Kanał Zero ma nowy pomysł na treści polityczne. „To po co są dziennikarze?”

1 dzień temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Krzysztof Stanowski fot. YouTube Kanał Zero Krzysztof Stanowski fot. YouTube Kanał Zero

Kanał Zero między pierwszą a drugą turą tegorocznych wyborów prezydenckich codziennie publikował przesyłane przez sztaby Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego materiały z cyklu commentary. Przed każdym filmem był komunikat projektu Krzysztofa Stanowskiego wskazujący, że nie ingerują w treść i publikują to, co otrzymali od polityków.

Kilka dni temu Stanowski zasugerował na portalu X, że to rozwiązanie ma być kontynuowane także po wyborach. – Wszystkie partie dostały od Kanału Zero propozycję, że mogą raz w tygodniu zamieścić na naszym kanale swój film / commentary, pod warunkiem że będą tam występować wiodące postaci. O ile dobrze zrozumiałem, wszystkie wyraziły bardzo duże zainteresowanie.

Nie brakuje pytań

Pomysł wydaje się być atrakcyjny dla wszystkich stron, ale nie brakuje pytań. Nie wiadomo, czy Stanowski miałby płacić partiom za produkcję takich materiałów - albo odwrotnie partie Stanowskiemu za ich publikację. Do tego, co z zyskami z Adsense, programu do analizy finansowej wyników filmów na YouTube? W przypadku nagrań komitetów Trzaskowskiego i Nawrockiego wskazywano, że dochód idzie na finansowanie zbiórki małego Ignasia, którą Kanał Zero promował od dłuższego czasu.  

Czytaj także: Kaczyński tak chwali Stanowskiego po wyborach za działalność youtubową

Takie materiały partyjne musiałyby być ponownie wyraźnie oznaczone, by wyróżniać się w gronie wszystkich treści, jakie codziennie projekt Stanowskiego oferuje widzom. Pytanie, czy wszyscy widzowie będą w stanie odróżnić filmy stricte dziennikarskie, przygotowane przez członków redakcji Kanału Zero od tych nadesłanych przez ugrupowania polityczne. Zwłaszcza, że będzie ich zapewne więcej niż w trakcie wyborów, jeśli wszystkie partie (zasiadające w Sejmie?) miałyby przekazywać swoje nagrania.

Wydaje się, że dla polityków jest to ciekawa opcja, bo zyskują dodatkową platformę do promocji, bardzo rozpoznawalna. Kanał Zero zbliża się do 2 mln subskrybentów na YouTube. Z kolei kana PiS-u na YouTube ma 53 tys. obserwujących, Platformy 39 tys., Razem 70 tys., Konfederacji 433 tys., a Lewicy 10 tys.

Newsletter WirtualneMedia.pl w Twojej skrzynce mailowej

Zyskają politycy i Kanał Zero

Zyska także sam Krzysztof Stanowski. Medioznawca Adam Szynol w rozmowie z Wirtualnemedia.pl wskazuje: „To bardzo zmyślny pomysł. Zyskują content, który będzie produkowany z zewnątrz, a oni to będą tylko publikować. Zyskać mogą nawet kilka godzin materiałów w tygodniu na swoim kanale. Z punktu widzenia Kanału Zero jest to dobre rozwiązanie. Tym bardziej, że będą mogli podkreślać swój pluralizm. Dają wypowiedzieć się wszystkim stronom sporu politycznego - tak to będą prezentować. Bardzo sprytne jest też to, że mowa jedynie o liderze lub czołowej postaci danej partii. Chcą sobie zapewnić oglądalność. Jeśli ma ktoś wystąpić to nie anonimowy członek partii, ale rozpoznawalny. To zapewni od razu lepsze statystyki."

Jest to na pewno nowatorski pomysł. W Telewizji Polskiej czy Polskim Radiu w trakcie kampanii prezentowane są spoty wyborcze, szczegółowo oznaczone. Jednak poza tym ani w mediach publicznych ani w prywatnych jak dotąd w naszym kraju nie były emitowane treści stricte partyjnie, bez udziału dziennikarza. Nawet w Republice czy wPolsce24 nie zobaczymy programów produkowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. – To pokazuje sposób myślenia Stanowskiego. Chce pokazywać, jak działa mainstream, a oni są inni. „U nas możesz spotkać się z treściami, które nie będą regulowane, moderowane”. To trochę podobny krok, jak przy debacie „Super Expressu” - wskazuje Szynol.

Przed pierwszą turą tegorocznych wyborów prezydenckich „SE” przeprowadził debatę z udziałem wszystkich 13 kandydatów. Nie było jednak pytań od dziennikarzy - ci obecni na miejscu ograniczyli się jedynie do pilnowania czasu. 

Medioznawca wskazuje: „Mnie osobiście to się za bardzo nie podoba. Kompletne oddanie pola politykom, partiom politycznym, bez moderacji, bez Fact-checkingu. To jest dosyć odległe od wartości i standardów dziennikarskich. W debacie „SE” było podobnie - zaprośmy polityków, niech sami zrobią debatę. Za chwilę będzie padać pytanie, to po co są dziennikarze?”

Internauci częściowo sceptyczni

Tak samo było podczas wywiadu Grzegorza Brauna w Radiu Szczecin, gdy mógł mówić co chciał, pod warunkiem że nikogo nie obrazi. Na tym jednak dziennikarstwo nie polega – podkreśla nasz rozmówca. W lutym br. opisywaliśmy, jak Grzegorz Braun został zaproszony do Radia Szczecin, ale prowadzący Sebastian Wierciak nie chciał mu zadawać pytań. W zamian dał czas antenowy politykowi na wygłoszenie monologu. – Wsadziłem kij w mrowisko, trochę niechcący komentował Wierciak, redaktor naczelny publicznej rozgłośni. 

Adam Szynol przewiduje, że pomysł Kanału Zero może być kopiowany: “Jeśli to będzie duży sukces, to nie wykluczam, że Kanał Zero znajdzie naśladowców w postaci innych mediów, kanałów. Jeśli sukces będzie mniejszy to przynajmniej zyska dodatkowe treści.” Medioznawca podkreśla, że Stanowski w ten sposób będzie mógł także poprawić cytowalność swojego kanału. Inne media będą zapewne częściej powoływać się na materiały partyjne pojawiające się w Kanale Zero.  

Pod wpisem Krzysztofa Stanowskiego na X pojawiło się sporo krytycznych komentarzy internautów. „Czy to napewno jest dobry pomysł? Idziecie trochę w kierunku ruby propagandowej niż realnego ośrodka oceniającego”, „Trzymajcie się z dala od przekazu partyjnego”, „Mega zły pomysł. Z kanału który w domyśle miał informować możliwie bezstronnie zrobi się kanał w którym partie będą wylewać swoją gnojówkę i polaryzować ludzi jeszcze bardziej dzięki zasięgom. Nie tędy droga” – to tylko niektóre z opinii użytkowników. 

Przeczytaj źródło