Liczba urodzeń w Polsce stale spada. W kwietniu odnotowano ich o ponad 12% mniej niż rok temu
W środę 25 czerwca 2025 roku GUS opublikował najnowsze dane w ramach nowego Biuletynu Statystycznego (5/2025). W pierwszych czterech miesiącach roku zawarto 17,9 tys., co stanowi spadek o 2 tys. w ujęciu rocznym (czyli 10%). Mniejsza liczba związków małżeńskich przyczyni się zapewne do kolejnego spadku liczby urodzeń, a te już teraz są na historycznym minimach.
W kwietniu 2025 roku w Polsce urodziło się zaledwie 19 tys. dzieci – to aż o 12,4% mniej niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku, kiedy liczba urodzeń wyniosła 21,7 tys. Co więcej, jest to już trzeci miesiąc z rzędu, w którym liczba urodzeń nie przekroczyła 20 tys. W marcu było to 18,7 tys., w lutym 18 tys., a tylko styczeń przyniósł wyższy wynik – 21 tys. Te liczby nie pozostawiają złudzeń: obserwujemy trwały trend spadkowy, który nie spowolnił w ostatnich miesiącach.
Liczba urodzeń i zgonów w Polsce w latach 2011-2025. / Własne
Łącznie w pierwszych czterech miesiącach 2025 roku na świat przyszło 76,7 tys. dzieci. To oznacza spadek o 10,8% w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego. Gdyby obecne tempo utrzymało się do końca roku, całkowita liczba urodzeń mogłaby wynieść zaledwie około 225 tys. dzieci. Byłby to jeden z najniższych wyników w historii powojennej Polski. Dla porównania, jeszcze w 2017 roku liczba urodzeń przekraczała 400 tys. – dokładnie było to 401,7 tys. Oznacza to, że w ciągu zaledwie ośmiu lat liczba urodzeń mogła zmniejszyć się niemal o połowę.
Na dramatyczne dane wpływa nie tylko aktualna sytuacja społeczno-ekonomiczna oraz zmiany kulturowe, ale też różnice w strukturze ludności. Pokolenie wyżu demograficznego z lat 80. XX wieku wkroczyło już w wiek 40+ i z biologicznego punktu widzenia znajduje się poza okresem najwyższej płodności. Coraz mniejsza liczba kobiet w wieku rozrodczym oznacza, że nawet przy względnie stabilnej dzietności ogólna liczba urodzeń będzie maleć. Dodatkowo warto pamiętać, że obecnie kilkanaście tysięcy urodzeń rocznie przypada na dzieci matek cudzoziemek – co pokazuje, że rzeczywista liczba urodzeń wśród polskich obywatelek jest jeszcze niższa niż wynikałoby to z ogólnych danych.
Dzietność w Polsce należy do najniższych na globie
W 2017 roku współczynnik dzietności w Polsce wyniósł 1,45 – był to najwyższy odczyt w XXI wieku i dawał pewne nadzieje na trwałe odbicie po trudnych latach transformacji. Jednak zamiast dalszego wzrostu, od tamtej pory obserwujemy systematyczny spadek. W kolejnych latach dzietność wyglądała następująco: 1,44 (2018), 1,42 (2019), 1,38 (2020), 1,32 (2021), 1,26 (2022), 1,16 (2023), aż do rekordowo niskiego poziomu 1,10 w roku 2024. Początkowo tempo spadku było relatywnie łagodne, jednak wybuch pandemii COVID-19, a następnie wojny w Ukrainie – wraz z rosnącym poczuciem niepewności, wzrostem cen energii i szalejącą inflacją – znacząco przyspieszyły ten negatywny trend.
Dzietność w Polsce w latach 2000-2025. Dane jasno pokazują, że nie należy oczekiwać nagłego wzrostu liczby urodzeń w Polsce. / Własne
W 2025 roku wszystko wskazuje na to, że współczynnik dzietności w Polsce spadnie do poziomu około 1,02–1,03. Jeśli te prognozy się potwierdzą, będzie to najniższy wynik w historii pomiarów w naszym kraju. Przez wiele lat rekord należał do 2003 roku, kiedy dzietność wyniosła 1,22 – w czasie, gdy Polska zmagała się nie tylko z wysoką inflacją, ale również rekordowym, ponad 20-procentowym bezrobociem. Dziś sytuacja na rynku pracy jest zdecydowanie lepsza, jednak dzietność i tak jest znacznie niższa. Pokazuje to jasno, że na decyzje o posiadaniu dzieci wpływają nie tylko czynniki ekonomiczne, ale także społeczne i kulturowe.
Współczesne pokolenie młodych dorosłych coraz częściej odkłada decyzję o rodzicielstwie. Z jednej strony chcą „najpierw pożyć” – podróżować, rozwijać się, zdobywać doświadczenia, zanim zdecydują się na dziecko. Z drugiej strony podchodzą do kwestii zakładania rodziny z dużym pragmatyzmem – chcą mieć stabilną i dobrze płatną pracę, własne mieszkanie lub dom, często także ukończone studia. Problem polega na tym, że zanim te warunki zostaną spełnione, mija najczęściej kilka, a nawet kilkanaście lat – a tym samym okres najwyższej płodności.
Nie bez znaczenia jest też malejąca liczba trwałych związków. Wskazuje się na szereg przyczyn: m.in. rosnącą polaryzację światopoglądową (młode kobiety coraz częściej są liberalne, mężczyźni pozostają konserwatywni), cyfryzację życia, przeniesienie relacji do Internetu, a także fakt, że aplikacje randkowe i media społecznościowe nie zastępują realnych kontaktów. Wszystkie te czynniki składają się na ponury obraz: Polska dołącza do „elitarnego”, choć niechlubnego grona państw, w których dzietność oscyluje wokół poziomu 1,0 lub jest jeszcze niższa. Jeśli obecne trendy się utrzymają, już w 2026 roku Polska może znaleźć się w „klubie poniżej jedynki” razem z Koreą Południową, Tajwanem, Chinami, Tajlandią, Chile, Białorusią, Ukrainą i Litwą. Kryzys demograficzny można już dziś uznać za jedno z najpoważniejszych wyzwań, przed jakimi stanie Polska w nadchodzących dekadach.