Gościem najnowszego odcinka podcastu "Co u nich słychać" jest Marek Włodarczyk - aktor znany z roli komisarza Zawady w serialu "Kryminalni". W rozmowie z Kubą Śliwińskim opowiada o swojej drodze z łódzkich Bałut na międzynarodowe ekrany, wspomina początki kariery, wyjazdy za granicę, a także kulisy pracy na planie kultowych produkcji. Jak trafił do amerykańskiego aresztu? Dlaczego w Niemczech grał głównie czarne charaktery? Jak popularność serialu "Kryminalni" wpłynęła na jego życie? Co dziś słychać u Marka Włodarczyka? Sprawdzamy w najnowszym odcinku podcastu Radia RMF24.
- Marek Włodarczyk, znany jako komisarz Zawada z "Kryminalnych", wychował się na łódzkich Bałutach - miejscu pełnym przygód i wyzwań.
- Od młodości był miłośnikiem sportu i motoryzacji, ale to miłość do teatru zmieniła jego życie i skierowała na aktorską ścieżkę.
- Po studiach w prestiżowej Łódzkiej Szkole Filmowej zaczął karierę, która zawiodła go nawet do USA, gdzie przeżył niecodzienną przygodę z aresztem.
- Po latach w Niemczech i różnych zawodach wrócił do Polski, zdobywając sławę rolą legendarnego komisarza Zawady.
- Chcesz poznać więcej fascynujących historii z życia Marka Włodarczyka i dowiedzieć się, jak wygląda jego prawdziwe oblicze? Posłuchaj podcast "Co u nich słychać?", możesz go tej obejrzeć w naszym kanale na YouTube!
"Zawsze wychodziłem z założenia: no risk, no fun". Co słychać u Marka Włodarczyka?Co u nich słychać?
Marek Włodarczyk urodził się w Łodzi, a wychował na słynnych Bałutach. Już od najmłodszych lat nie należał do grzecznych chłopców. Sam aktor przyznaje: Zawsze wychodziłem z założenia "no risk, no fun". To już towarzyszyło mi od młodości. Poza tym wychowałem się w dzielnicy, która jest znana z różnych rzeczy, nie z tego, że reprezentowała kulturę łódzką, tylko właśnie takie środowisko, gdzie się dużo rzeczy działo, tak na granicy, można powiedzieć, kryminalnej i otarłem się o to, ale też bez jakichś konsekwencji dla mnie.
Jako dzieciak, Marek Włodarczyk wymyślał z kolegami niebezpieczne zabawy. Wymyślaliśmy sobie sporty rodzaju wskakiwanie i wyskakiwanie do tramwaju. Dzisiaj jest to niemożliwe, bo drzwi są automatyczne - mówi.
Nie tylko ulica kształtowała młodego Marka. Od zawsze kochał motoryzację i sport.
Do dziś wspomina również swoją przygodę z piłką nożną: Zaczynałem jeszcze w szkole podstawowej, zaczynałem w drużynie, która była wtedy drugoligowa - Start Łódź. I pamiętam, że częściej chodziłem na boisko niż do szkoły. Później grałem w młodzikach w Widzewie.
Jednak to nie sport okazał się jego życiową drogą. Decydujący okazał się przypadek i... pierwsza miłość.
Spodobała mi się dziewczyna, która była o rok wyżej, która była w kółku teatralnym. [...] Poszedłem na pierwszą próbę, i pamiętam, wystąpiłem na akademii w jakichś zakładach z okazji Dnia Kobiet. Zaśpiewałem piosenkę... Dostałem duże brawa od wszystkich pań. No i tak się zaczęło. Spodobało mi się to. Spodobało mi się to, że publiczność reaguje. To fajne uczucie - wspomina aktor w podcaście "Co u nich słychać?".
Talent i determinacja zaprowadziły Włodarczyka do jednej z najbardziej prestiżowych uczelni artystycznych w Polsce - Łódzkiej Szkoły Filmowej. Dostałem się za pierwszym podejściem - mówi w Radiu RMF24 - Do dzisiaj mówię, że to był mój jeden z większych sukcesów w życiu.
Po ukończeniu szkoły Włodarczyk szybko otrzymał pierwsze filmowe propozycje, m.in. w "Samochodziku i Templariuszach". Jednak rzeczywistość PRL-u nie sprzyjała rozwojowi kariery. Marzeniem młodego aktora były Stany Zjednoczone. Po roku oczekiwania na paszport w końcu udało się wyjechać. Jednak amerykańska rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż w filmach.
Włodarczyk nie unika trudnych tematów. Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych trafił do amerykańskiego aresztu za przemyt alkoholu między stanami. Szeryf wpadł i otworzył lodówkę. Zobaczył cztery kartony. Skąd, jak i co? Przemyt alkoholu. Wszyscy do aresztu - wspomina.
To był tylko epizod, ale doskonale oddaje charakter Włodarczyka - zawsze na krawędzi, zawsze gotowy na przygodę. "Such is America" - usłyszał od znajomego, gdy cała trójka została zatrzymana. Po trzech godzinach i opłaceniu grzywny ruszyli dalej przez Stany, niemal bez grosza przy duszy, ale z bagażem niezwykłych wspomnień.
Po powrocie do Polski i krótkim epizodzie w teatrze, Włodarczyk zdecydował się na wyjazd do Niemiec. Tam nie od razu zagrał na scenie. Pracował jako mechanik samochodowy, a nawet przez chwilę miał zostać hydraulikiem. Jednak aktorstwo nie dało o sobie zapomnieć. W końcu trafił na niemieckie plany filmowe i teatralne, a kariera ruszyła z kopyta.
W 2004 roku, po ponad dwóch dekadach nieobecności, Marek Włodarczyk wrócił do Polski. To wtedy narodziła się jego najsłynniejsza rola - komisarza Zawady w serialu "Kryminalni".
Dla wielu widzów na zawsze już pozostanie komisarzem Zawadą - symbolem prawości, sprytu i nieustępliwości. Sam aktor podkreśla, że utożsamianie się z tą postacią to dla niego powód do dumy.
Życie Marka Włodarczyka to dowód na to, że warto ryzykować, łapać każdą szansę i - jak sam mówi - "mieć benzynę we krwi".
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24 Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.

2 tygodni temu
15





English (US) ·
Polish (PL) ·