Lotnisko Chopina. Wystarczyło jedno słowo. 35-latek z mandatem i zakazem wejścia na pokład

1 miesiąc temu 25

"Funkcjonariusze odizolowali mężczyznę"

O zdarzeniu informuje Nadwiślański Oddział Straży Granicznej. Pracownik obsługi naziemnej Lotniska Chopina pytał jednego z podróżnych w trakcie odprawy, czy posiada jakieś niebezpieczne przedmioty. 35-letni mężczyzna odparł, że ma granat. "Funkcjonariusze natychmiast odizolowali mężczyznę wraz z bagażem od innych pasażerów, a do sprawdzenia przesyłki skierowani zostali pirotechnicy z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie. Wynik kontroli był negatywny" - czytamy w komunikacie. 

Surowe konsekwencje dla niedoszłego pasażera

35-latek przyznał, że słowa o rzekomym granacie to jedynie żart. Został ukarany mandatem karnym kredytowanym w wysokości 500 zł. Dodatkowo przewoźnik zdecydował o niedopuszczeniu mężczyzny do lotu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. "Zgodnie z obowiązującymi przepisami podanie nieprawdziwej informacji o posiadaniu broni, materiałów wybuchowych lub innych przedmiotów niebezpiecznych stanowi wykroczenie" - przypomina Straż Graniczna.

Zobacz wideo Co zrobić, gdy zawyją syreny alarmowe?

"Mam bombę"

Do podobnej sytuacji na Lotnisku Chopina doszło miesiąc wcześniej. Jeden z mężczyzn powiedział podczas odprawy biletowej jego córki, że ma w walizce bombę, co także okazało się żartem. Mężczyznę ukarano mandatem w wysokości 500 zł. Przewoźnik pozwolił jego córce wejść na pokład samolotu. 

Czytaj również: Ulotki z niebieskim trójkątem i łamaną polszczyzną w Lubuskiem. Urzędnicy wyjaśniają

Źródło: Straż Graniczna

Przeczytaj źródło