Kradzież klejnotów w Luwrze. Ministerstwo: Nie były objęte ubezpieczeniem

2 tygodni temu 19

Media: Klejnoty z Luwru nie były ubezpieczone

Francuski dziennik "Le Parisien" ustalił, że osiem klejnotów skradzionych z Luwru nie było objętych prywatnym ubezpieczeniem. Miały one bowiem status "kolekcji narodowej", co oznacza, że były własnością państwa i to właśnie na nim spoczywała odpowiedzialność w tej kwestii. Doniesienia potwierdziło Ministerstwo Kultury Francji w rozmowie z "Le Figaro". "Państwo jest swoim własnym ubezpieczycielem" - napisano w oświadczeniu. Jak wyjaśnił resort, ewentualne dodatkowe ubezpieczenie wiązałoby się z dużymi kosztami. - W przypadku kradzieży takiej jak ta, która miała miejsce w niedzielę w Luwrze, muzea narodowe pozostają z samymi łzami - powiedział prezes francuskiej firmy ubezpieczeniowej Serex Assurances Romain Déchelette w rozmowie z "Le Parisien". 

Co złodzieje ukradli w Luwrze?

Skradziono osiem przedmiotów: diadem z szafirem, naszyjnik i pojedynczy kolczyk z kompletu związanego z XIX-wiecznymi francuskimi królowymi Marią Amelią i Hortensją; naszyjnik i kolczyki ze szmaragdów należące do drugiej żony Napoleona Bonaparte - cesarzowej Marii Ludwiki Austriaczki; broszkę-relikwiarz; diadem cesarzowej Eugenii oraz jej dużą broszkę w kształcie kokardy. Z gabloty zniknęła również korona cesarzowej Eugenii, ale jak się okazało, została ona zgubiona przez sprawców, a następnie odnaleziona w pobliżu muzeum przez służby. 

Zobacz wideo Tak wygląda Tour de France od kuchni

Napad na Luwr

Do napadu doszło w niedzielny poranek 19 października. Według doniesień "Le Parisien" cztery zamaskowane osoby włamały się wówczas do budynku za pomocą podnośnika. Następnie weszły na pierwsze piętro do Galerii Apollo, gdzie rozbiły gabloty, zabrały biżuterię, a następnie uciekły dwoma skuterami. Całość zajęła im kilka minut.

Więcej informacji na ten temat znajduje się w artykule: "Nowe informacje o zuchwałej kradzieży w Luwrze. Nieuzbrojeni weszli przez okno. Wystarczyło 7 minut".

Źródła:Le Parisien, Le Figaro, Newsweek

Przeczytaj źródło