Krytyczna zdolność naszej armii nadal na łasce USA? Pora na polskie radiostacje

7 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Informacja to najgroźniejsza broń na polu walki. Dlaczego armia potrzebuje nowoczesnych radiostacji?

W czerwcu do Wojska Polskiego trafiła pierwsza partia nowoczesnych polskich radiostacji Comp@n-Z. Choć dla większości wiadomość ta wyda się mniej atrakcyjna od dostawy czołgów, wyrzutni rakiet czy nowych samolotów, to w rzeczywistości jest to niezwykle ważny moment w procesie modernizacji Sił Zbrojnych. Dlaczego?

Radiostacja COMP@N-Z / Grupa WB

Wojna na Ukrainie oraz konflikt Izraela z Iranem pokazały, że dziś kluczowa na polu walki jest szybko i bezpiecznie przekazana informacja. To chaos komunikacyjny sparaliżował Irańczyków i uniemożliwił skuteczne przeciwdziałanie atakom Izraela. Dostarczenie walczącym Ukraińcom terminali Starlink znacznie zwiększyło zdolność bojową. Można więc śmiało powiedzieć, że dziś sprawna łączność jest swoistym multiplikatorem siły — pozwala wykrzesać z posiadanych zasobów tak dużo, jak tylko się da.

Radiostacje COMP@N-Z / Grupa WB

Obserwujemy dziś rewolucję na polu walki. Rośnie nasycenie wojska sprzętem autonomicznym, sterowanie odbywa się z odległości setek kilometrów i wysoka świadomość sytuacyjna oraz szybkość i bezpieczeństwo przesłanej informacji determinują wyniki bitew i operacji. Historycy zauważą, że nie jest to żadna nowość. Dziś to właśnie fatalna jakość łączności w Wojsku Polskim wymieniana jest jako jedna z głównych przyczyn tak sromotnej porażki w 1939 roku.

Warto jednak zdawać sobie sprawę nie tylko z podobieństw, ale także różnic między łącznością w czasie II Wojny Światowej a dziś. Obecnie radiostacje nie służą już wyłącznie do komunikacji głosowej, ale przede wszystkim do wymiany szerokiego spektrum danych pomiędzy różnorodnymi systemami wojskowymi, np. systemami artyleryjskimi, rakietowymi, systemami łączności wojsk pancernych, itp. a tym samym do efektywnego zarządzania polem walki.

Niestety wiele wskazuje na to, że decydenci nadal nie wyciągnęli odpowiednich lekcji z przeszłości oraz teraźniejszych wojen. Objawem tego niezrozumienia jest brak dużych umów na nowoczesne polskie radiostacje dla Sił Zbrojnych. Dlaczego potrzebujemy akurat krajowych systemów łączności?

Amerykańskie radiostacje w Wojsku Polskim

W maju pisaliśmy o dziwnej odpowiedzi MON na pytanie posła Marcina Horały. Parlamentarzysta pytał o kwestie radiostacji w nowych bojowych wozach piechoty Borsuk. Przypomnijmy — dotychczas zamówiono 111 (+5 prototypów). Pierwsze 18 sztuk otrzyma polskie radiostacje od RADMOR, pozostałe 93 urządzenia z USA od spółki L3Harris. Decyzja o wyposażeniu Borsuków w radia zza Oceanu wywołała falę krytyki. Tłumaczenie resortu było absurdalne.

Pierwsze 18 pojazdów przeznaczonych do dostarczenia w latach 2025-2026 wyposażone zostaną w radiostacje firmy RADMOR, zgodnie z zapisami Założeń Taktyczno-Technicznych dla projektu rozwojowego. W 2028 roku nastąpi montaż radiostacji firmy L3 HARRIS pracujących w paśmie UKF i KF, które fabrycznie będą montowane od 19. pojazdu wzwyż. (...). Wybór radiostacji był wynikiem przeprowadzonych analiz w resorcie obrony narodowej, uwzględniających interoperacyjność z już istniejącymi w Siłach Zbrojnych RP środkami radiowymi, unifikację środków radiowych, uproszczenie procesu planowania, organizacji, szkolenia, eksploatacji oraz dostępności i czas dostaw. Wybrane radiostacje umożliwiają współpracę w ramach działań sojuszniczych na każdym szczeblu organizacyjnym batalionu zmechanizowanego i pancernego (...). Na rynku dostępne są urządzenia radiowe polskich producentów m.in. radiostacja RRC-9311AP, jednak nie zapewnia ona interoperacyjności z czołgami typu Abrams i K2 - czytamy w oświadczeniu.

Absurdów jest tak wiele, że trudno powiedzieć, od czego zacząć. BWP Borsuk mają w pierwszej kolejności trafić do 16. Dywizji Zmechanizowanej (gdzie przechodziły już testy w 15. Brygadzie Zmechanizowanej), gdzie nie ma amerykańskich czołgów M1 Abrams (z radiostacjami od L3 Harris), tylko koreańskie K2 z… radiostacjami RRC-9311AP. Resort tłumaczy więc, że polskie radiostacje RRC-9311AP nie będą mogły współpracować z K2 i Abramsami, mimo że K2 posiadają dokładnie te same radiostacje. Z Abramsami współpracować mają z kolei cięższe CBWP, więc narracja jest zupełnie nielogiczna.

Ministerstwo pisze o unifikacji środków radiowych oraz większej dostępności i krótszym czasie dostaw. Tymczasem już dziś moglibyśmy zamówić dla całych Sił Zbrojnych polskie radiostacje. Nie dość, że producent jest dostępny na miejscu (co z pewnością ma pozytywny wpływ na dostępność i organizację), to dodatkowo koszty byłyby niższe. Już dziś deklaruje sam producent, RADMOR może dostarczać armii 4000 radiostacji rocznie. W świetle tych faktów to tłumaczenie nie wytrzymuje konfrontacji z faktami.

Załóżmy jednak, że naszym priorytetem jest interoperacyjność. Amerykanie będą posiadać swoje radiostacje, więc zakupimy takie same. Pojawia się zatem pytanie — Skoro interoperacyjność z NATO to priorytet, to co z Niemcami? Jeśli mamy współpracować także z nimi, to dlaczego nie kupimy radiostacji od niemieckich producentów? Wątpliwości budzi także argument o interoperacyjności w kontekście wyposażenia każdego BWP Borsuk. W realnych działaniach nie zdarza się, żeby pojedynczych czołg komunikował się z sojusznikiem. Taka łączność następuje zwykle na poziomie batalionu i wyżej. Dlaczego zatem amerykańskie radiostacje otrzymają wszystkie wozy, a nie np. pojazdy dowodów kompanii i batalionów (którzy mogliby posiadać jednocześnie polską łączność do komunikacji z podwładnymi i amerykańską do rozmów z sojusznikami)?

Dlaczego potrzebujemy polskich radiostacji?

Gdy prześledzimy zakupy radiostacji w ostatnich latach, to łatwo zorientujemy się, że zamówienie na amerykańskie urządzenia dla Borsuków nie są wyjątkiem od reguły, a taki sprzęt kupowany jest od wielu lat. O ile może to mieć duże uzasadnienie w przypadku Wojsk Specjalnych (które częściej współdziałają z sojusznikami), o tyle w przypadku Wojsk Lądowych czy WOT ma to dużo mniej sensu.

Dlaczego armia potrzebuje polskiej łączności? Nie chodzi nawet o ekonomiczną zasadność (choć nie należy ukrywać, że im więcej pieniędzy zostaje w kraju, tym lepiej dla budżetu) czy jakość amerykańskich urządzeń. Nie sposób odmówić im jakości — są to bardzo dobre radiostacje. Jest jednak jeden, bardzo duży problem.

Tworzone w Polsce radiostacje od RADMOR posiadają certyfikaty bezpieczeństwa SKW, co oznacza, że służby prześwietliły całe urządzenie i wiedzą o nim wszystko. Niestety w przypadku zagranicznych urządzeń taka sytuacja nie jest możliwa. Polskie służby nie posiadają więc żadnych informacji na temat budowy tych radiostacji i bezpieczeństwa przesyłanych informacji.

Nie wiemy dziś nic o ewentualnie zaszytych mechanizmach unieszkodliwiania lub przechwytywania sygnałów z urządzeń. Jedynie pełna wiedza na temat budowy i zastosowanego oprogramowania w używanych urządzeniach decyduje o tym, czy nasze systemy uzbrojenia są w pełni i tylko przez nas kontrolowane. Zresztą istnienie takich mechanizmów nie jest dziś niczym szokującym, ponieważ nowoczesne radiostacje mogą być „dezaktywowane” na odległość. To żadna teoria spiskowa, tylko standardowa procedura, która uniemożliwia korzystanie z nich przez przeciwnika (np. po zabiciu polskiego żołnierza wyposażonego w takie urządzenie).

Nie trzeba zresztą wyłączać radiostacji. Zagraniczni producenci zarządzają dziś dokumentacją kryptograficzną (w tym generacją kluczy kryptograficznych). Bez kluczy takie urządzenia będą bezużyteczne. Nie jest to oczywiście nic kontrowersyjnego — to standardowe zachowanie i przywilej państw produkujących własne nowoczesne radiostacje. Takie już powstają w naszym kraju, więc my mamy wybór i powinniśmy z tego przywileju skorzystać.

Nowoczesne radiostacje od Grupy WB

RADMOR (wchodzący w skład Grupy WB) jest dziś największym i najbardziej zaawansowanym producentem radiostacji dla wojska w kraju. Przedsiębiorstwo może skutecznie rywalizować z największymi globalnymi producentami. RADMOR oferuje szereg gotowych rozwiązań, które można szybko wprowadzić do Sił Zbrojnych. Na uwagę zasługują szczególnie dwie radiostacje, które uzyskały już certyfikat ochrony kryptograficznej.

Pierwszą jest radiostacja osobista PERAD 5010. To pierwsza polska radiostacja z opracowanym w kraju modułem kryptograficznym. Urządzenie zaprojektowano w ramach projektu Tytan. PERAD 6010 charakteryzuje się niską gęstością widmową promieniowanego sygnału, hoppingiem oraz wbudowanymi algorytmami szyfrującymi. Stanowi to skuteczną barierę utrudniającą wykrycie i przechwycenie transmisji przez osoby niepowołane. Zaprojektowane przez GRUPĘ WB interfejsy radiostacji zapewniają interoperacyjność, dzięki czemu dowódca może przekazywać informacje o sytuacji taktycznej koalicjantom.

PERAD to pierwsza polska radiostacja z krajową kryptografią / Grupa WB

Drugą jest wspomniana na początku radiostacja COMP@N-Z. Umożliwia ona wymianę danych fonicznych oraz transmisji danych do klauzuli ZASTRZEŻONE pomiędzy zdefiniowanymi korespondentami radiowymi, planowanie systemu łączności oraz zarządzanie dokumentami kryptograficznymi (w tym generację kluczy krytograficznych).

W skład całego systemu wchodzi m.in. radiostacja doręczna H09-Z/1, radiostacja przewoźna V09-Z/1, System Planowania Sieci Radiowych (SPSR) oraz System Zarządzania i Generowania Danych Kryptograficznych (SZGDK). Radiostacja przewoźna V09-Z/1 nie jest jednak osobnym urządzeniem, tylko pewnym rodzajem zestawu, który powstaje po połączeniu radiostacji doręcznej H09-Z/1 z adapterem i wzmacniaczem.

COMP@N-Z z adapterem i wzmacniaczem. Źródło: GRUPA WB / Grupa WB

Wspomniane radiostacje to jedynie niewielka część oferty Grupy WB. Czterokanałową platformą radiową wyposażoną w autonomiczny moduł kryptograficzny Guarana czy Platforma Integracji Komunikacji – Mission Critical (PIK-MC). To drugie rozwiązanie to kolejny warty uwagi produkt Grupy WB. System łączności dyspozytorskiej PIK-MC ma pozwalać na integrację różnych systemów komunikacji (analogowe, TETRA, DMR). Takie rozwiązanie mogłoby stanowić dobrą alternatywę dla używanych przez służby komunikatorów (takich jak Signal czy WhatsApp).

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło