Koniec Hołowni, rusza giełda nazwisk. "Czeka nas pewnie rozlew krwi"

1 miesiąc temu 19

Hołownia chce do ONZ 

W styczniu Polska 2050 ma wybrać nowe władze, w tym przewodniczącego partii. W sobotę Hołownia ogłosił, że nie będzie już ubiegał się o kierowanie założoną przez siebie partią, a w poniedziałek potwierdził doniesienia Onetu, że kandyduje na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. "Nigdy wcześniej Polaka nie było w takim miejscu w strukturach ONZ, a temat wsparcia humanitarnego znam lepiej niż politykę, bo zajmowałem się nim dwa razy dłużej, rozwijając moje fundacje na całym świecie. Te dwa lata nauczyły mnie zaś budować więź między państwami. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, jak ważne byłoby dodanie do tego ogromnego wyzwania polskiej i szerzej - wschodniej i północnoeuropejskiej perspektywy" - napisał Hołownia na Facebooku, tłumacząc motywy swej decyzji. 

Zobacz wideo Donald Tusk o Ukrainie. "Ta wojna to jest też nasza wojna"

Wybór nowego szefa ONZ-owskiej agencji zajmującej się problemami uchodźców zaplanowany jest na grudzień (wtedy kończy się kadencja obecnego UNHCR, Włocha Filippo Grandi), więc teoretycznie, w razie niepowodzenia, obecny marszałek Sejmu mógłby jeszcze zmienić zdanie i stanąć do wyborów w partii. Nasi rozmówcy w Polsce 2050 są jednak przekonani, że decyzja Hołowni jest ostateczna. - Szymon sygnalizował nam to już od jakiś czas temu, że będzie chciał odejść i zdania pewnie nie zmieni - słyszymy od kilkorga członków jego partii.  

Pełczyńska-Nałęcz, Śliz, Kobosko? 

Wiele wskazuje więc na to, że Polskę 2050, która zresztą w oficjalnej nazwie ma nazwisko Szymona Hołowni, czeka więc rewolucja kadrowa. Obecny szef w roli swej następczyni widziałby Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, której klub, zgodnie z wolą ustępującego lidera, w poniedziałek wieczorem udzielił rekomendacji na stanowisko wicepremiera w rządzie Donalda Tuska. Decyzję klubu ma jeszcze potwierdzić we wtorek wieczorem Rada Krajowa Polski 2050. 

Pełczyńska-Nałęcz, jeśli ostatecznie będzie na to zgoda reszty ugrupowań koalicyjnych, miałaby zasiąść w fotelu wicepremiera w listopadzie, przy okazji przetasowań sejmowych. 13 listopada upływa bowiem dwuletnia kadencja marszałka Hołowni i zgodnie z umową koalicyjną stanowisko to powinien przekazać liderowi Nowej Lewicy Włodzimierzowi Czarzastemu. Sam Hołownia może wówczas zostać jednym z wicemarszałków i sprawować tę funkcję do momentu rozstrzygnięcia wyboru nowego Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. 

Funkcja wicepremiera z pewnością pomogłaby Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz w walce o schedę po Szymonie Hołowni, choć łatwo i tak nie będzie miała, bo ma sporo przeciwników w partii, zwłaszcza wśród parlamentarzystów Polski 2050. - To osoba, która w dużej mierze gra na siebie, jeśli ktoś jej przeszkadza, to go zabija - w ten sposób ministerkę funduszy opisuje jeden z polityków. - Zimą czeka nas pewnie rozlew krwi - dodaje.  

Innego oczywistego pretendenta do objęcia władzy w partii nie ma, niemniej posłowie Polski 2050 wskazują nam nazwiska kilku osób, których widzieliby w fotelu lidera. To m.in. Paweł Śliz i europoseł Michał Kobosko. - Gdyby zechciał wrócić z Brukseli, to moim zdaniem miałby spore szanse i na przywództwo w partii i na tekę wicepremiera, bo Michał jest osobą zupełnie niekontrowersyjną - przekonuje jedna z posłanek.  

A może Petru? 

Inny z naszych rozmówców kreśli dość zaskakujący scenariusz, zgodnie z którym Polskę 2050 mógłby przejąć Ryszard Petru, w przeszłości założyciel i szef Nowoczesnej. - To bardzo doświadczony polityk. W przeszłości popełniał błędy, ale sądzę, że wyciągnął z nich wnioski. Dziś to już zupełnie inna osoba niż przed laty - przekonuje nas parlamentarzysta Polski 2050. - Proszę też zwrócić uwagę, że część naszych posłów to byli działacze Nowoczesnej - dodaje.  

Nasz rozmówca ma na myśli m.in. ministerkę klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę oraz posła Mirosława Suchonia. Oboje opuścili Nowoczesną na początku 2021 roku, współtworząc koło kiełkującej wówczas na scenie politycznej Polski 2050.  

Wariant z Ryszardem Petru jako ewentualnym następcą Szymona Hołowni nie budzi jednak entuzjazmu wśród innych członków Polski 2050. - Miał już kiedyś swą szansę w polityce i ją zmarnował - słyszymy od jednego z nich. 

Gdyby związany dziś z Polską 2050 ekonomista sięgnął po władzę w partii, byłby to dość sensacyjny zwrot w jego karierze politycznej. Petru najpierw dekadę temu z powodzeniem tworzył projekt polityczny, który miał nawet szansę zagrozić PO, by później - po skandalu z wyjazdem sylwestrowym do Portugalii w czasie, gdy w Sejmie trwał protest opozycji - być zmuszonym oddać władzę partyjnej koleżance Katarzynie Lubnauer i w końcu odejść z Nowoczesnej. W 2022 r. polityk na krótko wrócił jeszcze do swej macierzystej partii, ale szybko popadł w konflikt z obecnym jej liderem Adamem Szłapką i ostatecznie przeniósł się do Polski 2050. 

Ryszard Petru to jednak niejedyna osoba związana w przeszłości z Nowoczesną, która pojawia się na giełdzie nazwisk potencjalnych następców Szymona Hołowni. Niektórzy nasi rozmówcy wskazują na możliwy start ministerki Hennig-Kloski. - Sądzę, że jeśli nie Katarzyna, to funkcję przewodniczącego powinien objąć ktoś z rządu - tłumaczy nam posłanka Polski 2050, której bliżej do szefowej MFiPR. - Jest pytanie o kierunek, w którym pójdzie partia. Jeśli przewodniczącą zostanie Katarzyna, to będzie zapewne kontynuować politykę Szymona, czyli odróżniania się od PO. Paulinie, jak sądzę, bardziej po drodze z Platformą - ocenia nasza rozmówczyni. 

Partii grozi rozpad? 

Atmosfera po sobotniej Radzie Krajowej jest fatalna, bo choć, jak przekonują nas politycy tej partii, spodziewali się odejścia Hołowni, to mało kto wierzył, że lider rzeczywiście zdecyduje się ich zostawić. Niektórzy wciąż wierzą, że marszałek Sejmu zmieni zdanie. - Oby - słyszymy od jednej z polityczek.  

Nasi rozmówcy przyznają zarazem, iż bez Hołowni ugrupowanie może się rozpaść, bo w Sejmie od miesięcy słychać o tym, iż część posłów rozmawia czy to z Koalicją Obywatelską, czy z Lewicą. Teoretycznie okazją do zmiany barw partyjnych mogłaby być późna jesień, kiedy to powstać ma nowa formacja z połączenia struktur Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej oraz Inicjatywy Polska. Już latem część naszych rozmówców z KO nie wykluczała, że być może fuzja obejmie także niektórych chętnych z Polski 2050, mimo że taki scenariusz wykluczał wówczas Donald Tusk. W czasie jednego z posiedzeń zarządu partii przestrzegał swych kolegów przed wyciąganiem parlamentarzystów z innych partii koalicyjnych.  

Rozpad ugrupowania Hołowni mógłby bowiem zachwiać całym obozem rządowym, który w Sejmie liczy obecnie 240 posłów (przy wsparciu Tomasza Zimocha, Izabeli Bodnar i Adama Gomoły, którzy już wcześniej opuścili Polskę 2050, może liczyć na 243 głosy). Jedno tylko ubiegłotygodniowe głosowanie w sprawie prezydenckiego projektu ustawy o CPK pokazało, że bez głosów zdecydowanej większości Polski 2050 Koalicja 15 października nie będzie w stanie uchwalać ustaw. 

W ostatni piątek klub Szymona Hołowni podzielił się podczas głosowania nad propozycją Karola Nawrockiego, która zakładała budowę CPK według koncepcji powstałej jeszcze w czasie rządów PiS. Wystarczyło, by dziewięcioro posłów Polski 2050 (w tym ich lider) podniosło rękę przeciwko odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu, a kolejne czternaścioro wstrzymało się od głosu, by rząd to głosowanie przegrał. Tusk nie krył zresztą irytacji postawą koalicjanta. - Jest mi przykro, że marszałek Hołownia i tak duża grupa posłów z jego ugrupowania stanęła w tej kwestii po stronie prezydenta Nawrockiego, bo to bardzo źle wróży na przyszłość - mówił premier. 

Ewentualny podział Polski 2050 mógłby być korzystny dla KO tylko w jednym wariancie, gdyby w orbitę Tuska dostała się zdecydowana większość (ponad dwudziestu) posłów Polski 2050. Póki co taki scenariusz wydaje się jednak mało prawdopodobny. 

Przeczytaj źródło