Kolejne finały ME dla Polaków. Od soboty walka o medale

4 godziny temu 3
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Jako pierwszy w piątek wystąpił Alex Borucki, który chciał wywalczyć awans do finału w K-1 na 1000 metrów. Polak, który w czwartek zdobył już przepustkę do finału, ale w dwójce, tym razem będzie musiał zadowolić się miejscem w finale B. Borucki był bowiem dopiero siódmy w swoim wyścigu i nie zdołał awansować do najlepszej dziewiątki.

– Nie ma się jednak czemu dziwić, bo od lutego mam spory problem z przedramieniem. O ile na 500 metrów jestem w stanie zacisnąć zęby, to dwukrotnie dłuższy dystans czegoś takiego nie wybacza i trzeba szukać rozluźnienia. Z takim urazem ciężko o coś walczyć, ale nie ma co narzekać, ale zapomnieć o tym i skupić się na dwójce – mówi Borucki, którego można już nazwać pełnoprawnym zawodnikiem seniorskiej reprezentacji Polski.

W sesji przedpołudniowej o finał walczyło jeszcze dwóch polskich parakajakarzy, czyli Patryk Dąbrowski i Tomasz Nijakowski. Obaj wystartowali w kategorii VL3 na 200 metrów, jednak zajęli czwarte (Nijakowski) i piąte (Dąbrowski) miejsce, a takie lokaty nie premiowały awansem do finału.

Dużo lepiej nasi zawodnicy zaprezentowali się w sesji popołudniowej. To, czego nie udało się dokonać w czwartek Wiktorowi Głazunowowi, zostało dopełnione właśnie w piątek. Nasz kanadyjkarz w C-1 na 500 metrów pewnie zwyciężył i popłynie w wyścigu medalowym.

Sztuka ta nie udała się natomiast Przemysławowi Korsakowi, który startował w K-1 na 500 metrów. W wyścigu półfinałowym był dopiero piąty, co oznacza, że wystąpi jedynie w finale B. Sam zawodnik przyznaje, że zabrakło mu nieco szczęścia. – Chciałem poprawić się po wczorajszym biegu i nie stanąć, a przyspieszyć. To mi się udało, ale jechałem w mocnym półfinale. W finale B ponownie dam z siebie wszystko i postaram się udowodnić, że ten finał A mi się należał – mówi Korsak.

Na koniec piątkowej rywalizacji z udziałem Polaków odbył się wyścig parakajakarzy w kategorii KL2 na 200 metrów. Wystąpili w nim Krzysztof Stanio, który awansował z drugiego miejsca do finału, a Patryk Dąbrowski niestety nie zdołał ukończyć wyniku.

W sobotę i niedzielę rozpoczną się wyścigi finałowe. Jak tłumaczy Ryszard Hoppe, trener naszej męskiej ekipy kajakowej, nasi zawodnicy na razie w niektórych konkurencjach prezentują naprawdę wysoką formę. – Generalnie jestem zadowolony z występów naszych zawodników – mówi szkoleniowiec. – Dużym pozytywnym zaskoczeniem jest jazda dwóch olimpijskich konkurencji, czyli K-2 na 500 metrów i K-4 na tym samym dystansie. Chłopaki pytali, jak mają popłynąć, odpowiedziałem, że tak, jak na eliminacjach w Poznaniu i spełnili wszystkie założenia. Jeśli obie osady popłyną właśnie tak, jak wtedy, to myślę, że będą walczyły o strefę medalową. Na razie pokazali, że są doskonale przygotowani, a w finale wszystko jest do wygrania.

Informacja prasowa

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło