"Marszałkowskie weto" się nie podoba. Człowiek Nawrockiego kontra Czarzasty

3 tygodni temu 29
 Czarzasty nadużywa władzy w Sejmie
Przydacz: Czarzasty nadużywa władzy w Sejmie Fot. Sejm RP; Kancelaria Prezydenta. Montaż: naTemat.pl

Włodzimierz Czarzasty deklaruje nowe podejście do projektów ustaw bez wskazanego finansowania. Prezydencki minister Marcin Przydacz nie pozostawia na tej deklaracji suchej nitki – zarzuca marszałkowi Sejmu nadużycie kompetencji, polityczne uprzedzenia i wskrzeszanie "zamrażarki" legislacyjnej.

Daj napiwek autorowi

We wtorkowym wydaniu programu "Graffiti" w Polsat News szef Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta RP odniósł się do słów marszałka Włodzimierza Czarzastego, który zapowiedział stosowanie tzw. marszałkowskiego weta wobec projektów ustaw bez zabezpieczonych źródeł finansowania. Choć sam Czarzasty przyznał, że takie weto nie istnieje w przepisach, zapowiedział blokowanie inicjatyw, które – jego zdaniem – obciążają budżet bez wskazania realnych środków.

– Nie ma czegoś takiego jak marszałkowskie weto. Marszałek kieruje pracami Sejmu, a nie decyduje, które projekty mają trafić pod głosowanie, a które nie – stwierdził Marcin Przydacz w rozmowie z Marcinem Fijołkiem.

Prezydentowi nie po drodze z marszałkiem Sejmu

Głównym punktem sporu stał się prezydencki projekt ustawy dotyczący podatku VAT, który według Czarzastego miałby kosztować państwo nawet 110 mld zł. Marszałek zasugerował, że tak ogromna kwota musiałaby pochodzić z cięć w ochronie zdrowia, wydatkach socjalnych albo budżecie na zbrojenia.

Przydacz uznał takie podejście za niebezpieczne precedensy. Zarzucił marszałkowi stosowanie "zamrażarki", czyli celowego blokowania projektów ustaw dla celów politycznych.

– Czyli teraz pan marszałek będzie wprost mówił, że stosuje "zamrażarkę"? Bo do niedawna słyszeliśmy - także z ust poprzedniego marszałka z tej samej koalicji - że zamrażarka to jest coś absolutnie nieakceptowalnego (...) a teraz rozumiem, pan marszałek Czarzasty jest dumny i będzie się tym szczycił, że mrozi projekty? – pytał retorycznie przedstawiciel Pałacu Prezydenckiego.

Jego zdaniem marszałek może wykorzystywać swoją funkcję, by faworyzować inicjatywy "koleżeńskie", a blokować te, które pochodzą od przeciwników politycznych – niezależnie od ich merytorycznej wartości.

"Z formaliny wracają zapomniane twarze"

Przydacz odniósł się również do nominacji Marka Siwca na szefa Kancelarii Sejmu. Nazwał ją "szokiem" i przytykiem wobec wartości, do których odwołuje się obóz Donalda Tuska. – To tak, jakby z politycznej formaliny powracały postacie dawno skompromitowane – skomentował.

Minister przypomniał również kontrowersyjne zachowanie Siwca z 1997 r., kiedy to po wylądowaniu papieskiego helikoptera ucałował ziemię, co zostało odebrane przez część opinii publicznej jako parodia gestu Jana Pawła II. – Mam tylko nadzieję, że tym razem nie będzie już szydził z Ojca Świętego – dodał z przekąsem.

Zapowiedź stosowania "marszałkowskiego weta", choć pozbawiona mocy prawnej, uruchomiła ostrą reakcję obozu prezydenckiego. Stawką w tym sporze jest nie tylko konkretny projekt ustawy, lecz także granice politycznych kompetencji w nowym układzie władzy.

Przeczytaj źródło