowokacja, żeby sprawdzić czujność bliskich. Ale w realu tacy "żartownisie" nie mają skrupułów. Oszuści cynicznie łączą emocjonalny przekaz z obrazkami i głosami generowanymi przez AI, podszywają się pod bliskich czy bank i wyłudzają pieniądze (często BLIK-iem). Policja ostrzega, że zgłoszeń przybywa, a deepfake’i głosu i obrazu są coraz trudniejsze do rozpoznania. Dlatego — włączmy hamulec bezpieczeństwa.

Jak się nie dać nabrać (krótko i praktycznie):

  • Zawsze weryfikuj tożsamość innym kanałem. Ktoś prosi o BLIK albo przelew? Zadzwoń na numer z książki kontaktów (nie z ostatnich połączeń) albo napisz osobno i potwierdź, że to naprawdę ta osoba. Jeśli rozmowa budzi niepokój — rozłącz się.
  • Nigdy nie podawaj kodów BLIK ani danych logowania. Pracownik banku nigdy nie poprosi o BLIK/hasło przez telefon/komunikator.
  • Ustaw limity i powiadomienia push w bankowości mobilnej — szybciej wyłapiesz podejrzane transakcje.
  • Nie klikaj w linki i nie instaluj "cud-apek" z wiadomości. Pobieraj aplikacje tylko ze sklepów (App Store/Google Play), aktualizuj system i używaj legalnego antywirusa.
  • Zwracaj uwagę na "czerwone flagi". Presja czasu, literówki, nietypowy styl pisania, prośby "na już" — to klasyczne sygnały ostrzegawcze.

Gdy jednak coś poszło nie tak: natychmiast zadzwoń do banku (blokada transakcji/dostępu), zachowaj screeny i zgłoś sprawę Policji.

Dla wytrwałych na koniec, Hektor bawiący się z wilkiem w wersji mniej realnej:

Hektor i wilk

arch pryw

Hektor i wilk

Czytaj także:

Alarm na Śląsku. Służby ostrzegają mieszkańców. "Zostań w domu i zamknij okna"

"Furtka" Nowackiej! MEN wzywa rodziców: nikt waszego dziecka nie wyrzuci

Przeczytaj źródło