Anna, matka Justyny, przychodzi na spotkanie ze zdjęciem córki wydrukowanym w formacie A4. – Chcę, żeby choć w ten sposób była tu obecna – mówi. Na fotografii Justyna jest taka, jaką matka chce zapamiętać: długowłosa brunetka, filuternie uśmiechnięta, z błyskiem w oczach.
W domu mówią na nią Lola. Jest jak żywe srebro: bystra, dowcipna, pomysłowa. Kiedy pozuje do tego zdjęcia, nie wie, że za kilka miesięcy będzie w ciąży. Niedawno związała się z Pawłem. Poznali się dzięki Facebookowi. Oboje są tuż po trzydziestce, w statusie mają wolna, wolny. Paweł, wtedy na robocie w Niemczech, wysyła jej zaproszenie do grona znajomych. Zaczynają pisać. Justyna przyznaje, że jest gotowa na stały związek. Los jej sprzyja. Po niewdzięcznej robocie przy krojeniu sałatek u Chińczyka ma pracę w myjni samochodowej. Kocha to, bo i kocha auta. Na razie nie ma samochodu, ale obiecuje sobie, że kiedyś kupi audi. Tymczasem tatuuje sobie na szyi jego logo, przecinające się pierścienie. Obiecuje też sobie, że dokończy edukację – w gimnazjum rzuciła szkołę i związała swój los z niewłaściwymi ludźmi.