Lewandowski na tropie rekordu Messiego. Czy Polak zapisze nowy rozdział w historii Ligi Mistrzów?

1 miesiąc temu 23

Robert Lewandowski od lat przyzwyczaił kibiców do tego, że przesuwa granice możliwego. Tym razem jego celem nie są już bramki, lecz rywale. Kapitan reprezentacji Polski może wkrótce pobić rekord Leo Messiego i zostać piłkarzem, który strzelał największej liczbie klubów w historii Ligi Mistrzów. Do wyrównania osiągnięcia Argentyńczyka brakuje mu naprawdę niewiele.

Lewandowski wśród gigantów

Dorobek Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów to coś więcej niż liczby – to historia konsekwencji, ambicji i perfekcji. Napastnik Barcelony ma na koncie 105 bramek, co czyni go trzecim najlepszym strzelcem w dziejach najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych świata. Więcej trafień uzyskali tylko Leo Messi (129) i Cristiano Ronaldo (140). Obaj już jednak nie powiększą swojego dorobku, więc to Polak pozostaje dziś najskuteczniejszym aktywnym zawodnikiem w Champions League.

Co więcej, konkurencja doścignąć go nie może. Karim Benzema przeniósł się do Arabii Saudyjskiej, a Raul od dawna zakończył karierę. Kylian Mbappé i Erling Haaland, którzy teoretycznie mogliby podjąć wyzwanie, wciąż tracą do „Lewego” dziesiątki goli – odpowiednio 45 i 52 trafienia. To pokazuje, że Polak nie tylko utrzymuje się w elicie, ale też umacnia swoją pozycję jako legenda Ligi Mistrzów.

Nowy cel: lista „ofiar” w Lidze Mistrzów

Choć dogonienie Ronaldo i Messiego w liczbie bramek wydaje się już nierealne, Lewandowski może zapisać się w historii Champions League pod innym względem. Polak zdobywał gole przeciwko aż 38 różnym klubom – to wynik, z którym może się równać jedynie najlepszy z najlepszych. „Dłuższą listę ofiar” ma tylko Messi – 40. Ronaldo, mimo że strzelił najwięcej bramek, pokonał dokładnie tylu rywali, co „Lewy”.

ZOBACZ TAKŻE: Od euforii do bezradności. Co wydarzyło się z Igą Świątek w meczu z Rybakiną?

To oznacza, że rekord Argentyńczyka wcale nie jest poza zasięgiem. Wystarczy kilka trafień w najbliższych miesiącach, by Polak wyrównał lub nawet przebił jego wynik. Co istotne, obaj wspomniani rywale nie poprawią już swoich osiągnięć – to właśnie Lewandowski ma dziś szansę dopisać nowy rozdział do piłkarskiej historii, której bohaterami byli Messi i Ronaldo.

Nadchodzi chwila prawdy

Już dzisiaj napastnik Barcelony stanie przed kolejną szansą. Rywalem „Dumy Katalonii” będzie Club Brugge – zespół, z którym Lewandowski jeszcze nie miał okazji rywalizować. Jeśli trafi do siatki, belgijski klub stanie się jego 39. „ofiarą” w Lidze Mistrzów. Wówczas do wyrównania rekordu Messiego zabraknie mu zaledwie jednego przeciwnika.

A okazji nie zabraknie. W grudniu Barcelona zmierzy się z Eintrachtem Frankfurt, a po nowym roku zagra ze Slavią Praga i Kopenhagą – drużynami, przeciwko którym „Lewy” również jeszcze nie grał. Wszystko wskazuje więc na to, że rekord Messiego może runąć szybciej, niż ktokolwiek się spodziewa. I choć Leo Messi na zawsze pozostanie symbolem epoki, coraz więcej wskazuje na to, że to Polak może przejąć po nim jedno z najciekawszych trofeów statystycznych w historii Champions League.

UEFA - MŚ 2026 - kwalifikacje

Reklama

Przeczytaj źródło