Kto zyska na konflikcie Konfederacji z PiS? „Uznali, że Konfederację trzeba stłamsić”

1 miesiąc temu 25

PiS dał się Konfederacji rozhasać po prawej patriotycznej stronie, by nie przegrać wyborów prezydenckich, ale to poszło za daleko. Widocznie przeprowadzili analizę, z której wynika, że Konfederację trzeba stłamsić – mówi Artur Dziambor, były poseł Konfederacji i pełnomocnik ministra rozwoju i technologii ds. innowacji i rozwoju przedsiębiorczości

Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Ostatnio mocno iskrzy na linii Konfederacja-PiS. Prezes PiS przestrzega, że realizacja pomysłów Sławomira Mentzena w praktyce oznaczałby rozpad państwa polskiego w kilka dni, z kolei lider Konfederacji nazywa polityków PiS – przygłupami. Kto bardziej zyska na tym konflikcie?

Artur Dziambor: To tak, jakby zapytać, kto wygrywa na wojnie Lidla z Biedronką. Marketing polityczny niczym się nie różni od sprzedawania proszku do prania, politycy są produktami. Nie liczą się programy i idee, ale kto komu bardziej dołoży i ile zdobędzie lajków. PiS i Konfederacja wiedzą, że im bardziej będą się nawalać, zyskają. Choć wiadomo, że większy zawodnik zawsze sobie lepiej radzi niż słabszy.

Wydawać by się mogło, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

Nie w tym przypadku. Byłoby tak, gdyby obecna ekipa rządząca umiała budzić emocje. Wygrywają ci, którzy głośniej krzyczą, mają więcej lajków, publikują lepsze memy. Merytoryczne wypowiedzi nie są w cenie, nad czym głęboko ubolewam.

Jak stwierdził Kaczyński, Konfederacja nie jest ani sojusznikiem PiS, ani planowanym koalicjantem na 2027 rok. To się jeszcze może zmienić?

A jeszcze niedawno, po wyborach w 2023 roku, Przemysław Czarnek stwierdził, że PiS przegrał, bo nie zadbał o koalicjanta, czyli Konfederację i nie udało im się zbudować większości jak Donald Tusk. Zrozumieli, że Konfederacja musi urosnąć, dali jej się rozhasać po prawej patriotycznej stronie, by nie przegrać wyborów prezydenckich, ale to poszło za daleko, bo odbywało się kosztem partii Jarosława Kaczyńskiego. Widocznie PiS przeprowadził analizę, z której wynika, że Konfederację trzeba stłamsić.

To dość naiwne przekonanie, równie naiwne jak myślenie o samodzielnych rządach.

Owszem, zmiecenie Konfederacji z powierzchni jest niemożliwe, ale chodzi o to, aby jej poparcie stopniało z 15 proc., jakie ma obecnie, do 8-9 proc. Jeśli to się uda, PiS będzie potrzebował jedynie garstki Konfederatów, by utworzyć większość w Sejmie.

© ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

Przeczytaj źródło