Jak wyjaśniono, resort liczy na udział firm z różnych sektorów, ale biznes studzi entuzjazm.
"Nie spodziewamy się lawiny wniosków"
"Nie spodziewam się lawiny wniosków. Racjonalni przedsiębiorcy nie skuszą się na benefity, które mogą dać krótkotrwałe efekty i zakopać firmę w problemach na lata" – ocenił ekspert BCC ds. rynku pracy Grzegorz Kuliś, cytowany w artykule.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także:
"Zorientują się". Wieszczy ciemne chmury nad Nawrockim
Jak zaznaczono, wsparcie rzędu 1 mln zł na projekt jest oceniane tym samym jako kropla w morzu potrzeb.
"Organizacje pracodawców ostrzegają też, że do programu mogą nie dołączyć firmy z produkcji, przetwórstwa, transportu, budownictwa, handlu czy gastronomii - branż, które zatrudniają miliony Polaków i w których utrzymanie wydajności wymaga pełnych obsad" - napisano, dodając, że zdaniem przedsiębiorców "to kosztowna rewolucja, na którą brakuje ludzi, pieniędzy i technologii".
Pilotaż kluczowego programu. Oto szczegóły
Wskazała, że podmioty, które zakwalifikują się do udziału w programie, będą mogły otrzymać dofinansowanie na jego przeprowadzenie. Będzie to – jak mówiła – maksymalnie do miliona złotych dofinansowania, a koszt w przeliczeniu na jednego pracownika – do 20 tys. zł.
- Oczywiście udział w tym pilotażu wiąże się także z pewnymi obowiązkami i warunkami. Po pierwsze, trzeba ten czas pracy skrócić; w pierwszym półroczu trwania pilotażu o średnio 10 proc., w drugim półroczu co najmniej o 20 proc. Oczywiście z zachowaniem tego samego poziomu wynagrodzeń. Nie ma mowy i nie będzie zgody na jakiekolwiek próby obniżania wynagrodzeń dla pracowników objętych pilotażem ani nie może być przyzwolenia na jakiekolwiek pogarszanie warunków pracy. To jest brzegowy warunek udziału w pilotażu - zaznaczyła ministra.
Ponadto pilotażem będzie musiała być objęta określona grupa pracowników, w której będą pracownicy szeregowi i ewentualnie przedstawiciele kadry kierowniczej.
Źródło: