- Zdaniem Michała Kępowicza, członka zarządu Phillips Polska, niedofinansowanie ochrony zdrowia to efekt wieloletnich decyzji oraz marginalizacji profilaktyki
- Jak podkreśla, ponad połowa środków na zdrowie trafia do szpitali (ok. 53 proc.), podczas gdy w bardziej efektywnych systemach jest to 30–35 proc.
- W rozmowie dodaje, że cyfryzacja, telemedycyna i modele oparte na wartości (VBHC) mogą realnie obniżać koszty i poprawiać efekty leczenia
Gdzie szukać oszczędności w zdrowiu?
Rynek Zdrowia: Skoro źródeł obecnego niedofinansowania należy szukać w decyzjach sprzed kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat, to które z nich w największym stopniu zdeterminowały dzisiejszą sytuację systemu ochrony zdrowia?
Michał Kępowicz: Dzisiejsze wyzwania systemu są wypadkową historycznych decyzji i długoterminowych trendów, które ukształtowały jego architekturę. Kluczowym wyzwaniem, z którym mierzymy się od dekad, jest relatywnie niska pozycja zdrowia publicznego i profilaktyki w hierarchii priorytetów w naszym kraju.
Dane są wymowne: Polska wydaje na profilaktykę zdrowotną jedynie 22 euro na mieszkańca rocznie, co jest najniższym wynikiem w całej Unii Europejskiej i ponad dwudziestokrotnie mniej niż wydają Niemcy. W efekcie tylko 1.9 proc. wszystkich wydatków na zdrowie idzie na zapobieganie chorobom, podczas gdy średnia unijna to 5.5 proc.
Aby to zmienić, potrzebna jest dziś fundamentalna zmiana myślenia, realizowana w duchu strategii „Health in All Policies” (Zdrowie we wszystkich politykach). Chodzi o to, by cele prozdrowotne były realizowane przez wszystkie sektory administracji. Projektowanie miast z zielenią i aktywnym transportem przez resort infrastruktury, kształtowanie polityki fiskalnej premiującej zdrowe wybory przez resort finansów, wzmacnianie edukacji zdrowotnej od najmłodszych lat czy też udział telewizji publicznej w budowaniu świadomości prozdrowotnej społeczeństwa przez resort edukacji - to przykłady działań, które tworzą ekosystem sprzyjający zdrowiu. Kluczowym elementem tej strategii jest także systemowe zadbanie o środowisko naturalne, którego jakość ma bezpośredni i udowodniony wpływ na zdrowie publiczne, m.in. na zmniejszenie zapadalności na choroby układu oddechowego, krążenia i całkiem liczną grupę chorób nowotworowych.
Niedofinansowanie ochrony zdrowia nie jest problemem jednego roku ani jednego budżetu – to efekt decyzji podejmowanych na przestrzeni kilkudziesięciu lat w ramach doraźnych działań, a nie spójnej, ponadpolitycznej i wieloletniej strategii opartej na faktach. Do tego dochodzi brak świadomości społecznej, na co nas stać, a na co nie, i w związku z tym konsensusu, ile jesteśmy gotowi płacić na nasze zdrowie i co w zamian za to otrzymamy. Obecna trudna sytuacja finansowa to nie przyczyna tej choroby, a tylko objaw, zresztą nie jedyny, ale najbardziej widoczny. Skuteczne leczenie tych finansowych dolegliwości nie może jednak polegać na pozbywaniu się objawów, ale na dotarciu do przyczyn tego stanu rzeczy.
Czy w pewnych obszarach systemu wydajemy pieniądze nadmiarowo?
Analiza porównawcza wskazuje na istotne obszary, w których poprawa efektywności może uwolnić znaczące środki. Podstawowym jest struktura wydatków, w której sektor szpitalny pochłania około 53 proc. wszystkich nakładów na zdrowie. W nowoczesnych, wysokowydajnych systemach, jak holenderski, odsetek ten kształtuje się na poziomie 30-35 proc. Ta dysproporcja wynika z przeładowania szpitali zadaniami, które w dobrze zorganizowanym systemie mogą być realizowane w ramach opieki koordynowanej, ambulatoryjnej czy domowej.
Na poziomie operacyjnym oszczędności mogą przynieść rozwiązania, które ograniczają takie zjawiska jak: dublowanie diagnostyki, nadmierne obciążenie administracyjne i niskowartościowa opieka (tzw. low-value care). Kluczem nie jest proste cięcie kosztów, lecz transformacja i konsolidacja sektora szpitalnego, przekształcająca go z zespołu izolowanych „fabryk procedur” w sieć zintegrowanej opieki skoncentrowanej wokół potrzeb pacjenta. Uwolnione w ten sposób środki stanowiłyby potężną pulę do reinwestycji w profilaktykę i innowacje.
Innowacyjne technologie lekowe wspierają optymalizację
W jaki sposób nowoczesne technologie nielekowe mogłyby przełożyć się na bardziej optymalne wydatkowanie środków na zdrowie?
Technologie nielekowe to potężny sojusznik optymalizacji. Automatyzacja i cyfryzacja procesów (np. elektroniczna dokumentacja medyczna) mogłaby zmniejszyć koszty administracyjne nawet o 15-20 proc. Pandemia pokazała siłę telemedycyny – w 2021 roku ponad 40 proc. konsultacji w POZ odbywało się zdalnie, zapewniając ciągłość opieki przy ograniczonych kosztach. Innowacje w diagnostyce obrazowej czy monitorowaniu pacjentów na odległość pozwalają wcześniej wykrywać choroby, co jest tańsze niż leczenie zaawansowanych stanów.
Co więcej, dziś technologie nielekowe mogą być katalizatorem prawdziwej rewolucji w stronę rozwiązań opartych na analizie danych w celu zwiększenia skuteczności leczenia, której przykładem jest model Value-Based Healthcare (VBHC). Model gdzie płatnik skupia się na rzeczywistym, mierzalnym wyniku leczenia pacjenta, a nie na liczbie wykonanych procedur. W krajach takich jak Holandia czy Szwecja, gdzie VBHC jest wdrażany, przynosi on wymierne korzyści. Analizy pokazują, że może prowadzić do redukcji kosztów nawet o 60 proc. w poszczególnych obszarach terapeutycznych, przy jednoczesnym wzroście satysfakcji pacjentów i lepszej współpracy między specjalistami.
Fundamentalnym warunkiem działania VBHC jest system oparty na wiarygodnych danych pozyskiwanych z urządzeń medycznych, elektronicznej dokumentacji i innych cyfrowych narzędzi. Tylko precyzyjny, oparty na faktach pomiar tego, „co i jak osiągamy” przetworzony przez systemy zaawansowanego wnioskowania, pozwala na rzeczywiste kierowanie finansowania na jakość i wyniki, a nie na samą ilość wykonanych procedur.
Czy dziś, gdy w systemie brakuje pieniędzy na podtrzymanie ciągłości świadczeń, jest w ogóle możliwość dyskusji o wdrażaniu innowacji?
To paradoks, ale właśnie teraz, gdy brakuje pieniędzy, wdrażanie innowacji jest absolutną koniecznością. Mówienie, że „Polski nie stać na innowacje”, to krótkowzroczność. Prawda jest taka, że Polski nie stać na niewdrażanie innowacji. Dotowanie status quo i zasypywanie dziur w szpitalach to walka z objawami, nie z przyczyną choroby. Długoterminowe prognozy są bezlitosne: przy starzejącym się społeczeństwie i obecnym modelu, luka finansowa w ochronie zdrowia będzie się tylko powiększać, sięgając za jakiś czas setek miliardów złotych. Innowacje – zarówno technologiczne, jak i organizacyjne – są jedyną drogą, by zwiększyć wydajność systemu, przenieść nacisk na profilaktykę i opiekę koordynowaną, a przez to realnie obniżyć przyszłe koszty leczenia. Kraje takie jak Korea Południowa czy Holandia traktują innowacje w zdrowiu nie jako koszt, ale jako filary nowoczesnej gospodarki i bezpieczeństwa zdrowotnego. Polska, mając ogromny potencjał naukowy, nie może zostać w tyle.
Czego oczekuje branża?
Jakich rozwiązań w zakresie finansowania szeroko pojętych innowacji, np. wyrobów medycznych, oczekuje branża?
Branża widzi pozytywny krok w postaci raportu Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), która diagnozuje bariery i proponuje kierunki zmian. To dobry sygnał, że temat jest dostrzegany.
Nasze kluczowe oczekiwania koncentrują się na trzech obszarach. Po pierwsze, na stabilnych i przewidywalnych ścieżkach finansowania innowacyjnych wyrobów medycznych. Potrzebne są dedykowane fundusze nie tylko na pilotaże, ale i na wdrożenie sprawdzonych rozwiązań.
Po drugie, na elastycznych i szybszych procedurach oceny. Innowacyjne technologie, zwłaszcza cyfrowe, potrzebują odrębnej, dostosowanej do ich specyfiki ścieżki prawnej, która uwzględni np. instrumenty dzielenia ryzyka.
Po trzecie, na realnym partnerstwie publiczno-prywatnym. Chodzi o stworzenie zachęt dla głębszej współpracy uczelni medycznych, instytutów badawczych i biznesu. To może stworzyć w Polsce ekosystem innowacji zdrowotnych, który będzie generował nie tylko rozwiązania dla naszego systemu, ale i eksportowe produkty kupowane w innych krajach. Bez tego wyraźnego impulsu systemowego, nawet najlepsze pomysły mogą pozostać w sferze teorii.
Podsumowując, branża nie oczekuje deklaracji tylko konkretnych działań. Mamy wyraźny sygnał, że potencjał tkwi zarówno w wielkich korporacjach, jak i w małych, dynamicznych, lokalnych firmach technologicznych oraz na uczelniach. Potrzebujemy przejść od diagnozy do systemowych działań: stabilnego finansowania, dostosowanych przepisów i prawdziwej współpracy sektorów. Tylko w ten sposób uda się zamienić innowacyjny potencjał w realne, dostępne dla pacjentów rozwiązania.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

3 godziny temu
4





English (US) ·
Polish (PL) ·