Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Wciąż młody, bo 42-letni słoweński szkoleniowiec Luka Elsner zbierał już owoce z pracy nie tylko w ojczyźnie, ale też na Cyprze, we Francji, gdzie wygrał 2. Ligę, a przede wszystkim w belgijskim Unionie Saint-Gilloise.
- Jako klub filialny Union działa niemal identycznie jak Brighton, więc to doświadczenie cenię sobie wyjątkowo – podkreśla Elsner, któremu przyjazd do Polski, do Krakowa gorąco polecił młodszy brat Rok, były piłkarz Śląska Wrocław i Olimpii Grudziądz.
Po raz ostatni "Pasy" pokonały "Kolejorza" w Poznaniu w sierpniu 2006 r. (4-3), gdy prowadził je Stefan Białas, a w pomocy grali Jacek Magiera z Piotrem Gizą.
ZOBACZ TAKŻE: Iwanow: Niepowtarzalna szansa. "Ekstraklasowicze", do dzieła!
Luka Elsner: Zawsze marzyłem, by być trenerem
Michał Białoński, Polsat Sport: Jak pan wpadł na pomysł, by zostać trenerem? Czy ktoś stanowił dla pana inspirację czy już jako piłkarz marzył pan o tym, by pozostać przy piłce w roli szkoleniowca?
Luka Elsner, trener Cracovii: Muszę powiedzieć, że zanim stanąłem przed szansą bycia zawodowym piłkarzem, zawsze marzyłem, aby być trenerem. Dlatego podjąłem studia w kierunku trenerskim zanim jeszcze zostałem piłkarzem. Zatem w mojej głowie pomysł o wykonywaniu tego zawodu był od zawsze. W jakimś stopniu zainspirował mnie w tym kierunku mój dziadek Branko, który również był trenerem, prowadził m.in. reprezentację Austrii i to dwukrotnie.
Wielką pasję do bycia trenerem miałem w sobie zawsze. Trener to także nauczyciel, który stara się pomóc piłkarzom w zrealizowaniu marzeń, w rozwoju. Czasem się zdarza w życiu, że czujesz swoje powołanie w jakimś kierunku i tak było właśnie ze mną, że ciągnęło mnie do trenowania.
Gdy Cracovia skontaktowała się z panem po raz pierwszy, czy szukał pan rad swojego młodszego brata Roka, który spędził półtora roku w Śląsku Wrocław i zna polską Ekstraklasę?
Oczywiście, że to zrobiłem. Zapytałem o Cracovię i całą Ekstraklasę. Mój brat zawsze pozytywnie się wypowiadał na temat waszej ligi, panującego w niej futbolu i ogólnie życia w Polsce. Chwalił zespoły i stadiony. W ten sposób dzięki niemu miałem w głowie pozytywny obraz Ekstraklasy. Z pewnością pozytywne doświadczenia mojego brata wyniesione z Polski pomogły i to bardzo, że przyjąłem ofertę Cracovii. Podobnie jak negocjacje, po których przekonałem się, że ten zasłużony, historyczny klub jest we właściwym momencie. Po tej analizie moja decyzja była łatwa.
Z jednej strony Cracovia sprowadziła napastnika Filipa Stojilkovicia, pomocników Mateusza Praszelika i Dominika Piłę, a także bramkarza Konrada Cymerysa, ale z drugiej, straty są też poważne. Zespół opuścił przede wszystkim najlepszy strzelec Benjamin Kallman. Ma już pan jego następcę, czy czeka na dalsze wzmocnienia?
Na pewno nasz skład nie jest jeszcze pełny. Klub to wie, my rozumiemy sytuację. Pracujemy bardzo ciężko, by osiągnąć cele transferowe, ale to nie jest łatwe. Oczywiście, chcielibyśmy sprowadzić najlepszych piłkarzy, na ile to możliwe, z jak największym potencjałem, aby uzupełnić skład. Ale na rynku transferowym nigdy nie jest łatwo. Zastąpienie Kallmana nie będzie bułką z masłem, ale tak jest zawsze, gdy odchodzi piłkarz, który miał udział w ponad 20 bramkach. Ale jesteśmy spokojni o to, że dzięki transferom, których już dokonaliśmy i tymi, które dopniemy nasz zespół będzie na wysokim poziomie. Straciliśmy tylko jednego piłkarza, który był w stanie zagwarantować nam takie liczby bramek i asyst, ale mamy potencjał na kilku pozycjach, które mogą dać nam liczby. Jesteśmy w stanie osiągnąć to w ten, czy inny sposób. Widzę naszą przyszłość w jasnych kolorach. Na ten moment jednak nasza praca transferowa nie została jeszcze wykonana.
Skoro jesteśmy już przy trudnych zadaniach, to takim z pewnością będzie dla was wyjazdowy mecz z Lechem Poznań, którym zainaugurujecie nowy sezon. Co pan sądzi o tym rywalu? Lech ma już za sobą Superpuchar, w którym uległ Legii 1:2.
Gdy przeanalizowałem mecze Lecha z ubiegłego sezonu, zauważyłem zespół z jednym z najbardziej wyraźnych znaków jakości. To trudny rywal, czeka nas ciężki mecz. W pewnym stopniu Legia pokazała, jak pokonywać Lecha w Poznaniu, ale oczywiście my mamy inny system, inną specyfikę, innych piłkarzy. Musimy być w stanie przetrwać momenty, w których Lech przejmie kontrolę nad wydarzeniami, przyśpieszać grę w strefie środkowej, wykorzystywać naszą przewagę bardzo szybko, by ominąć pressing rywala. Jeżeli to osiągniemy, to będziemy w stanie kontrolować tempo meczu i stwarzać zagrożenie.
Ten mecz stanowi dla nas wyzwanie, ale jak prawie każdy, my je kochamy. Od strony fizycznej jesteśmy gotowi, aby podołać temu wyzwaniu. Jeśli dodamy do tego mentalność naszych piłkarzy, jedność zespołu, to się okaże, że nasze szanse nie są wcale takie małe.
Widziałem tabelę opartą o kursy zakładów bukmacherskich. Wynika z niej, że Cracovia ma zakończyć sezon na ósmym miejscu. Bierze pan to w ciemno czy chce więcej, jak prezes Dróżdż, który chciałby miejsca w czołowej piątce?
Nie jest to najlepszy moment dla mnie do przewidywania naszego miejsca w lidze, gdyż nie mamy pełnego składu. Planujemy jeszcze trzy transfery i jeśli je dokonamy będę mógł się dokładniej wypowiedzieć o naszych celach. Teraz jedyne, co mogę zrobić, to skoncentrować się na najbliższym meczu. Tabele na podstawie kursów bukmacherów są dla mnie zabawną ciekawostką, ale wolę się skoncentrować na poważnej, codziennej pracy z meczu na mecz.
Kakabadze: Musimy częściej wygrywać, wówczas stadion będzie pełny
Michał Białoński, Polsat Sport: Przed nami nowy sezon Ekstraklasy. Jak oceniasz największych faworytów do zdobycia mistrzostwa Polski?
Otar Kakabadze, kapitan Cracovii: Witam, to będzie bardzo ciężki sezon, ponieważ wiele drużyn ma mocny skład, więc rywalizacja będzie naprawdę zacięta. My również postaramy się do niej dołączyć. Mamy nowego trenera, kilku nowych zawodników. Staraliśmy się optymalnie przygotować, mieliśmy wymagających sparingpartnerów. Pierwszy mecz ligowy jest niezwykle ważny. Zmierzymy się z Lechem na wyjeździe, to będzie wyjątkowo ciężka misja, ale i w niej postaramy się o zwycięstwo. W każdym następnym spotkaniu powalczymy również o pełną pulę, by znaleźć się jak najwyżej w tabeli Ekstraklasy. Taki jest nasz cel.
Jesteś w Polsce od ponad czterech lat. Czego się nauczyłeś podczas tej przygody? Czegoś nowego w twej karierze i życiu?
Zawsze powtarzam, że jestem tu szczęśliwy i czuję się ważny dla tego klubu. Mam nadzieję, że takie znaczenie dla Cracovii będę miał jeszcze przez bardzo długo. Pokochałem także ten kraj i to miasto, wiele razy podkreślałem, że w Krakowie, w Polsce czuję się jak w domu. To zasługa również ludzi, ich mentalności. Nie chcę powiedzieć, że Polacy i Gruzini są tacy sami, ale mamy wiele wspólnego, tego, co nas łączy. Na dodatek mam wspaniałych kolegów w drużynie i ludzi w klubie. To ułatwia mi tu życie.
Na ile jest to dla ciebie ważne, że z roku na rok przyciągacie na stadion coraz więcej fanów? W zeszłym sezonie przeciętnie było ich 10,5 tys., czyli o ponad półtora tysiąca więcej niż sezon wcześniej.
Jestem bardzo dumny z takiego wsparcia. Jesteśmy zobowiązani, aby w rewanżu dawać z siebie wszystko w każdym meczu, niezależnie od tego, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Szczególnie musimy poprawić się u siebie, by nie tracić tyle punktów, co w zeszłym sezonie. Jeśli nam się uda regularnie wygrywać, to z pewnością przełoży się to na jeszcze lepszą frekwencję, by w co drugi weekend, gdy gramy u siebie, nasz stadion się wypełniał. Zrobimy wszystko, aby tak właśnie było!
Od kilku tygodni trenuje was Słoweniec Luka Elsner, który ma doświadczenie z pracy we Francji i Belgii. Pod jego batutą zaprezentujecie zapewne nowe oblicze. Czy to będzie jeden z waszych atutów w meczu z Lechem, który ma tego samego trenera Nielsa Frederiksena? Na dodatek "Kolejorz" ma już za sobą jeden mecz w tym sezonie, przegraną w Superpucharze z Legią.
To prawda, Lech może oczekiwać na niespodzianki z naszej strony, ale to wcale nie znaczy, że będziemy mieli spacerek. To będzie bardzo trudne zadanie, bo Lech to ścisła czołówka w kraju. Zobaczymy, postaramy się sprawić niespodziankę i zakończyć ten mecz po naszej myśli.
Zachęć proszę kibiców po polsku do przychodzenia na wasze mecze.
Zapraszamy na stadion Cracovii. Czekamy na was i wspólnie, przy waszym wsparciu, powalczymy o zwycięstwa, by zdobywać znacznie więcej punktów u siebie.