Czy tą nową aplikacją UE przypadkiem nie uzależnia się od Google’a?
Narzędzie do weryfikacji wieku jest częścią projektu Europejskiego Portfela Tożsamości Cyfrowej (EUDI Wallet). Idea stojąca za tą aplikacją jest szczytna: zapewnić obywatelom narzędzie do potwierdzania wieku, jednocześnie chroniąc ich prywatność i dając państwom członkowskim elastyczność w tworzeniu własnych rozwiązań. Obecnie aplikacja jest w początkowej, prototypowej wersji i nie jest jeszcze gotowa do produkcyjnego użycia. Brakuje jej również pełnych funkcji bezpieczeństwa, takich jak zaciemnianie kodu (code obfuscation) czy mechanizmy antysabotażowe (anti-tampering measures), które są kluczowe dla ochrony wrażliwych danych.
Czytaj też: To narzędzie pozwala powrócić z Windows 11 na Windows 10 w pięciu kliknięciach i bez utraty danych
Teoretycznie, stworzenie własnej aplikacji do weryfikacji wieku przez UE mogłoby przynieść znaczące korzyści w porównaniu do powierzania tak delikatnych informacji firmom zewnętrznym zajmującym się weryfikacją wieku. Eliminowałoby to potrzebę zaufania wrażliwych danych stronom trzecim i potencjalnie zwiększyłoby kontrolę nad prywatnością użytkowników. Mimo tych zalet, plany dotyczące aplikacji wywołały spore zamieszanie w sieci.
Czytaj też: Przeglądarki internetowe wkraczają w erę sztucznej inteligencji. Czy to koniec rozszerzeń?
Jednakże, jak to często bywa z dużymi projektami technologicznymi, plany te już na wczesnym etapie budzą spore kontrowersje, a głównym punktem zapalnym okazuje się potencjalna zależność od… Google. Chodzi przede wszystkim o integrację z Google Play Integrity API (Application Programming Interface). API to sprawdza, czy system operacyjny urządzenia ma licencję Google i czy aplikacja została pobrana ze Sklepu Play. Oznacza to, że jeśli spróbujemy użyć aplikacji na systemie Android nieposiadającym licencji Google lub pobrać aplikację spoza Sklepu Play, może ona po prostu nie działać.
Czytaj też: Smartfony mogą podrożeć. Resort kultury chce opłaty od wszystkich nowych urządzeń
Z racji, że jest to dopiero wczesny etap prac, funkcja nie została jeszcze zaimplementowana. Jeśli jednak zostanie wdrożona, może to znacząco ograniczyć wolność użytkownika. Co ważniejsze, stoi to w sprzeczności z działaniami antymonopolowymi Unii Europejskiej przeciwko Google, które dążą do zmniejszenia dominacji amerykańskiego giganta technologicznego na rynku. Nic więc dziwnego, że ta decyzja wywołała falę krytyki wśród specjalistów. Na GitHubie i Reddicie toczy się gorąca dyskusja, gdzie wielu wyraża obawy o unijną niezależność technologiczną. Krytycy argumentują, że taki krok stworzyłby zależność od amerykańskich gigantów technologicznych i podważyłby cyfrową suwerenność UE. Nie zabrakło też przykładów innych aplikacji tożsamościowych, takich jak Yivi – holenderska aplikacja do weryfikacji wieku, która działa bez Google Play Integrity API i jest dostępna w otwartych sklepach z aplikacjami, np. F-Droid. To pokazuje, że się da.
Czytaj też: Google wprowadza Web Guide. AI uporządkuje nawet wyniki wyszukiwania
Oczywiście nic jeszcze nie jest przesądzone. Na razie problem pozostaje otwarty, a osoby odpowiedzialne za projekt nie odpowiedziały na zgłoszone obawy. Sytuacja pokazuje jednak rozdźwięk między deklaracjami UE a praktyką. Z jednej strony Unia zabiega o technologiczną niezależność, z drugiej – kluczowe systemy projektuje w oparciu o amerykańską infrastrukturę. Jeśli UE chce budować własną, niezależną przestrzeń cyfrową, musi konsekwentnie szukać alternatyw dla rozwiązań globalnych korporacji, a nie tak mocno na nich polegać.