Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
- Smartfony to narzędzia o wielu zaawansowanych funkcjach, o które nawet byś ich nie podejrzewał
- Przykład? Aplikacja SpeedCam Anywhere pozwala zamienić niepozorny smartfon w przenośny fotoradar
- Apka pozwala nie tylko zmierzyć prędkość, ale też wygenerować raport dla służb. Na razie nie działa w naszym kraju
Telefon służy do dzwonienia i wysyłania wiadomości, prawda? Żyjemy w czasach, w których smartfon stał się narzędziem do wszystkiego. Ba, nie brakuje w nim zaskakujących aplikacji, takich jak te pozwalające "wypić" piwo, czy nawet "zmierzyć" poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Oczywiście, to tylko humorystyczne produkty programistów, ale już druga wersja aplikacji SpeedCam Anywhere nie ma w sobie nic śmiesznego – w każdym razie nie dla kierowców ze zbyt ciężką prawą nogą. Mogłaby się za to spodobać wszelkiej maści aktywistom.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPolscy kierowcy nie muszą obawiać się "mandatu z telefonu"
Jeśli kogoś wystraszyła informacja o nowym narzędziu do kontroli, od razu uspokajamy – z przenośnego fotoradaru skorzystać mogą na razie tylko użytkownicy Androida i to tylko w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Aby Speedcam Anywhere działał skutecznie, musi mieć zapewniony dostęp do lokalnej bazy danych zarejestrowanych pojazdów.
Aplikacja powstała w Wielkiej Brytanii i jest kompatybilna tylko z tamtejszym systemem. Gdyby działała w Polsce, zostałaby sprzężona z CEPiK-iem (Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców). Nikt jednak nie wspomina o tym, by Speedcam Anywhere miało trafić do innych krajów – do tej pory wzbudzającym kontrowersję wynalazkiem zainteresowali się jedynie Amerykanie.
W Polsce miał działać Sygnalista, ale chyba nikt o tej apce nie pamiętaTomasz Okurowski / Auto Świat
Tak działa przenośny fotoradar SpeedCam Anywhere
Istotą działania aplikacji jest algorytm, który analizuje wideo nagrane przez kamerę smartfona. Na tej podstawie, porównując rozstaw osi pojazdu z jego ruchem, obliczana jest prędkość samochodu. Zaletą programu jest brak wymogu specjalistycznego sprzętu, takiego jak np. LiDAR. Wystarczy dowolny telefon z Androidem wyposażony w kamerę, więc takim sygnalistą może zostać dosłownie każdy.
Zrzut ekranu prezentujący działanie fotoradaru w smartfonieSklep Play
Jeśli obliczenia wskażą przekroczenie prędkości, użytkownik może automatycznie wygenerować raport dla służb i to jest najbardziej kontrowersyjny element tego wynalazku. Nic dziwnego, że w rozmowie z dziennikiem "The Guardian" twórcy aplikacji skarżyli się na falę krytyki, z którą spotkali się w sieci. Krytycy tego rozwiązania mają wrażenie, że może ona być nadużywana przez obywateli.
Tak wygląda raport sporządzony przez użytkownika Speedcam AnywhereSpeedcam Anywhere
Fotoradar w kieszeni, który... ma poważny problem
Mimo innowacyjności aplikacji, jej pomiary mają ograniczenia. Wyniki uzyskane za pomocą Speedcam Anywhere nie są wystarczająco precyzyjne, by mogły stanowić podstawę do ukarania kierowcy mandatem. Pomiary z kamer w smartfonach nie mogą konkurować z homologowanymi urządzeniami policyjnymi, które (najczęściej...) spełniają wysokie standardy dokładności.
Wzbudzająca u kierowców tyle emocji aplikacja jest obecnie raczej gadżetem, niż prawdziwym narzędziem służącym do walki z piratami drogowymi. Dużo popularniejszą formą "obywatelskiego sprzeciwu" wobec złego zachowania na drodze są nagrania z pokładowych kamer wideo albo zdjęcia nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów – dziś uczestników ruchu drogowego obserwuje już nie tylko policja, lecz całe społeczeństwo.