Osiem meczów, osiem zwycięstw i forma, która zachwyca całą ligę – Oklahoma City Thunder rozpoczęła sezon NBA w imponującym stylu. W wyjazdowym starciu z Los Angeles Clippers znów błyszczał Shai Gilgeous-Alexander, pokazując, że tytuł MVP z ubiegłego sezonu nie był przypadkiem.
Słaby początek, mocne zakończenie
Początek spotkania w hali Intuit Dome nie zapowiadał kolejnego triumfu Thunder. Gospodarze z Los Angeles Clippers szybko narzucili tempo gry i w pierwszej kwarcie zbudowali nawet 13-punktową przewagę. Oklahoma miała problemy w defensywie, a ich atak długo nie mógł znaleźć odpowiedniego rytmu. Jednak jeszcze przed przerwą podopieczni Marka Daigneaulta zaczęli odrabiać straty, odzyskując kontrolę nad przebiegiem gry.
Po powrocie na parkiet goście z Oklahomy zagrali tak, jak na aktualnych mistrzów NBA przystało. W drugiej połowie zdobyli aż 70 punktów, podczas gdy Clippers odpowiedzieli tylko 50. Wynik 126:107 to nie tylko ósme zwycięstwo Thunder w sezonie, ale też dowód, że drużyna potrafi reagować w trudnych momentach. Zespół Daigneaulta umacnia swoją pozycję jako wczesny faworyt do ponownego tytułu mistrzowskiego.
Gilgeous-Alexander - serce i motor Oklahomy
To był kolejny wieczór, w którym błyszczał Shai Gilgeous-Alexander. Lider Thunder zdobył 30 punktów, do których dołożył cztery zbiórki i aż 12 asyst. Jego wszechstronność i kontrola nad tempem gry znów przesądziły o losach spotkania. Dzięki temu występowi Kanadyjczyk awansował na podium w klasyfikacji zawodników z największą liczbą kolejnych meczów z dorobkiem co najmniej 20 punktów — ma ich już 80, co jest trzecią najdłuższą serią w historii NBA.
ZOBACZ TAKŻE: Od euforii do bezradności. Co wydarzyło się z Igą Świątek w meczu z Rybakiną?
To osiągnięcie stawia go w jednym rzędzie z największymi legendami ligi, a jednocześnie potwierdza, że nie zamierza zwalniać po zdobyciu tytułu MVP w poprzednim sezonie. Gilgeous-Alexander to nie tylko najważniejsza postać Oklahomy, ale też jedno z największych nazwisk współczesnej NBA. Jego regularność i pewność siebie czynią z niego lidera, którego trudno zatrzymać — nawet najbardziej doświadczonym obrońcom.
Clippers bez odpowiedzi, Thunder z misją
Po stronie Clippers najlepszy występ zanotował James Harden, który zakończył mecz z dorobkiem 25 punktów oraz po sześć zbiórek i asyst. Doświadczenie weterana nie wystarczyło jednak, by powstrzymać ofensywę Thunder, która w drugiej połowie rozkręciła się na dobre. Los Angeles ma obecnie bilans 3–4 i musi szukać odpowiedzi na pytanie, jak zatrzymać rywali grających tak szybko i skutecznie.
Dla Oklahomy to kolejny krok w stronę potwierdzenia swojej dominacji w lidze. Osiem zwycięstw z rzędu to nie tylko imponujący start, ale także sygnał dla całej NBA — mistrzowie nie zamierzają oddawać tytułu bez walki. Jeśli Gilgeous-Alexander utrzyma obecną formę, a drużyna dalej będzie grała z taką energią, Thunder mogą stać się jednym z najgroźniejszych zespołów dekady.
Tabela rozgrywek Laliga
Reklama

1 miesiąc temu
27



English (US) ·
Polish (PL) ·