"Kij ma dwa końce". Pudzianowski ostro odpowiada szefowi KSW

1 tydzień temu 4

W środku nocy Mariusz Pudzianowski opublikował emocjonalny wpis, który odbił się szerokim echem w świecie sportów walki. Były strongman wprost odpowiedział na słowa Martina Lewandowskiego z Kanału Sportowego i ogłosił, że na ten moment nie zamierza wracać do klatki KSW. W jego wypowiedzi nie zabrakło mocnych słów i jednoznacznych ocen.

Od słów prezesa do nocnej odpowiedzi

Dyskusję o przyszłości Mariusza Pudzianowskiego w KSW rozpoczął wywiad z Martinem Lewandowskim w programie „Szybkie Strzały” Kanału Sportowego. Szef federacji nie ukrywał rozczarowania postawą swojego byłego zawodnika, ale zostawił otwarte drzwi do współpracy. 

Zawiódł mnie, ale nietrudno mi wyobrazić sobie dalszą współpracę - powiedział Lewandowski.


Te słowa najwyraźniej nie spodobały się „Pudzianowi”. W nocy z wtorku na środę 48-letni zawodnik zamieścił w swoich mediach społecznościowych emocjonalny wpis, w którym odniósł się bezpośrednio do wypowiedzi włodarza KSW. 

Kij ma dwa końce - tak rozpoczął swoją wiadomość, która momentalnie przyciągnęła uwagę fanów.

Na dziś nie ma takich $$$, abym chciał wejść do klatki KSW! Może się to kiedyś zmieni! Jesteśmy tylko ludźmi i można kiedyś z czasem usiąść do stołu i porozmawiać i zmienić zdanie. Nigdy nie mów nigdy. Ale na dziś mówię nie! - dodał Pudzianowski, wyraźnie dając do zrozumienia, że jego relacje z federacją są obecnie chłodne.

Pudzianowski o kulisach negocjacji

W dalszej części swojego wpisu Mariusz Pudzianowski poruszył temat, który od dłuższego czasu wzbudzał spekulacje – możliwego przejścia do organizacji Fame MMA. Były strongman nie tylko nie zaprzeczył tym informacjom, ale otwarcie je potwierdził.
 

Właściciel KSW zarzuca mi, że chciałem iść do Fame! Tak chciałem! Włodarze Fame nigdy nic złego nie powiedzieli w mojej obecności o KSW włodarzach, nic negatywnego, wręcz chwalili publicznie KSW! - napisał sportowiec, broniąc swojej decyzji i krytykując ton wypowiedzi Martina Lewandowskiego.

ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje polski mistrz Europy. Miał tylko 22 lata, zmarł nagle

Pudzianowski nie szczędził też mocniejszych słów pod adresem prezesa federacji. 

Ok ja jestem beee. Więc prezesie KSW zachowaj się jak biznesmen, a nie jak..... Tak na dziś nie widzę pola porozumienia abym chciał współpracować z firmą KSW! CDN! - zakończył. 

W dalszej części wpisu odwrócił słowa Lewandowskiego przeciwko niemu: 

Martin Lewandowski mnie zawiódł jak człowiek biznesu – umowa…! Trudno mi sobie wyobrazić dalszą współpracę.

Przyszłość „Pudziana”: koniec z KSW, ale nie ze sportem

Choć emocje wokół wpisu nie opadły, Pudzianowski zdaje się być spokojny o swoją przyszłość. W ostatnich zdaniach podkreślił, że nie potrzebuje federacji, by realizować swoje plany. 

Mi pracy nie brakuje, a sport to tylko hobby! Firm MMA jest dużo i są w stanie zapłacić lepiej niż… - napisał, pozostawiając sugestię, że ma inne oferty na stole.


Dla fanów KSW to symboliczny moment. Mariusz Pudzianowski był jedną z twarzy organizacji od jej początków, a jego walki biły rekordy popularności. Ostatnie lata przyniosły jednak serię trzech porażek – z Mamedem Chalidowem, Arturem Szpilką i Eddiem Hallem, z którym przegrał przez nokaut w zaledwie 30 sekund.

Czy to definitywny koniec „Pudziana” w KSW? Na razie wszystko wskazuje na to, że tak. Sam zawodnik pozostawia jednak furtkę na przyszłość: „Nigdy nie mów nigdy”. Jedno jest pewne – jego nocny wpis pokazał, że w polskim MMA wciąż potrafi wzbudzić większe emocje niż niejeden pojedynek w oktagonie.

UEFA - MŚ 2026 - kwalifikacje

Reklama

Przeczytaj źródło