Kiedy pomyślimy o relacji, jeszcze nie patologicznej, ale już niezdrowej, to rysuje nam się obraz z dominantą. Jedna strona dominuje, druga jest uległa. Takie mamy warunki brzegowe, niezależnie od tego, jaki to jest typ relacji.
Część z nas przywołuje w myślach koleżankę z pracy, która rozlicza się przed mężem z aptekarską wręcz dokładnością. Część przypomni sobie teściową, która zapełnia lodówkę dorosłemu synowi i podczas każdej wizyty ocenia wartość zawieranych przez niego znajomości niczym firanki w salonie. Część pomyśli o dorosłym dziecku alkoholika, które mierzy się z konsekwencjami cudzego uzależnienia. A kto pomyślał o sobie?