Mama 9- latka z Tarchomina przerywa milczenie. "Chciał mi zabić synka"

1 dzień temu 12

Data utworzenia: 24 grudnia 2025, 6:00.

Najpierw awantura, potem krzyki, uprowadzenie chłopca i panika. To, co wydarzyło się w niedzielę 21 grudnia w mieszkaniu pani Katarzyny na warszawskim Tarchominie, na zawsze zostanie w jej pamięci. Młoda matka przeżyła prawdziwe piekło. Były partner, zaatakował ją, uderzył, dusił i straszył, że wszystkich zabije. Na koniec wziął na zakładnika jej 9-letniego syna kobiet i uciekł. Młoda matka opowiedziała reporterowi "Faktu"o gehennie, jaką tego dnia przeżyła.

Horror na Tarchominie. – Chciał mi zabić synka – mówi kobieta. Foto: Fakt.pl/Krzysztof Burski/newspix.pl, Archiwum prywatne

Cała ta sytuacja wyglądała bardzo niebezpiecznie i mogła zakończyć się tragicznie. Na szczęście w porę udało się zatrzymać groźnego agresora.

O sprawie pisaliśmy 21 grudnia. Pavlo R. pokłócił się ze swoją byłą partnerką, zabrał jej 9-letniego syna (z poprzedniego związku kobiety) i uciekł z nim w pobliskie zarośla w okolice Traktu Nadwiślańskiego w Warszawie. Mężczyzn przez kilka godzin siedział z chłopcem w krzakach i groził, że gdy ktoś się do niego zbliży, to zrobi chłopcu krzywdę. W akcję zaangażowano specjalny oddział kontrterrorystów oraz policyjnych negocjatorów. Funkcjonariusze wykorzystali moment, w którym mężczyzna puścił na chwilę chłopca, rzucili się na niego i go obezwładnili. Został zatrzymany i usłyszał zarzuty. Chłopiec trafił do szpitala i wraca powoli do zdrowia.

Przyszedł do mieszkania i rozpętał piekło

Reporter "Faktu" spotkał się z Katarzyną, mamą chłopca, który przez kilka godzin był zakładnikiem jej byłego partnera. Kobieta do teraz nie może dojść do siebie. Opowiadając o tym zdarzeniu, miała łzy w oczach. Jak wynika z jej relacji, mężczyzna — ojciec jej młodszego dziecka — przyszedł do nich w niedzielę około godziny 11:30, aby zobaczyć swojego synka. Początkowo nic nie zapowiadało agresji z jego strony. Jakiś czas później zaczęły przeszkadzać mu rzeczy leżące na podłodze. Chciał je wyrzucić do kosza.

— Powiedziałam mu, że nic nie będzie wyrzucał, bo nie jest u siebie i żeby to zostawił — tłumaczy pani Kasia. Wtedy między parą rozpętała się kłótnia, która bardzo szybko przerodziła się w awanturę.

Zrobił z chłopca zakładnika. Krzyczał, że wszystkich zabije

W domu oprócz pani Kasi była jej mama oraz dwójka dzieci. Mężczyzna wpadł w szał i zaczął krzyczeć. Potem rzucił się na panią Katarzynę i zaczął ją szarpać. W trakcie szamotaniny zadał jej cios pięścią w twarz i próbował dusić. Uderzyć też jej mamę. Kiedy kobiety zagroziły, że wezwą policję, zniszczył im telefony. Na tym się jednak nie skończyło. Agresywny Pawlo zaczął krzyczeć w mieszkaniu, że wszystkich zabije. Przerażona kobieta wybiegła na zewnątrz i zaczęła szukać pomocy

— Uciekłam przez balkon do sąsiadów. To oni zadzwonili na policję — relacjonuje młoda matka. Funkcjonariusze byli pod blokiem już po kilku minutach. Wtedy dopiero zaczęło się piekło.

Mężczyzna wziął nóż z kuchni i ruszył do pokoju w stronę 9-letniego chłopca, starszego z dwóch synów kobiety. Pawlo nie jest jego ojcem. Kiedy zobaczył, że przed blokiem stoi policja, a funkcjonariusze próbują wejść do mieszkania, złapał chłopca, który był w skarpetkach i wyszedł z nim przez okno. Potem uciekł z nim w pobliskie zarośla. Policjanci prowadzili intensywne poszukiwania, które trwały kilka godzin. Około godziny 15:00 Pawlo R. wraz z chłopcem został odnaleziony w rejonie Traktu Nadwiślańskiego i ulicy Obrazkowej. Agresor nie miał zamiaru się poddać. Przystawił chłopcu nóż do szyi i zagroził, że zrobi mu krzywdę, gdy ktoś się zbliży. Na miejsce wezwano brygadę specjalną oraz negocjatorów. W końcu około godz. 23 policjantom udało się wykorzystać moment, kiedy mężczyzna na moment wypuścił chłopca i go obezwładnić. Przerażony 9-latek trafił pod opiekę ratowników. Miał ranę ciętą szyi. Była na tyle głęboka, że konieczna była pilna operacja.

— Syn został udeżony nożem. Miał ranę głęboką na 4 cm i konieczna była operacja. Jego stan na ten moment jest stabilny — słyszymy od mamy.

Znęcał się już wcześniej nad jej synem. Boi się, że wróci

Jak wynika z relacji matki, rok temu dochodziło do przemocy wobec Mikity, starszego chłopca, którego Pawlo nie był ojcem. To właśnie wtedy kobieta powiedziała dość i postanowiła odejść. Jak twierdzi, wcześniej nie była ofiarą fizycznej agresji, a duszenie miało miejsce teraz po raz pierwszy. Według jej relacji po wcześniejszym incydencie znęcania się nad jej synem mężczyzna chodził na terapie psychologiczną.

Mikita cały czas jest w szpitalu i wraca powoli do siebie. Pani Kasia w każdy dzień jest u niego, by nie czuł się samotny. W rozmowie z reporterem "Faktu" przyznaje, że boi się, że jej były partner wyjdzie i znowu urządzi jej piekło, przez które nie chciałaby znowu przechodzić.

— Uprowadził mi syna, groził, że wszystkich zabije, dusił mnie i uderzył. Podniósł rękę też na moją mamę. Nie chcę, żeby to się powtórzyło. Boję się, że go wypuszczą i będzie chciał się zemścić — tłumaczy przerażona kobieta.

Mężczyzn usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa w związku ze wzięciem zakładnika i zranieniem go nożem. Zarzut obejmuje również szczególne udręczenie chłopca i zmuszanie policjantów do odstąpienia od czynności służbowych. Drugi zarzut dotyczy wzięcia 9-latka jako zakładnika i przetrzymywanie go ze szczególnym udręczeniem na zewnątrz przy niskiej temperaturze oraz stosowanie przemocy wobec chłopca.

Jeszcze przed świętami sąd zdecyduje o jego losie i prawdopodobnie, ze względu na zarzut usiłowania zabójstwa, wyda decyzję o tymczasowym aresztowaniu.

Porwał 9-letniego synka Kasi. To tu go trzymał. Tak wyglądała akcja uwolnienia dziecka

Zabrał matce 9-latka i uciekł. Policjanci zatrzymali mężczyznę

/8

Majdański Aleksander / newspix.pl

Policja prowadziła działania przez kilka godzin.

/8

Burski Krzysztof / newspix.pl

Mężczyzna zniszczył telefon pani Katarzynie i jej mamie.

/8

Burski Krzysztof / newspix.pl

Pani Katarzyna w rozmowie z reporterem "Faktu" przyznała, że już rok temu jej były partner znęcał się nad 9-latkiem.

/8

Majdański Aleksander / newspix.pl

Akcja policji. Teren, gdzie mężczyzna zaszył się z chłopcem, został zabezpieczony przez mundurowych.

/8

Majdański Aleksander / newspix.pl

Agresor ukrywał się z chłopcem w zaroślach.

/8

Majdański Aleksander / newspix.pl

Na miejscu oprócz policji, negocjatorów były też karetki pogotowia.

/8

KSP Warszawa / Materiały policyjne

Pawlo został obezwładniony i zatrzymany.

/8

KSP Warszawa / Materiały policyjne

Mężczyzna usłyszał zarzuty. Teraz sąd zdecyduje, czy trafi do aresztu.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło