Kiedy skończyłam 40 lat, postanowiłam nie odkładać już dłużej lekcji surfingu. Pojechałam na surf camp do Portugalii. Wśród dwudziestoparolatków byliśmy najstarsi: ja i mój nowo poznany kolega, chirurg Kamil (żonaty, ojciec trzech córek). Poza tym zaczęłam jeździć na deskorolce (jako nastolatka tylko o niej marzyłam, potem wydawało mi się, że jest za późno). Zdałam też egzamin na sternika motorowodnego w porcie w Jastarni. Częściej noszę dresy i czapki.
— A może u ciebie to kwestia postpandemicznego przewartościowania życia, a nie kryzys wieku średniego? — zastanawia się moja przyjaciółka Ewa, która studiowała psychologię.