Kreował się na przedstawiciela narodu. W jego opowieści Polacy mierzą się z opresją żydowskich komunistów

1 tydzień temu 11

Moczar zabiera głos

Ponad miesiąca potrzebował Mieczysław Moczar, by po wybuchu studenckich protestów i początku kryzysu marcowego zabrać publicznie głos. W dodatku jego wypowiedź dotyczyła historii i patriotyzmu. Chociaż minister spraw wewnętrznych i prezes ZBoWiD-u udzielił Polskiej Agencji Prasowej obszernego wywiadu – przedrukowanego przez wszystkie ważniejsze gazety, w tym lokalne – z okazji "miesiąca pamięci narodowej" (przypadał w kwietniu), wątków w tej rozmowie poruszono znacznie więcej, a wszystkie razem składały się na wyraźny sens polityczny. Odnosił się do teraźniejszości, ale jednocześnie pokazał, jak ważnym tworzywem była dla przywódcy "partyzantów" historia: używał jej do poszerzenia grona swoich zwolenników, nią atakował zdefiniowane przez siebie grono wrogów patriotyzmu, wręcz polskości.

Dla Moczara II wojna światowa była czasem "wielkiego bohaterstwa narodu polskiego, a także jego martyrologii. Jest to niesłychanie piękna karta w dziejach naszego narodu, karta, która jest czymś wyjątkowym, budzącym uzasadnioną dumę". W kampanii wrześniowej Polacy wykazali się wyjątkowym heroizmem, polska armia broniła się dłużej niż inne napadnięte państwa, mimo przygniatającej przewagi niemieckiej. Polska wyjątkowość polegała też na tym, że byliśmy "jedynym narodem w Europie, który walczył na tak licznych frontach". Jednym tchem, jako równorzędne, Moczar wymienił Narwik, Tobruk, Monte Cassino oraz Lenino i Berlin. Odwołał się do kombatanckiej wspólnoty ponad podziałami jako sojuszu w walce o dobre imię Polski, który daje odpór syjonistom: "Wszyscy członkowie ZBoWiD-u, a więc AK-owcy, AL-owcy, BCH-owcy [kolejność tej wyliczanki zrywa z obowiązującym rytuałem komunistycznym – przyp. Piotr Machcewicz], wszyscy kombatanci, byli więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych, ci którzy walczyli i cierpieli za ojczyznę, stanęli we wspólnym froncie przeciw oszczercom, którzy coraz aktywniej prowadzą swoją niecną kampanię antypolską".

Uroczystości w siedzibie ZBoWiD. Mieczysław Moczar (z lewej) rozmawia z generałem Zygmuntem Berlingiem.

Uroczystości w siedzibie ZBoWiD. Mieczysław Moczar (z lewej) rozmawia z generałem Zygmuntem Berlingiem. Fot. Zbyszko Siemaszko / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Przez obszerną część wywiadu Moczar uderzał w stalinistów, największe zagrożenie dla narodu polskiego: "Nie sposób jest przy tym pominąć jeszcze jednego problemu, o którym do niedawna milczało się. Mam na myśli fakt przyjścia do nas razem z bohaterskimi żołnierzami pewnych polityków przybranych w płaszcze oficerskie, którzy później uważali, iż z tego tytułu tylko im – Zambrowskim, Radkiewiczom, Bermanom – przysługuje prawo do przywództwa na określanie tego, co jest słuszne dla narodu polskiego. Fakt ten był wówczas wyrazem niewiary w nas. Od tego zaczęło się zło, które trwało do 1956 r. Piętnował stalinowców za prześladowania "rzeczników haseł szerokiego patriotycznego frontu narodowego", puścił w świat nawet kryptonim "Bagno", czyli sprawy rozpracowywania przez bezpiekę środowiska zwolenników Moczara. Pokazuje to, że jego osobiste urazy z początku lat pięćdziesiątych były wciąż żywe.

Moczar nawiązywał do mitu Października ?56 jako ruchu patriotycznej odnowy, ale przede wszystkim kreował się na przedstawiciela narodu polskiego. W jego opowieści Polacy mierzą się z opresją ze strony żydowskich komunistów; przyszli oni do Polski wraz z armią uformowaną w ZSRR. Na bardziej otwarte odwołanie do antyrosyjskich urazów, żywych w polskim społeczeństwie, minister spraw wewnętrznych nie mógł sobie w oficjalnej wypowiedzi pozwolić. I tak ryzykował. Było oczywiste, że wywiad uważnie przeczytają ludzie Moskwy w Polsce i przekażą go na Kreml. Może takie właśnie aluzje przeważyły o niechęci do Moczara i w decydujących dla niego momentach radzieckie kierownictwo nie udzieliło mu wsparcia.

Ministra spraw wewnętrznych oburzył postępek redaktorów encyklopedii PWN, żydowskich stalinowców: "Niewiele obchodziły ich sprawy, które stanowią dumę narodu polskiego"; dlatego polskimi doświadczeniami z czasów wojny "muszą zajmować się ludzie, którzy to rozumieją, którzy czują oddech naszego narodu"486. Na koniec rozmowy stwierdził, że to właśnie przeciwnicy zajmowania się polskim bohaterstwem i martyrologią stoją za wywołaniem studenckich protestów – zręcznie połączył wątki historyczne i współczesne, by przypomnieć, kto jest wrogiem.

Gomułkę wywiad oburzył, a przynajmniej tak powiedziała Janowi Ptasińskiemu żona I sekretarza 487. Można się domyślać, że "Wiesławowi" nie spodobało się ani odwoływanie się do niekomunistycznych tradycji walk o wolność, ani eksponowanie podziałów w kierownictwie partii. Jeżeli jednak Moczar odwoływał się do szerszego kręgu odbiorców, osiągnął swój cel. "Jestem głęboko tym tekstem poruszony" – zapisał w swoim dzienniku Janusz Zabłocki. Najsilniej przemówił do niego fragment o komunistach, którzy przyszli ze wschodu – doszukał się w nim uderzenia w tych, którzy rządzili "z obcego nadania, a nie z mandatu własnego narodu"488.

W osobistej spuściźnie Moczara znajduje się wiele listów wyrażających akceptację, a nawet entuzjazm dla wywiadu. Major rezerwy i lekarz weterynarz z Gliwic nie żałował czasu ani papieru na laurkę: Przed chwilą wysłuchałem w dzienniku telewizyjnym wyjątki z deklaracji ob. Ministra […]. Jest to deklaracja prosta, żołnierska i polska, której od dawna oczekiwałem ja osobiście, a ze mną również wielu rodaków. Obywatel Generał złożył w niej hołd pięknym tradycjom Narodu Polskiego, wszystkim żołnierzom i cywilom, którzy za słuszną sprawę oddali życie, oraz potępił tych, którzy ośmieszali i poniewierali patriotyzm i utworzyli słowo "bohaterszczyzna".

Tablica na budynku dworca upamiętniająca osoby zmuszone do opuszczenia Polski po marcu 1968.

Tablica na budynku dworca upamiętniająca osoby zmuszone do opuszczenia Polski po marcu 1968. Fot. Adrian Grycuk / CC BY-SA 3.0 via Wikimedia Commons

[…]

Autor innego listu dał wyraz entuzjazmowi, a zarazem uldze: "Na taką ocenę historii naszego narodu czekałem 20 lat. Mam nadzieję, że słowa Wasze znajdą drogę do podręczników historii, które przez 20 lat sączyły w dusze młodzieży jad kosmopolityzmu" 490. O wywiadzie z uznaniem wypowiadał się także czytelnik z Olsztyna: napawa nadzieją cały naród, partyjnych i bezpartyjnych, wierzących i komunistów i tych do niedawna nieuznawanych […]. Efekty Waszej pracy są coraz bardziej widoczne i odczuwalne przez cały naród. Wasza postawa […] zapobiegła dalszym zniekształceniom naszej historii, kładąc kres dalszemu osłabianiu pamięci o bohaterach narodowych 491.

Retoryka "partyzantów", patriotyczna, a zarazem wymierzona w Żydów, rzekomo odpowiedzialnych za wprowadzenie w Polsce stalinizmu, przyciągała ludzi, którzy wywodzili się z zupełnie innych środowisk niż ruch komunistyczny, jak choćby Janusz Zabłocki. Kazimierz Kąkol, jeden z najbardziej emblematycznych publicystów marcowych, był żołnierzem AK i walczył szeregach batalionu harcerskiego "Wigry" w powstaniu warszawskim, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych 492.

Z materiałów prowadzonej przez SB inwigilacji byłych oficerów Komendy Głównej AK wynika, że nawet jeżeli wyrażali sympatię do protestujących studentów, jednocześnie wielu z nich popierało walkę z "syjonizmem".

"Słusznie, że przystąpiono do oczyszczania aparatu państwowego i partyjnego ze syjonistów i osób, które nie powinny zajmować eksponowanych stanowisk" 493 – uważał pułkownik Antoni Sanojca (a przynajmniej taką informację dostarczył SB tajny współpracownik). W ocenie pułkownika Kazimierza Pluty-Czachowskiego i pułkownika Jana Rzepeckiego sytuacja w marcu 1968 wyglądała następująco: "Podkreśla się dużą inteligencję, dalekowzroczność i zręczność polityczną ministra Moczara. Cel został osiągnięty. Wrzód wreszcie pękł" 494.

Dawni dowódcy AK zapewne nie łudzili się co do systemu komunistycznego, ale woleli mieć do czynienia z Moczarem i jego "patriotycznie" nastawionymi zwolennikami niż z tym środowiskiem w obozie władzy, w które uderzali "partyzanci". Przynajmniej część z nich utożsamiała zwalnianych "syjonistów" ze stalinowcami i obciążała ich odpowiedzialnością za najcięższe represje wobec polskich patriotów. Paradoksalnie zaakceptowali człowieka, który bezpośrednio po wojnie był szefem łódzkiego UB oraz wiceministrem bezpieczeństwa publicznego, i zasłużył się w niszczeniu podziemia niepodległościowego.

Jeszcze bardziej jednoznaczną sympatię do czystki antyżydowskiej SB dostrzegła wśród byłych działaczy i żołnierzy ruchu narodowego. Dwóch byłych członków ONR oraz żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych wyrażali w rozmowie "zadowolenie z racji postawienia sprawy syjonizmu. Mówią, że wiele lat wstecz podobne tezy pisał Roman Dmowski, wskazując, że największym wrogiem organizacji jest mafia żydowska. Cała ta sprawa spowodowała dużo zamętu, ale spełniła bardzo pozytywną rolę, gdyż scementowała naród polski" 495. Odwołanie do Dmowskiego nie wzięło się znikąd. W 1968 roku w przestrzeni publicznej pojawiły się głosy równoznaczne z jego rehabilitacją – rzecz wcześniej nie do pomyślenia. Na początku kwietnia Janusz Wilhelmi, redaktor naczelny warszawskiej "Kultury", zaatakował Romana Zimanda za artykuł w "Przeglądzie Filozoficznym", krytykujący Dmowskiego za jego rozumienie narodu: Jednostka żyje w narodzie i losu narodowego nigdy nie mogła uniknąć i nigdy go nie uniknie. Wybierając na niekorzyść narodu wybiera zatem na własną niekorzyść. […] Dlatego nie jest w ogóle wartością żadna konkretna wolność, żadna konkretna sprawiedliwość, jeżeli godzi ona naprawdę w interesy narodu 496.

Credo Wilhelmiego nie powstydziłoby się żadne pismo wydawane przez obóz endecki. Atak opublikowany w najważniejszym tygodniku kulturalnym na artykuł w niszowym periodyku naukowym kończył się pytaniem zgodnym z marcową retoryką: kto dopuścił rozważania Zimanda do druku? Pokazywało ono, że w tej polemice nie chodziło bynajmniej o dylematy myśli politycznej z odległych dziesięcioleci.

Grób Mieczysława Moczara w Rąblowie.

Grób Mieczysława Moczara w Rąblowie. Fot. Janmad / CC BY 3.0 via Wikimedia Commons

[…]

Patriotyczna retoryka Moczara i jego zwolenników poszerzała ich bazę społeczną. Przyciągano do współpracy, a przynajmniej zyskiwano życzliwość ludzi odległych politycznie, ideowo lub mentalnie od obozu rządzącego. Moczarowski patriotyzm otwierał się na tradycje i doświadczenia marginalizowane w Polsce Ludowej; czerpał przede wszystkim z dziedzictwa AK i innych niekomunistycznych formacji z czasów II wojny światowej, włącznie z Polskimi Siłami Zbrojnymi na Zachodzie. Najsilniejszym spoiwem emocjonalnym były heroizm i martyrologia z czasów wojny, żywe doświadczenie milionów Polaków. Antysemityzm, lekko tylko zakamuflowany, a niekiedy wyrażany zupełnie otwarcie, był niezbywalnym elementem moczarowskiego patriotyzmu, przez część społeczeństwa przyjmowanym równie chętnie jak rewaloryzacja niekomunistycznych wątków tradycji narodowej.

Z retoryki patriotyczno-antysemickiej "partyzanci" utkali zasłonę dla zmian, które chcieli przeprowadzić w strukturach władzy, życiu społecznym i kulturalnym. Była narzędziem mobilizowania "ruchu społecznego", o którym pisano w cytowanym dokumencie SB sporządzonym tuż przed marcowym wybuchem 502.

Prawdopodobnie Moczar i jego najbliżsi współpracownicy autentycznie wierzyli, że działają na rzecz wyzwolenia Polski spod obcych, antynarodowych wpływów. W środku marcowego kryzysu Jan Szczepański odbył rozmowę z wiceministrem spraw wewnętrznych: Szlachcic wyłożył mi teorię nacjonalistycznego buntu przeciw komunistycznym elitom żydowskim. Głosi ona, że elity te w obronie przed hitleryzmem opuściły swoje partie komunistyczne w krajach europejskich i schroniły się w ZSRR, a ten narzucił je potem krajom wschodnioeuropejskim w imię imperialnych interesów rosyjskich. Obecnie w Polsce rozpoczęła się ostatnia faza walki o usunięcie tej elity żydowskiej i wyeliminowanie jej wpływu 503.

Trudno o bardziej lapidarne wyłożenie teorii o konieczności "unarodowienia" systemu komunistycznego. Miała wyznawców nie tylko nad Wisłą,  ale i w innych krajach bloku wschodniego, z Rumunią na czele.

***Publikujemy fragment książki Pawła Machcewicza "Narodowy komunizm po polsku. 'Partyzanci" Moczara", wydanej w przez wydawnictwo Krytyka Polityczna we wrześniu 2025 roku.

Przeczytaj źródło