Konfederacja, KonFed, KoBra. Znamy plany Korwin-Mikkego. "Wszyscy się szykują"

1 miesiąc temu 24

Brauniści podali korwinistom czarną polewkę, trwa więc szukanie nowych sojuszników. Celem są wybory parlamentarne, najlepiej przedterminowe. Po co Korwin-Mikkemu kolejna Konfederacja? - Od kiedy Freud zaistniał na świecie, wiadomo, że jeśli coś zrobiłem, to może na przykład dlatego, że w dzieciństwie zobaczyłem zieloną gąsienicę - mówi polityk.

Janusz Korwin-Mikke podczas spotkania w ramach trasy Wakacje z Konfederacją w 2021 roku Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl

- Mam nadzieję, że wystartujemy w najbliższych wyborach parlamentarnych - mówi nam Janusz Korwin-Mikke. Eksposeł Konfederacji nie jest zbyt wylewny, gdy chodzi o szczegóły jego nowej partii. Przed kilkoma dniami o zarejestrowaniu kolejnej partii ze słowem "konfederacja" w nazwie informowała "Rzeczpospolita". Postanowienie sądu w tej sprawie nie jest prawomocne. Jak wynika z rejestru sądowego, oficjalny skrót nowego tworu Korwin-Mikkego to KonFed. Kto do niego należy? Tego polityk za żadne skarby nie chce powiedzieć. - Nawet ksiądz na spowiedzi ze mnie tego nie wyciągnie - rzuca krótko. 

Krótkie przypomnienie: Korwin-Mikke był jednym z założycieli Konfederacji Wolność i Niepodległość w 2019 roku. Do 2023 roku zasiadał w Sejmie i kierował należącą do "Konfy" partią KORWiN (Konfederacja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja). W ostatnich wyborach nie dostał się do Sejmu. Po uzyskaniu przez Konfederację wyniku znacznie poniżej oczekiwań Korwin-Mikke został oskarżony przez partyjnych kolegów o sabotowanie kampanii. Ostatecznie został wyrzucony z Konfederacji, a stery w jego partii przejął Sławomir Mentzen, który zmienił nazwę ugrupowania na Nowa Nadzieja. Sam Korwin-Mikke ponownie zarejestrował partię o nazwie KORWiN. Poszła za nim niewielka część działaczy. 

Zobacz wideo Tusk o rosyjskich dronach w Polsce. "Prawdopodobna prowokacja na dużą skalę" Wybierz serwis

KoBry nie będzie. "Braun się wypiął"

Na początku tego roku Grzegorz Braun postanowił samodzielnie startować w wyborach prezydenckich, przez co musiał się pożegnać z Konfederacją (tą w parlamencie). Braun sam kieruje partią Konfederacja Korony Polskiej. Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że KonFed jest czwartą konfederacją.

Nie jest tajemnicą, że Braun i Korwin-Mikke mają dobre relacje. W ostatnim czasie spekulowano o tym, że połączą siły w ramach tworu o nazwie KoBra, która wzięła się od pierwszych liter nazwisk obu polityków. Celem miał być wspólny start w wyborach parlamentarnych, ale na czerwcowym kongresie partia Brauna zdecydowała o samodzielnym kandydowaniu, co zostało bardzo źle przyjęte wśród działaczy wiernych Korwin-Mikkemu. Sam Korwin-Mikke przekonuje, że KoBra nie była pomysłem ani jego, ani Brauna. - Mamy dobre stosunki, a po obu stronach są deklaracje o współpracy. Nikt z nas jednak nie proponował tej nazwy - mówi w Gazeta.pl. Od jednego działacza z kręgów korwinowskich słyszymy, że KoBra od początku była historią wymyśloną na potrzeby mediów. - Wiadomo, że to chwytliwe dla prasy, ale politycznie taka nazwa nie ma sensu - mówi. Inna osoba ze środowiska mówi tak: - Miała być ta niby-KoBra, ale Braun się wypiął, więc jest KonFed, nowa Konfederacja. Ta nazwa jest jakoś tam logiczna, bo przecież Korwin-Mikke zakładał pierwszą Konfederację. 

Dlaczego Braun "się wypiął"? W środowisku dominuje teoria, że po uzyskaniu zaskakująco dobrego wyniku w wyborach prezydenckich partia polityka skandalisty uznała, że Korwin-Mikke i skupieni wokół niego działacze nie są potrzebni. - O to proszę pytać pana Brauna, ja takiego wrażenia nie odniosłem - odpowiada na to Korwin-Mikke. 

"Tajna broń" na przyspieszone wybory

Jak ustaliliśmy, jednym z architektów nowej Konfederacji jest Robert Tamioła, członek KORWiN-a i prezes Fundacji Kisiela. - KoBra była nazwą roboczą, a Konfederacja docelową. Przyjęła się w mediach i zaczęliśmy jej potocznie używać, bo nazwa faktyczna - Konfederacja - to nasza tajna broń na przyspieszone wybory wiosną przyszłego roku. Wszyscy się do nich szykują, więc my również -  mówi nam Tamioła. - Choć kontakt Korwina i Brauna jest dobry, wiem, że ze sobą regularnie rozmawiają, to ostatecznie w Koronie uznali, że są wystarczająco silni i my nie jesteśmy im potrzebni - dodaje. 

W zamyśle Korwinowska Konfederacja ma być kolejną partią parasolową, która skupi pod sobą drobne ugrupowania i partyjki. W taki sposób Konfederacja parlamentarna - współtworzona przez Nową Nadzieję i Ruch Narodowy, a wcześniej też Koronę Brauna - omija w wyborach 8-procentowy próg wyborczy wymagany dla koalicji. - Zaczynamy już skupiać różne środowiska prawicowe - mówi Korwin-Mikke, ale odmawia podania szczegółów. Ujawniać potencjalnych partnerów nie chce też Tamioła. - Szukamy koalicjantów i cały czas wyciągamy rękę do pana Brauna i Korony, gdyby jednak uznali, że lepiej startować razem - mówi. 

Rozmowy z Markiem Wochem?

Jak słyszymy, do wstępnych rozmów miało dojść z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Marek Woch, lider ugrupowania i kandydat w ostatnich wyborach prezydenckich (zajął ostatnie miejsce), mówi nam, że  obecnie skupia się wyłącznie na Programowym Kongresie Zjednoczeniowym, który odbędzie się 20 września. - Tym teraz zajmuję się w 100 procentach. Co do rozmów politycznych z innymi ugrupowaniami, nie chciałbym się wypowiadać - mówi. - Wszystko jest otwarte - dodaje. 

Posunięcie Korwin-Mikkego komentował niedawno w Gazeta.pl wicerzecznik Konfederacji Bosaka i Mentzena. - Jak widać, pan Korwin-Mikke nie dogadał się z Grzegorzem Braunem i próbuje takiego desperackiego ruchu. To rzeczywiście słabe, bo to nie jest pomysł na budowanie własnej bazy poparcia, tylko żerowanie na poparciu, które ma Konfederacja. Najwyraźniej pan Korwin-Mikke liczy na niewiedzę lub ewentualną pomyłkę wyborców. Nie przejmujemy się tym, postanowienie sądu na razie jest nieprawomocne. Raczej nie jest to dla nas zagrożenie - mówił. 

Korwin-Mikke: Pytanie, dlaczego coś się zrobiło, jest bez sensu

Może chce pan po prostu dopiec byłym kolegom? - pytamy Korwin-Mikkego. 

- Uważam, że pytanie, nawet samego siebie, dlaczego coś się zrobiło, jest bez sensu. Od kiedy Freud zaistniał na świecie, wiadomo, że jeśli coś zrobiłem, to może na przykład dlatego, że w dzieciństwie zobaczyłem zieloną gąsienicę - odpowiada. - Zrobiłem coś, co jest bardzo rozsądne i mam nadzieję, że to w wyborach się sprawdzi - dodaje. 

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło